Joanna Belka jest mamą rocznego Brajana i pięcioletniej Julki. Kilkanaście dni temu wyprowadziła się z małej miejscowości pod Słupskiem.
Zobacz także: Pani Joanna: podstępem zabrano mi Julkę i Brajana (wideo)
- Mieszkałam tam z moim partnerem, nie układało się nam, musiałam go zostawić - mówi pani Joanna. - Źle traktował córkę (Julka nie jest biologicznym dzieckiem mężczyzny -dop. red.). - Bił ją. Dla dobra dzieci wyprowadziłam się. Nie wiedziałam, gdzie się podziać, o pomoc zwróciłam się do ośrodka pomocy społecznej w Słupsku. Tam skierowano mnie do domu interwencji kryzysowej. Postawiono mi warunek, że w ciągu tygodnia mam znaleźć stancję. Obiecano mi również pieniądze właśnie na mieszkanie. Wynajęłam stancję w Bytowie, w ośrodku pomocy napisałam podanie o zasiłek, tak żebym miała za co dojechać do Bytowa. Po pieniądze miałam przyjść następnego dnia. Poszłam tam z dziećmi. I zaczęli mnie zbywać, a to że drukarka im się zepsuła, a że moje dziecko zniszczyło decyzję, a że komputer się zawiesił. Trwało to kilka godzin. W końcu do pokoju wzięła mnie pracownica socjalna, tam był kurator, powiedziała, że jest decyzja sądu o zabezpieczeniu dzieci. Powiedziałam, że nie mają prawa, chciałam chwycić za rękę Julkę i wyjść, ale one trzymały ją siłą. Nie chciałam się szarpać. Błagałam, żeby nie odbierali mi dzieci, Julka wtuliła się we mnie i płakała, prosiła, abym wzięła ją już do domu. W końcu zabrali mi dzieci.
Dzieci pani Joanny trafiły do rodziny zastępczej pod Słupskiem.
Sąd Rodzinny w Słupsku stwierdził, że pani Joanna jest niewydolna wychowawczo. W uzasadnieniu napisano, że matka jest niezaradna życiowo i roszczeniowa, nie współpracuje z asystentem rodziny. I tylko deklaruje inicjowanie zmian.
Nasz artykuł wzbudził olbrzymie zainteresowanie i oburzenie. Odezwało się do nas mnóstwo ludzi, którzy chcą pomóc pani Joannie, między innymi Katolicka Poradnia Rodzinna przy "Civitas Christiana" ze Słupska.
- Jesteśmy oburzeni tym, co się stało - mówi Małgorzata Myrcha z poradni. - Pani Joanna zwróciła się o pomoc do instytucji do tego powołanych, a tam ją bardzo skrzywdzono, nie dziwię się, że matka straciła zaufanie do urzędników. Tyle mówi się o przemocy, a ona jej doznała ze strony instytucji państwowej.
Stowarzyszenie zaoferowało pani Joannie bezpłatną pomoc adwokata.
- Już się z nim spotkałam - mówi pani Joanna. - Myślę, że jestem na dobrej drodze, aby moje dzieci do mnie wróciły.
Mama Julii i Brajana w tej chwili mieszka w Bytowie. Kobietą zajął się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
- Mimo że nie mam zaufania do urzędników, będę współpracować z nimi - mówi pani Joanna. - Już widziałam się z psychologiem, mam też spotkanie z pracownikiem socjalnym i asystentem rodziny.
Okazało się, że zgłosiła się też osoba, która zaoferowała pracę kobiecie.
- We wtorek wszystko się okaże - cieszy się kobieta. - Jestem dobrej myśli. Chciałabym bardzo podziękować wszystkim czytelnikom za okazaną pomoc.
Dodajmy, że osoby, które chcą wesprzeć mamę Julki i Brajana, proszone są o kontakt pod numerem tel. 697 770 125.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?