Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

500 Plus to za mało - spadek liczby urodzeń to nie tylko polski trend. "Wolę mieć dwa koty niż dzieci"

Karina Obara
Karina Obara
Prof. Ryszard Szarfenberg: - Spada liczba kobiet w wieku rozrodczym, więc mniej kobiet rodzi też mniej dzieci łącznie. Model rodziny od dawna jest modelem małodzietnym, większość związków chce 1-2 dzieci. Mamy też słabe dostosowanie kultury i instytucji dla łączenia przez kobiety rodzicielstwa i aktywności zawodowej.
Prof. Ryszard Szarfenberg: - Spada liczba kobiet w wieku rozrodczym, więc mniej kobiet rodzi też mniej dzieci łącznie. Model rodziny od dawna jest modelem małodzietnym, większość związków chce 1-2 dzieci. Mamy też słabe dostosowanie kultury i instytucji dla łączenia przez kobiety rodzicielstwa i aktywności zawodowej. 123rf.com
Mimo 500+, poprawy stopy życiowej wielu rodzin i zachęt rządu, aby tworzyć wielodzietne rodziny, liczba urodzeń spada. - Świat staje się zbyt przerażający, aby powoływać na niego kolejne istnienia – mówią nasi rozmówcy. Ten trend może się utrzymać przez wiele lat.

Spadek liczby urodzeń to nie tylko polski trend, ale także światowe wybory. Jedynie w dużych miastach kobiety rodzą trochę więcej dzieci, wciąż jednak tendencja utrzymuje się na poziomie 1-2 dzieci. Co się z nami dzieje, że nie chcemy mieć licznego potomstwa, a wielu z nas nie pragnie posiadać dzieci wcale?

- Wolę mieć dwa koty niż dzieci – mówi Elwira, która podjęła decyzję o nierodzeniu dzieci dwa lata temu, jeszcze przed wybuchem pandemii. - Zmiany klimatyczne, niepewność jutra, częsta utrata pracy, kulejąca opieka zdrowotna i nieufność wobec każdego rządu w tym kraju, nie zachęcają mnie i mojego partnera do rodzicielstwa. A emigrować nie chcę. Tu jest moje miejsce.

500 + to za mało

Prof. Ryszard Szarfenberg z Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący EAPN Polska (Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu) tłumaczy, że powodów zmniejszania dzietności jest kilka. Spada liczba kobiet w wieku rozrodczym, więc mniej kobiet rodzi też mniej dzieci łącznie. Model rodziny od dawna jest modelem małodzietnym, większość związków chce 1-2 dzieci. Mamy też słabe dostosowanie kultury i instytucji dla łączenia przez kobiety rodzicielstwa i aktywności zawodowej.

- Ten ostatni czynnik może się powoli zmieniać, co powinno w przyszłości zaowocować tym, że więcej związków zdecyduje się na 2 dziecko, a to poprawi sytuację – mówi prof. Szarfenberg. - Z niektórych badań na świecie wynika, że zasiłki na dzieci zwiększają dzietność zrealizowaną (tzn. nie tylko przyspieszają decyzje, które i tak by zapadły), ale skala tego zwiększenia jest niewielka. 500+ też zapewne ma taki wpływ, ale inne czynniki wymienione wyżej są o wiele silniejsze, więc trend i tak jest spadkowy.
Zdaniem prof. Szarfenberga w dziesięcioleciu 2021-2030 będziemy mieli do czynienia z bardzo szybkim starzeniem się społeczeństwa. Zwiększać się będą dynamicznie potrzeby opiekuńcze i zdrowotne. To jest główne wyzwanie dla polityki społecznej. Najlepszą odpowiedzią na te wyzwania demograficzne jest zwiększanie zatrudnienia w usługach społecznych, wczesna edukacja i opieka nad dziećmi, opieka nad osobami dorosłymi ze zwiększonymi potrzebami opiekuńczymi oraz opieka zdrowotna i społeczna.
Spadek liczby urodzeń jest widoczny zwłaszcza w czasie pandemii. Pamiętnikarze tego czasu podkreślają, że teraz jesteśmy nastawieni głównie na przetrwanie. Wzrasta liczba zachowań ucieczkowych: media społecznościowe, zakupy internetowe, gry, tabletki poprawiające nastrój. I lęk, żeby tylko nie powoływać na ten okrutny świat kolejnych istnień.

Dr Tomasz Marcysiak, socjolog z WSB w Bydgoszczy przypomina słynny eksperyment amerykańskiego uczonego Johna B. Calhouna zwany mysią utopią. Badacz stworzył w warunkach laboratoryjnych idealne warunki przetrwania dla myszy. W powtarzanym kilkakrotnie eksperymencie w latach 1968-1972 myszom zapewniano wszystko, czego skutkiem był zanik odruchu obronnego, a instynkt macierzyński przekształcał się w instynkt konsumpcyjny.

- Myszy zamiast się reprodukować dbały wyłącznie o swoje futerko i ślniące ogonki – mówi dr Marcysiak. - Ich świat przypominał wieczne mysie SPA, gdzie samce rywalizowały nie o partnerki, ale o tytuł mysiego mistera. Co ciekawe odbieranie im dostępu do pokarmu nie uruchomiło odruchowego instynktu walki o przetrwanie i żadne z eksperymentalnych pokoleń nie powróciło do reprodukcji jako formy przetrwania. Innymi słowy cywilizacja oparta na kulcie piękna ciała i odstawieniu seksu w celach reprodukcyjnych niestety upadała. Dziś w Japonii mówi się o tak zwanym syndromie celibatu, który charakteryzuje się tym, że pęd ku karierze i kult wyglądu zastępuje popęd seksualny. Obudzone już z tego idyllicznego letargu społeczeństwo nie tyle nie chce powrócić do naturalnego sposobu przekazywania genów, ale już nie potrafi, a może nawet nie może. Współczesny upadek cywilizacji konsumpcji wieszczą katastrofalne dane demograficzne, które pokazują, że społeczeństwa nie tylko się starzeją, ale tracą naturalną równowagę wymiany pokoleń. Żaden program ani 500+, ani nawet 1000+ tego nie zmieni. Podobnie więc, jak w mysim eksperymencie, oszukaliśmy naturę, która bezwzględnie nas pozostawi, otwierając na nasze miejsce drogę do rozwoju innych gatunków. Nie wiemy jeszcze jakich, ale nie będzie to człowiek.

Paweł Rieske, dyrektor Centrum Opieki nad Dzieckiem we Włocławku uważa, że młodzi ludzie decyzję o założeniu rodziny podejmują zdecydowanie później. Kobiety decydują się na późne macierzyństwo chcąc zapewnić sobie stabilność materialną przez dogłębne, a co za tym idzie, dłuższe wykształcenie oraz ugruntowaną pozycję na rynku zawodowym. Dziś najwięcej dzieci rodzą kobiety pomiędzy 30 a 35 rokiem życia, a więc te, które są świadome podejmowanych decyzji. Wpływ na dzietność ma również poczucie wartości kobiet, znalezienie odpowiedniego partnera, który zapewni poczucie bezpieczeństwa i stabilność emocjonalną.

- Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, że kobiety, z którymi pracowałem miały poczucie samotności i opuszczenia, pomimo że miały mężów i dzieci – tłumaczy dyrektor Rieske. - Decydujący wpływ na podjęcie decyzji o macierzyństwie ma sytuacja materialna. W dzisiejszych czasach rodzice chcą mieć pewność, że będą w stanie zapewnić swoim dzieciom godne życie, dlatego muszą mieć nie tylko stabilną, ale także dobrze płatną pracę, aby mieć poczucie niezależności. Program Rodzina 500+ nie zagwarantuje godnego życia dziecku. Nie ma również pewności, że za rok ten program będzie nadal działał, bo środki finansowe wypłacane przez państwo mogą przecież przestać być wypłacane. Teraz pomaga on doraźnie zapewnić dziecku dodatkowe zajęcia czy możliwość sfinansowania bieżących potrzeb, ale nie wpływa znacząco na wszystkie sfery życia, nie przekłada się na np. poprawę sytuacji mieszkaniowej, która jest bardzo trudna dla osób rozpoczynających dorosłe życie i chcących założyć rodzinę. I faktem jest, że pandemiczny rok 2020 przyniósł spadek populacji. W obliczu niepewnej sytuacji, teleporad i ograniczonego dostępu do służby zdrowia w trosce o zdrowie swoje jak i najbliższych, ciężko jest podjąć decyzję o powiększeniu rodziny.

Adam, który w wieku 34 lat opuścił gniazdo rodzinne, swoją przyszłość widzi tak: - Dzieci? Może za dziesięć lat, gdy zelży pandemia, a rządy wezmą się na poważnie za ratowanie planety. Gdy zysk przestanie być Bogiem, a szkoły będą uczyć życia, a nie wkuwania na blachę. Mam same złe doświadczenia w szkole, pracy, w ocenie polityków. Nie chcę, żeby moje dzieci przeżywały to samo.

W opinii psycholog Magdaleny Widłak-Langer „500+ i inne formy finansowego „wspomagania” obywateli były skuteczne na początku i dla określonej grupy osób. - Z biegiem czasu, kiedy ceny zaczęły również wzrastać okazało się, że to „500+” to już jednak znacznie mniej w portfelu – mówi psycholog. - Zauważalne stało się to, że wraz ze wzrostem iluzorycznego wsparcia socjalnego, wzrasta poziom mizoginii, wyrażany kolejnymi projektami ustaw i przepisów, ograniczanie praw człowieka oraz warunkowanie decyzji obywateli (nie mogą oni podejmować decyzji samodzielnie, bo są w tym „wyręczani” przez polityków lub za sprawą ich pomysłów mają być „wyręczani” przez lekarzy czy psychologów). To spowodowało, że ludzie utracili poczucie sprawczości i niezależności w podejmowaniu decyzji. Przestali czuć się wolni. Czują za to, że Polska przestała być demokratycznym krajem. Wyrok na kobiety pseudo Trybunału Konstytucyjnego spowodował, że wiele osób nie chce zostawać w Polsce rodzicami. Podczas sesji słyszę „boję się być matką/ojcem w Polsce”, „nie chcę fundować mojemu dziecku takiej przyszłości”. Zauważam, że spora grupa osób przed czterdziestym rokiem życia, z którymi pracuję, deklaruje wyjazd poza granice Polski, nie widząc w niej swojej przyszłości. Tym razem nie ze względów ekonomicznych, jak było 10 czy 8 lat temu, a politycznych.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 500 Plus to za mało - spadek liczby urodzeń to nie tylko polski trend. "Wolę mieć dwa koty niż dzieci" - Gazeta Pomorska

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza