Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

64-letnia mieszkanka DPS wyszła sama ze Słupskiego SOR i omal nie zamarzła. Jak do tego mogło dojść?

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
64-letnia mieszkanka DPS wyszła sama ze Słupskiego SOR i omal nie zamarzła
64-letnia mieszkanka DPS wyszła sama ze Słupskiego SOR i omal nie zamarzła Wojciech Szostak
W środę (08.12) przed południem patrol policji na klatce schodowej jednej z kamienic na ulicy Paderewskiego odnalazł poszukiwaną od kilku godzin 64-letnią słupszczankę. Była przemarznięta i słaba. Od razu zabrano ją do słupskiego szpitala. Tego, z którego oddaliła się, niedopilnowana, przed północą we wtorek.

W środowy ranek na ulicach Słupska w lasku oraz w pobliżu Trzech Stawków roiło się od policjantów. Funkcjonariusze szukali 64-latki, która w nocy wyszła ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i oddaliła się w nieznanym kierunku. Dramaturgii nadawał fakt, że była ubrana tylko w dresy. Policjanci przeszukiwali teren od szpitala w stronę DPS. Pani Ela jest bowiem pensjonariuszką Domu Pomocy Społecznej "Leśna Oaza" w Słupsku.

- I to bardzo lubianą - podkreśla Żaneta Dębicka, dyrektorka placówki. - Od rana wszyscy tu płaczą, ale mamy nadzieję, że wróci do nas (rozmawialiśmy przed odnalezieniem pani Eli - dop. gh). Jest bardzo kontaktowa, zaczepia ludzi. Może ktoś jej pomógł. Ale nie sądzę, by szła w stronę DPS, bowiem nie wychodziła od nas i pewnie drogi ze szpitala do "Leśnej Oazy" nie zna.

- Ale dlaczego ubrana była tylko w dresy? - zapytałem.

- To ciepłe dresy z polaru. Panią zabrała karetka z naszego ośrodka i karetką miała do nas powrócić. Dzwoniliśmy do szpitala, uczulaliśmy, żeby jej pilnowali, skoro osoba towarzysząca od nas nie mogła tam z nią pojechać, bo nie pozwolili. Dostaliśmy wiadomość, że transport medyczny ją odbierze z SOR i do nas przywiezie. Byliśmy spokojni. Tymczasem ona zaginęła. Ciekawe jak to szpital wytłumaczy.

O wyjaśnienie poprosiliśmy Marcina Pruska, rzecznika Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Janusza Korczaka w Słupsku. Odpisał takim komunikatem: "Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku informuje, że poszukiwania zaginionej osoby prowadzi Komenda Miejska Policji w Słupsku i do czasu wyjaśnienia sprawy Szpital nie udziela bliższych informacji. Do przekazywania informacji w powyższej sprawie uprawniona jest Policja".

Otwarte więc zostaje pytanie, jak to się stało, że 64-latka, wyszła z SOR sama, a nie zabrana przez transport medyczny.

Na szczęście 64-latka odnalazła się i to jeszcze przed południem. Z relacji policjantów wynika, że schowała się na klatce schodowej jednej z kamienic i sama przeszła ze szpitala na ulicę Paderewskiego. Pani Ela była wyziębiona i zmarznięta, powiedziała jednak policjantom, jak się nazywa. Była słaba więc pogotowie, akurat była blisko siedziby pogotowia, zabrała ją do szpitala.

Historia zakończyła się więc szczęśliwie dla wszystkich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza