- Po każdej ulewie, nawet niewielkiej, tworzy się tam ogromne bajoro - mówi pan Kazimierz z Bytowa. - Kałuża ma co najmniej kilkanaście metrów długości. Trudno przez nią przejechać, nie wspominając już nawet o przejściu. Pomijam fakt, że codziennie musimy czyścić ochlapane błotem samochody. Telefony do urzędników nic nie pomagają. Mimo naszych interwencji woda nadal tam stoi.
Rozwścieczeni mieszkańcy na własną rękę próbują ratować swoje garaże. Niektórzy przestawili je tak, by kałuża była z tyłu blaszaka, a nie zaraz przy drzwiach. - To jednak rozwiązanie przejściowe, które nie rozwiązuje problemu - dodają właściciele aut.
Co na to urzędnicy? Krzysztof Szymański, szef wydziału inwestycji w Urzędzie Miasta i Gminy Bytów potwierdza, że w mieście jest kilka miejsc, gdzie po deszczu zbiera się woda. - Na bieżąco staramy się je likwidować - tłumaczy. - Przy wspomnianej ulicy Domańskiego jest spust i studnia zbiorcza. Przyznaję, że to za mało, bo mieści się tam zaledwie beczka wody. Sprawę rozwiązałaby oczywiście kanalizacja deszczowa, ale na jej budowę trzeba poczekać jeszcze kilka lat.
Powodem jest oczywiście brak pieniędzy. - Inwestycja wiąże się z kosztami, a w budżet miasta nie mamy na to funduszy - dodaje Szymański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?