Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Fedorowicz: Nie będziemy kalkulować

Krzysztof Niekrasz
Adam Fedorowicz (z lewej) z zawodniczkami Słupi.
Adam Fedorowicz (z lewej) z zawodniczkami Słupi. Fot. Krzysztof Tomasik
Rozmowa z Adamem Fedorowiczem, szkoleniowcem Słupi Słupsk.

- Mecz z AZS AWF Warszawa już za wami, przed wami ostatnie spotkanie z AZS Politechniką Koszalińską. Z takim poziomem jak w meczu ze stołecznym zespołem trudno myśleć o pozytywnym rezultacie w Koszalinie?

- Z AZS AWF Warszawa nie było żadnego poziomu. Trudno o nim mówić, gdy u mnie na treningach była tylko Karolina Szczukowska. Reszta chorowała i w meczu z AZS AWF Warszawa grały osłabione grypą. Niektóre miały zapalenie płuc, na mecz przyszły prosto po chorobie. Taka Anita Augustyn miała dwa tygodnie przerwy,. Agnieszka Łazańska-Korewo trzy tygodnie, chora grała Anna Pniewska. Dlatego było tak nerwowo. Dziewczyny nie wierzyły, że mogą dać z siebie więcej. Niepotrzebnie doprowadziły do stresujących sytuacji. Szczególnie w pierwszej połowie. Po przerwie odjechały na siedem - osiem bramek i kontrolowały mecz.

- Z Warszawą zagrały cztery młode zawodniczki.Natalia Brzezińska i Magdalena Maszota oraz dwie rozgrywające Agata Januszewska i Paulina Wawer.

- I to mnie ucieszyło. Juniorki wchodzą od razu na poziom ekstraklasy. Wiadomo jaki to stres, a jednak poradziły sobie, mają na swoim koncie nawet bramki.

- Jaki jest status tych młodych piłkarek ręcznych występujących od starcia z Warszawą w barwach Słupi Słupsk?

- One są naszymi reprezentantkami. To była wspólna decyzja ich, ich trenera. Kończąc rozgrywki nie weszły do finałów mistrzostw Polski z juniorkami Łączpolu Gdynia. Do września praktycznie nigdzie by nie grały. Szkoda takich młodych zawodniczek. One się muszą rozwijać. My na tym skorzystamy, bo mają możliwość rozwoju. W tym roku one podejmują studia na AWF w Gdańsku, jeżeli im się spodoba u nas, to zostaną na pewno.

- Jak się będzie układać wasza sytuacja w ekstraklasie? Jesteście trzecie od końca. Co jest waszym celem, doścignięcie czwartej od końca drużyny - AWF AZS Gdańsk czy ucieczka przed przedostatnim Ruchem Chorzów?

- Trudno wyrokować. W tej chwili kryzys dotyka wiele klubów i np. jeden z pierwszych zawodowych klubów w kobiecej piłce ręcznej - Carlos Jelenia Góra ma problemy. Stoi na krawędzi bankructwa. Być może na koniec wyprzedzi nas tylko o jedno oczko.
My jednak gonimy Gdańsk. Nad Warszawą, ostatnią w tabeli przewaga jest dosyć wyraźna i bezpieczna. AZS AWF Gdańsk może zdobyć punkty praktycznie tylko z Warszawą. Mamy do drużyny z Trójmiasta pięć punktów straty, jeśli wygramy dwa mecze z nimi będzie już tylko jeden punkt. Dużo będzie także zależało od dwóch spotkań z Ruchem Chorzów, szczególnie od tego na Śląsku.

- Może być tak, że podzielicie się zdobyczami z Ruchem Chorzów, aby z ligi, obok AZS AWF Warszawa, spadł mający najwięcej kłopotów organizacyjnych AZS AWF Gdańsk?

- W piłce ręcznej to jest ryzykowna kalkulacja. To zależy od poziomu sędziowania. Słabe zespoły w starciu z gigantami ligi są bardzo surowo traktowane. Wszystko pokaże czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza