Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

12-latek wypisany ze szpitala z ropiejącą raną

Fot. Piotr Czapliński
Tomasz Bednarek pokazuje opatrzoną ranę, która goi mu się do tej pory, choć lekarze z koszalińskiego szpitala wypisali go prawie trzy tygodnie temu. Wtedy rana wyglądała paskudnie, a on bardzo źle się czuł.
Tomasz Bednarek pokazuje opatrzoną ranę, która goi mu się do tej pory, choć lekarze z koszalińskiego szpitala wypisali go prawie trzy tygodnie temu. Wtedy rana wyglądała paskudnie, a on bardzo źle się czuł. Fot. Piotr Czapliński
Chłopiec trafił do koszalińskiego szpitala z zapaleniem wyrostka robaczkowego. Według jego matki, lekarze wypisali go za szybko.

- Z niego lała się ropa, miał gorączkę - relacjonuje Dorota Cegielska, matka chłopca. Szpital w tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia.

12-latek został przyjęty na oddział chirurgii dziecięcej 18 listopada z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego. Operacja przebiegła bez problemów, choć powstała rana nie chciała się już tak szybko goić.

- Byłyśmy ja i moja mama na zmianę non stop u syna. Co on biedak przeżył. Ta rana była paskudna. Tomek nie miał założonego żadnego sączka, bo przecież byśmy to zauważyły. Tylko co jakiś czas dosłownie pielęgniarki wyciskały mu ropę, a on wył z bólu - mówi nam Dorota Cegielska. - I tak się działo nie raz. Aż nadszedł 26 listopada, dzień, w którym lekarz postanowił Tomka wypisać. byłam przeciwna, tłumaczyłam, że syn się jeszcze źle czuje, że jest słaby, ma stan podgorączkowy i rana paskudnie wygląda. Ale dowiedziałam się tylko, że to nie powód, by dziecko trzymać na oddziale. Co miałam robić, zabrałam syna. A z niego już w samochodzie ropa tak się lała, że przez te 25 minut zanim dotarliśmy do domu, Tomek był cały mokry.

Następnego dnia rano Tomasz Bednarek miał wysoką gorączkę i bolał go brzuch. - Szybko pojechaliśmy do naszego lekarza rodzinnego, a ten od razu wypisał skierowanie do szpitala, co tylko potwierdziło nasze przypuszczenia, że syn w ogóle nie powinien jeszcze z niego wrócić do domu - przekonuje matka dwunastolatka. - Ale Tomek już absolutnie nie chciał wrócić na oddział. Po prostu bał się.

Dlatego zdecydowaliśmy się na leczenie prywatne, w kołobrzeskiej poradni chirurgicznej. Jak Tomka zobaczył tamtejszy lekarz, to aż usiadł z wrażenia. Dziwił się tylko, że nie wdało się jeszcze zakażenie. Od razu założył sączek, zaserwował leki. I codziennie od 27 listopada do tej prawie połowy grudnia jeździmy do niego na zmianę opatrunków. Nie mogę tego zrozumieć, jak w takim stanie można było wypisać dziecko ze szpitala.
My próbowaliśmy dowiedzieć się od lekarza rodzinnego chłopca oraz od kołobrzeskiego specjalisty, w jakim stanie trafił do nich Tomasz i czy rzeczywiście potrzebował szpitalnej opieki. - To rodziców sprawa, ja nie będę udzielała żadnych informacji - skwitowała Jadwiga Bujała-Wikierska, lekarz rodzinny. Kolegów po fachu nie chciał też chwalić bądź krytykować kołobrzeski lekarz.

A jak sprawę zbyt szybkiego wypisania chłopca z oddziału chirurgii dziecięcej komentuje sam szpital. - Chłopiec został przyjęty do oddziału chirurgii dziecięcej z ropnym zapaleniem wyrostka robaczkowego. I w takich przypadkach pooperacyjne resztkowe ropienie rany zdarza się i nie jest traktowane jako powikłanie, nie wymaga leczenia szpitalnego - tłumaczy Monika Zaremba, rzecznik koszalińskiego szpitala. - O powikłaniu można by mówić, gdyby sam zabieg był czysty.

A w tym przypadku lekarze mieli do czynienia z ropnym stanem zapalnym. Poza tym matka dziecka została poinformowana, że chłopiec wymaga ambulatoryjnej opieki i kontroli w poradni chirurgii dziecięcej. Takie jest standardowe postępowanie.
Rodzina Tomka Bednarka zapowiada złożenie skargi na szpital do Okręgowej Izby Lekarskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza