Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 lat minęło. Ruch młodzieżowy w Miastku - od ZMW przez ZMS - do ZHP (zdjęcia)

Konrad Remelski
50 lat minęło. Ruch młodzieżowy w Miastku.
50 lat minęło. Ruch młodzieżowy w Miastku. Jan Maziejuk
Kontynuujemy cykl publikacji przedstawiających zdjęcia Jana Maziejuka sprzed półwiecza. Wszystkie zdjęcia dotyczą Miastka i powiatu miasteckiego. Jego zdjęcia sprzed 50 lat oddają klimat tamtych lat, pokazują życie codzienne mieszkańców, ich radości, a rzadziej smutki. Choć był to okres PRL-u, większość miastkowian 50 plus nie wspomina go źle, chociażby z tego względu, że byli wtedy o pół wieku młodsi.

Dziś skoncentrujemy się na tzw. ruchu młodzieżowym. W Miastku wówczas młodzi ludzie albo nie należeli do żadnej organizacji młodzieżowej, albo zapisywali się do Związku Młodzieży Socjalistycznej, Związku Młodzieży Wiejskiej czy Związku Harcerstwa Polskiego. Często bywało tak, że młodzież należała np. do ZMS-u czy ZMW i ZHP, natomiast nigdy nie było tak, że ktoś zapisywał się jednocześnie do ZMS-u i ZMW. Te dwie organizacje często ostro rywalizowały między sobą o przyjmowanie nowych członków do swego grona. Mówiono, że ZMS był naturalnym zapleczem i przyszłością Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a ZMW - Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. - Ja należałem do ZHP już od najmłodszych lat szkolnych, a później wstąpiłem do Związku Młodzieży Wiejskiej. Doszło do tego, kiedy zostałem leśniczym w Leśnictwie Węgorzyno. W marcu 1972 roku wybrano mnie już na przewodniczącego Zarządu Powiatowego ZMW w Miastku i byłem nim do końca funkcjonowania powiatu miasteckiego - wspomina Ryszard Zabłocki, emerytowany wicedyrektor miasteckiego szpitala. - Jednocześnie byłem przewodniczącym komisji rewizyjnej w Hufcu ZHP Miastko, a mój kolega Jurek Lubieński, komendant Hufca, odwrotnie - był przewodniczącym komisji rewizyjnej w Zarządzie Powiatowym w Miastku. Tak to się nasze aktywności przeplatały.

Ryszard Zabłocki, podobnie jak i inni nasi rozmówcy, z rozrzewnieniem wspomina tamte lata działalności w ruchu młodzieżowym. Już w roku 1969 został przewodniczącym Zarządu Gminnego ZMW w Kępicach, a w 1972 - jak już wspominaliśmy - szefem powiatowym ZMW. - Wspaniałe to były czasy - ocenia swą działalność po latach. - ZMW funkcjonowało przede wszystkim na wsiach. W świetlicach wiejskich pojawiały się pierwsze telewizory, więc gromadziliśmy się przy nich, by zobaczyć trochę świata, a potem podyskutować o tym, co się widziało. W ZMW bardzo się integrowaliśmy. Spotykaliśmy się, organizując festyny, ogniska, zabawy, biwaki, biorąc udział w rajdach Szlakiem Zdobywców Wału Pomorskiego, czy wspólnie z harcerzami - w rajdzie Nadmorskim Szlakiem. To ZMW organizowało w Miastku słynne plenery malarskie czy w Powiatowym Domu Kultury - prezentacje filmów w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego.

Warto jeszcze podkreślić, że w przeciwieństwie do ZMS-u w ZMW nie prowadzono żadnej pracy ideologicznej, choć angażowano się w akcje propagandowe władz partyjnych, np. biorąc udział w akcji żniwnej „Każdy kłos na wagę złota” czy w pochodach pierwszomajowych i imprezach okolicznościowych. - Takie były wtedy czasy - podsumowuje Ryszard Zabłocki.
- Jako młody nauczyciel pracowałem wówczas w Zasadniczej Szkole Rolniczej w Łodzierzy. Do ZMW zapisywała się większość uczniów, bo to była organizacja kojarząca się ze wsią i jej problemami, która dawała szansę rozwoju, zobaczenia czegoś ciekawego, zintegrowania się w środowisku wiejskim. Pamiętam wykopki ziemniaków, udzielanie pomocy w pracach gospodarskich starszym ludziom, a także imprezy rozrywkowe - topienie marzanny, bale maskowe, udział w uroczystościach - opowiada Zbigniew Batko - były wicestarosta bytowski, dawny działacz ZMW i ZHP.

O działalności Związku Młodzieży Socjalistycznej w Miastku niewiele możemy powiedzieć. Tylko z pożółkłych dawnych zdjęć możemy wywnioskować, że młodzież spod znaku ZMS-u uczestniczyła w naradach, konferencjach, często partyjnych, pochodach pierwszomajowych, akademiach ku czci i innych imprezach narzucanych przez władze partyjne. Młodzi zetemesowcy na wszystkich imprezach byli z daleka widoczni w białych koszulach i czerwonych krawatach. Wręczali kwiaty partyjnym notablom, zajmowali się przygotowaniem części artystycznej capstrzyków i akademii. Potrafili się także dobrze bawić. Dziś działacze ZMS-u nie chcą z nami rozmawiać o swej ówczesnej działalności. Wolą pozostać w cieniu. Sztandarową imprezą ZMS-u na Pomorzu był rajd Szlakiem Zdobywców Wału Pomorskiego, na którym młodzież miała okazję do integracji z członkami ZMW. - Byłam wtedy uczennicą miasteckiego Liceum Ogólnokształcącego i uczestniczyłam w prawie wszystkich tych rajdach - wspomina mieszkająca od lat w Niemczech Wanda Fuchs, z domu Dziurzyńska. - To były wspaniałe czasy. Napis na samochodzie „Z drogi śledzie, bo Miastko jedzie” wzbudzał zawsze salwę śmiechu.

Związek Harcerstwa Polskiego w Miastku dominował wśród organizacji młodzieżowych. - W najlepszym okresie - lat siedemdziesiątych miałem w Hufcu ponad trzystu umundurowanych harcerzy - opowiada Jerzy Lubieński. - Komenda mieściła się przy ul. Koszalińskiej, w miejscu gdzie teraz jest zakład fotograficzny. Pracowała ze mną nieodżałowana, nieżyjąca już Janka Michalak z Koczały. Potem wspomagała mnie Jadzia Szypritt. Swoją pracę funkcyjną w ZHP rozpocząłem jeszcze w Kępicach. Od 1971 roku byłem komendantem hufca. Organizowaliśmy wiele przedsięwzięć harcerskich, między innymi obozy w Dźwirzynie i Jarosławcu. Mieliśmy też swoją bazę harcerską w Bobięcinie. Dzięki temu mogliśmy się wymieniać miejscami na letnie obozy. Przyjeżdżali do nas harcerze z południa Polski - z Dobczyc, Wrocławia - dzielnicy Krzyki, a my jeździliśmy do nich. Mile wspominam też organizację i udział w dwunastu rajdach Błękitnym Szlakiem Nadmorskim z Ustki do Łeby.

Lech Warsiński, obecny komendant Hufca Miastko, jest w harcerstwie od 1965 r. Wstąpił do ZHP jako uczeń piątej klasy szkoły podstawowej. - Co wspominam najbardziej? Obozy! Przede wszystkim obozy! I nocne warty w środku lasu! Jeździliśmy do Wałcza na Bukowinę i do Ustki. Czy ktoś z młodych wie dziś, co to latryna i jak ona wyglądała? Organizując obóz w lesie, musieliśmy wykopać głęboki dół, a nad nim zamontować drewniane dwie żerdzie, na których się siadało i taka to była toaleta, „pachnąca” wapnem. Organizowaliśmy NAL-kę, czyli Nieobozową Akcję Letnią. Dziś w Kręgu Instruktorskim Seniorów mamy czas na wspomnienia, których jest mnóstwo.
Angela Staszkiewicz wraz ze swym mężem Ryszardem byli wówczas jednymi z najbardziej aktywnych nauczycieli-instruktorów ZHP. - W Miastku harcerstwo bardzo się rozwijało, tworząc krąg prawdziwych przyjaciół. Praktycznie wszystko kręciło się wokół harcerstwa. Żyliśmy nim i poświęcaliśmy mu każdą wolną chwilę. Czego myśmy wówczas nie robili? Właściwie można powiedzieć, że miasteckie harcerstwo stanowiło wówczas jedną wielką rodzinę.

Dziś nie ma ZMS-u, a ZMW w Miastku jakoś nie może się odrodzić. Harcerstwo może nie rozwija się tak prężnie jak dawniej, ale Komenda Hufca Miastko podejmuje szereg działań, żeby odciągnąć dzieci i młodzież od smartfonów i laptopów i pokazać im, jak wygląda obóz harcerski z nocnymi wartami, jak wygląda zdobywanie sprawności harcerskich czy organizacja zbiórek. Na całe szczęście miasteckie harcerstwo nie jest na „spocznij”, a ciągle na „czuwaj!”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza