W środowy ranek na ulicach Słupska w lasku oraz w pobliżu Trzech Stawków roiło się od policjantów. Funkcjonariusze szukali 64-latki, która w nocy wyszła ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i oddaliła się w nieznanym kierunku. Dramaturgii nadawał fakt, że była ubrana tylko w dresy. Policjanci przeszukiwali teren od szpitala w stronę DPS. Pani Ela jest bowiem pensjonariuszką Domu Pomocy Społecznej "Leśna Oaza" w Słupsku.
- I to bardzo lubianą - podkreśla Żaneta Dębicka, dyrektorka placówki. - Od rana wszyscy tu płaczą, ale mamy nadzieję, że wróci do nas (rozmawialiśmy przed odnalezieniem pani Eli - dop. gh). Jest bardzo kontaktowa, zaczepia ludzi. Może ktoś jej pomógł. Ale nie sądzę, by szła w stronę DPS, bowiem nie wychodziła od nas i pewnie drogi ze szpitala do "Leśnej Oazy" nie zna.
- Ale dlaczego ubrana była tylko w dresy? - zapytałem.
- To ciepłe dresy z polaru. Panią zabrała karetka z naszego ośrodka i karetką miała do nas powrócić. Dzwoniliśmy do szpitala, uczulaliśmy, żeby jej pilnowali, skoro osoba towarzysząca od nas nie mogła tam z nią pojechać, bo nie pozwolili. Dostaliśmy wiadomość, że transport medyczny ją odbierze z SOR i do nas przywiezie. Byliśmy spokojni. Tymczasem ona zaginęła. Ciekawe jak to szpital wytłumaczy.
O wyjaśnienie poprosiliśmy Marcina Pruska, rzecznika Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Janusza Korczaka w Słupsku. Odpisał takim komunikatem: "Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku informuje, że poszukiwania zaginionej osoby prowadzi Komenda Miejska Policji w Słupsku i do czasu wyjaśnienia sprawy Szpital nie udziela bliższych informacji. Do przekazywania informacji w powyższej sprawie uprawniona jest Policja".
Otwarte więc zostaje pytanie, jak to się stało, że 64-latka, wyszła z SOR sama, a nie zabrana przez transport medyczny.
Na szczęście 64-latka odnalazła się i to jeszcze przed południem. Z relacji policjantów wynika, że schowała się na klatce schodowej jednej z kamienic i sama przeszła ze szpitala na ulicę Paderewskiego. Pani Ela była wyziębiona i zmarznięta, powiedziała jednak policjantom, jak się nazywa. Była słaba więc pogotowie, akurat była blisko siedziby pogotowia, zabrała ją do szpitala.
Historia zakończyła się więc szczęśliwie dla wszystkich.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?