Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akt oskarżenia za morderstwo w Szwecji trafił do sądu

Alek Radomski
Miejsce zbrodni na farmie w szwedzkim Landared.
Miejsce zbrodni na farmie w szwedzkim Landared. Archiwum
Do sądu w szwedzkim Alingsas wpłynął akt oskarżenia przeciwko dwóm Polakom z regionu słupskiego podejrzanym o brutalne morderstwo w Szwecji. Wszystko wskazuje na to, że to będzie proces poszlakowy.

Dokument liczy ponad 2,5 tys. stron, ale nie jego objętość, lecz dowody zaciążą na wyrokach na Mirosławie T. z Gardny Wielkiej i Jacku T. ze Słupska, podejrzewanych o morderstwo małżeństwa w miejscowości Landared. Kłopot w tym, że obszerny akt oskarżenia oparty jest w większości na poszlakach.

Z comiesięczną częstotliwością, od grudnia zeszłego roku do maja bieżącego, prokuratorzy badający sprawę zabójstwa w Landared występowali do miejscowego sądu okręgowego o dodatkowy czas na zakończenie śledztwa. W sumie trwało to pół roku. Jakimi dowodami dysponują, by przekonać sędziego o winie Polaków?

Najważniejsze są wyniki badań DNA. Jak podkreślał wielokrotnie Daniel Larsson, prokurator prowadzący sprawę, właśnie na ekspertyzę sztokholmskiego laboratorium kryminalistycznego czekał najdłużej. Jak się okazało, materiał DNA, który analizowano, to nie ślady krwi, jak początkowo sugerowały niektóre szwedzkie media, ale kał jednego ze sprawców, znaleziony w pobliżu miejsca zbrodni.

Jest też zabezpieczony ślad butów. Identyczne nosił jeden z oskarżonych Polaków. Do tego śledczy dysponują danymi z telefonii komórkowej. Wynika z nich, że ktoś dzwonił z komórek Polaków feralnego dnia w pobliżu miejsca zbrodni. Jest też świadek zdarzenia, który widział terenowe mitsubishi. Identycznym Jacek T. i Mirosław T. kilka godzin po zbrodni przyjechali na prom do Polski. Zarejestrowały to kamery monitoringu.

Ustalono też motyw. Polacy, zdaniem prokuratury, chcieli ukraść sejf, który znajdował się na farmie zamordowanych. Do dziś go nie znaleziono. Nie było w nim wartościowych rzeczy i dużych pieniędzy. Co ciekawe, klucz do sejfu wisiał w domu Szwedów w widocznym miejscu.

Przypomnijmy. W październiku zeszłego roku 71-letni Torgny Antby i jego o rok młodsza żona Inger zostali brutalnie zamordowani na swojej farmie. Szwedzka policja ustaliła, że morderstwo mogli popełnić Mirosław T. z Gardny Wielkiej i Jacek T. ze Słupska, którzy w tamtym czasie pracowali w Skandynawii jako pracownicy budowlani. Ofiary mieli związać, a taśmą zakleić im twarze.

71-letniemu mężczyźnie zadano kilkanaście ciosów w głowę ciężkim narzędziem. Jego żonę uduszono poduszką. Polaków na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania zatrzymano już w kraju, a w grudniu 2011 decyzją Sądu Okręgowego w Słupsku deportowano do Szwecji. Ich proces rozpocznie się 4 czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza