Samochód stał na jednym z parkingów przy ul. Dębowej od wczesnych godzin rannych. Był otwarty, przez cały czas pracował silnik, jednak nikogo przy aucie nie było. Zaniepokoiło to jednego z przechodniów. Przestraszył się, że coś mogło stać się z kierowcą. Tym bardziej, że na tylnym siedzeniu dostrzegł broń i magazynki na amunicję. Zawiadomił policję.
- Zareagował prawidłowo - chwali postawę przechodnia Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. - Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie. Szybko ustaliliśmy, że broń to po prostu plastikowe zabawki, repliki prawdziwych pistoletów, strzelające kulkami, a właścicielem tego greckiego auta jest Polak i że nic mu się nie stało.
Wszystko wskazuje na to, że to nie właściciel porzucił pojazd. Prawdopodobnie jechała nim jego partnerka, która czymś się zdenerowowała i postanowiła wrócić do domu pieszo.
Byliśmy na miejscu akurat w momencie, gdy policja dowiozła właściciela do samochodu. - Nie chce mi się o tym gadać - uciął krótko.
Policja nie zastosowała żadnych sankcji ani wobec niego, ani wobec osoby, która pozostawiła auto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?