We wtorek przed południem na strych, naprzeciwko jej mieszkania, weszli przedstawiciele Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej i tragarze. Wynieśli setki kilogramów rzeczy.
- Tu są sterty ubrań, buty, kartony po pizzach, opakowania po nabiale, stary cement, papa, wapno, słoiki z przetworami i stare dywany - wymieniał Zbigniew Wal, kierownik drugiego oddziału PGM. - Kilkanaście razy wzywaliśmy ją do uprzątnięcia strychu. Bezskutecznie. Wyznaczaliśmy kolejne terminy. W końcu straż pożarna nakazała nam natychmiastowe oczyszczenie pomieszczenia.
Właścicielka składu nie chciała wpuścić na strych tragarzy, doszło nawet do szarpaniny z funkcjonariuszami. Policjanci i strażnicy miejscy przez cały czas trzymali kobietę w areszcie domowym i nie pozwalali opuścić mieszkania. Ta twierdziła, że jest w trakcie porządkowania rzeczy.
- Kilkadziesiąt kartonów przeniosłam już do domu - mówiła. - Kilka lat temu chciałam otworzyć sklep z tanią odzieżą. Kupiłam pełno towarów, ale wszystko zamokło podczas powodzi w 2001 roku. Od tego czasu trzymam to wszystko jako dowód tamtych zniszczeń.
Sąsiedzi nie ukrywają zadowolenia, że będą ponownie mogli korzystać ze strychu. - Przez lata był tam brud i smród - mówi pan Wojciech. - Śmieci było tak dużo, że nawet nie można było wejść. A przecież ta kobieta ma ogromną piwnicę. Kilka lat temu oddałem administracji swoją, aby ona mogła tam powstawiać rzeczy. Ale to nic nie pomogło.
Ze strychu wywieziono osiem przyczep rzeczy. Większość trafiła do magazynu PGM i będzie czekała na odbiór przez właścicielkę. Kobieta pokryje też koszty pracy tragarzy, to ponad dwa tysiące złotych.
- Nie zostawię tak tej sprawy. Nie wiem jeszcze dokąd, ale będę się odwoływała - zapowiedziała pani Małgorzata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?