Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agresywny 8-latek w usteckiej szkole. Urząd zajął się zajściem

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Archiwum
Po naszym artykule o agresywnym zachowaniu 8-latka w usteckiej Szkole Podstawowej nr 3 ustecki ratusz wszczął postępowanie wyjaśniające.

Przypomnijmy, ośmioletni chłopiec agresywnie zareagował na zwrócenie mu uwagi przez nauczycielkę. Z relacji rodziców dowiedzieliśmy się, że miał ją uderzyć pięścią w brzuch, a drugą nauczycielkę, która przybiegła, słysząc hałas, również miał uderzyć, ale w głowę.

Rodzice poinformowali nas o sytuacji, bojąc się o bezpieczeństwo swoich dzieci i zrzucając to na efekt połączenia klas. Jak nam wyjaśniała Elżbieta Mey-Wysocka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Ustce, była zmuszona połączyć klasy, gdyż zaleceniem organu prowadzącego, czyli Urzędu Miasta w Ustce, były oszczędności. Zapewniała jednak, że sytuacja nie miała związku z połączeniem klas i została wyjaśniona zgodnie z procedurą.

- Wezwaliśmy rodziców, którzy przedstawili dokumenty poświadczające, że dziecko jest nadpobudliwe. Sprawa została wyjaśniona. Myślę, że nie ma powodu, aby wyolbrzymiać to zdarzenie - mówi dyrektorka.

- Chłopiec zostaje w klasie. Przyrzekł przy rodzicach, że nie będzie się więcej tak zachowywał - mówiła nam pani dyrektor. Po naszym artykule sprawą zajął się także ustecki ratusz. - Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające, aby zapobiec w przyszłości takim sytuacjom. Jego celem jest ustalenie, jak dokładnie doszło do opisywanego zdarzenia i czy wszystkie procedury zostały zachowane - mówi Paulina Kamińska, sekretarz w Urzędzie Miasta w Ustce.

- Po rozmowie z wychowawczynią klasy, która miała zostać pobita przez ucznia, wiemy, że do żadnego pobicia nie doszło. Uczeń został zatrzymany przez nauczycielkę, która chwyciła go za ręce. Chłopiec wyrywał się i niechcący uderzył wychowawczynię. Jego celem nie było pobicie jej, a oswobodzenie się - wyjaśnia pani sekretarz.

- Z kolei druga pani, którą była psycholog, nie przyszła, słysząc hałas, ale została poproszona o przyjście przez nauczycielkę. Ta nie została uderzona, uchyliła się przed uczniem. Zdaniem Pauliny Kamińskiej, nie ma związku między zdarzeniem a łączeniem klas. - W szkołach czasami dochodzi do takich trudnych sytuacji wychowawczych. Na szczęście są tam zatrudnieni specjaliści, którzy pomagają te sytuacje rozwiązywać. Tak jest w tym przypadku. Nie widzę natomiast związku przyczynowo-skutkowego między połączeniem klas a zaistniałą sytuacją - mówi Paulina Kamińska. Zarówno pani sekretarz, jak i pani dyrektor szkoły zapewniają, że rodzice, których dzieci są w tej klasie, nie mają powodu do obaw. - Z klasą pracuje pedagog i psycholog, wychowawca także będzie zwracał szczególną uwagę na zachowanie uczniów - zapewniała podczas ostatniej rozmowy pani dyrektor. Rodzice mimo to mają pretensje, że z trzech klas kilkunastoosobowych powstały dwie bardzo liczne, po 26 i 25 osób. Ich zdaniem, mniejsze były bezpieczniejsze.

Zobacz także:10-latek ofiarą szkolnej przemocy. Prokuratura wszczęła śledztwo [materiał archiwalny]

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza