Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

12 godzin oczekiwania w nowym szpitalu w Słupsku

Marcin Kamiński [email protected]
Pacjenci oznaczeni zielonymi opaskami muszą czekać na przyjęcie przez lekarza na oddziale ratunkowym nowego szpitala  w Słupsku.
Pacjenci oznaczeni zielonymi opaskami muszą czekać na przyjęcie przez lekarza na oddziale ratunkowym nowego szpitala w Słupsku. Marcin Kamiński
Kilkudziesięciu pacjentów Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Słupsku wczoraj tak długo czekało na przyjęcie przez lekarza, że zdesperowani na pomoc wezwali prezydenta miasta

- Czekam z mężem już od godziny 6.30, jest godzina 17.30 i jeszcze nas nie przyjęto - denerwowała się pacjentka.

- Moja matka ma krwotoki wewnętrzne, na korytarzu czekamy już ponad siedem godzin. Łóżko dla niej załatwiliśmy sami, bo nikt się nami nie zainteresował - usłyszeliśmy w nowym słupskim szpitalu.

Zdenerwowany tłum można było wczoraj usłyszeć na korytarzu Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.

Ordynator SOR Hakim Aurang tłumaczy to m.in. tym, że SOR to nie przychodnia i nie izba przyjęć szpitala, a tak traktują ją słupszczanie.

- Trafiają do nas ludzie, którzy powinni być przyjęci przez lekarzy pierwszego kontaktu czy specjalistyczne poradnie np. chirurgiczno-urazowe. Powinni znaleźć się tutaj pacjenci przywożeni z wypadków, którym należy ratować życie. Połowy tych osób, która siedzi w poczekalni, nie powinno tutaj być.

Oczywiście każdy z nich potrzebuje pomocy i ją otrzyma, ale jak w każdym szpitalu segregujemy ich w zależności od stanu i oznaczamy ich kolorami: zielonym, żółtym i czerwonym. W pierwszej kolejności zajmujemy się tymi z żółtymi i czerwonymi opaskami. Oczywiście potrzeba też ludzi do pracy - tłumaczył.

Byliśmy tam wieczorem, gdy zdesperowani pacjenci, patrząc na wywieszoną kartkę: "Czas oczekiwania na przyjęcie lekarskie do 6 godzin" (wcześniej było to 12 godzin - dop. red.), o pomoc poprosili prezydenta miasta.
Ten przyjechał i gdy zobaczył, co się dzieje na oddziale, zadzwonił natychmiast do dyrektora szpitala i zażądał poprawy sytuacji.

- Co ja mam powiedzieć tym wszystkim ludziom, którzy oczekują ode mnie pomocy i czekają po 12 godzin? - pytał Ryszarda Stusa.

Prezydent obiecał im, że w sprawie funkcjonowania oddziału będzie interweniować u marszałka województwa.

Dyrektor szpitala Ryszard Stus dzisiaj, podczas pilnego spotkania kadry, będzie próbował znaleźć wraz z innymi lekarzami rozwiązanie sytuacji. Jak nas zapewnił, pojutrze jedzie do NFZ negocjować przyznane na działanie oddziału stawki.

- To wstyd - przyznaje dyrektor. - Mamy przyznanych osiem tysięcy złotych na dzień, a potrzebujemy ponad dwudziestu, aby normalnie funkcjonować. Mamy trzech lekarzy, a potrzebujemy sześciu. Lekarze nie chcą pracować w takich warunkach. Część pieniędzy przesunąłem z innych oddziałów, ale to nie jest rozwiązanie. W NFZ wytłumaczę, że dalej tak być nie może.

Do czasu rozwiązania problemu w nowym szpitalu słupszczanie na tym oddziale będą czekać. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza