(fot. Kamil Nagórek)
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że ktoś zadzwonił do sądu z informacją o podłożeniu bomby - informuje Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
W chwilę później wszyscy zaczęli opuszczać gmach przy ul. Murarskiej. Na miejscu pojawiła się policja, w tym specjalna grupa pirotechników i pies wyszkolony do wykrywania ładunków wybuchowych. Straż pożarna odgrodziła teren. Przyjechała karetka pogotowia, służby energetyczne i gazowe.
- Czy jest to prawdziwy czy fałszywy alarm, to się okaże - mówi rzecznik policji. - Jeśli namierzymy sprawcę, na pewno nie uniknie kary.
Wśród większości pracowników sytuacja wzbudziła niezadowolenie.
- Mamy za dużo pracy, żeby robić sobie kilkugodzinne wolne. Przyjechało z daleka sporo świadków. Interesanci niczego nie mogą załatwić - komentowali sędziowie i pracownicy administracji sądu.
Przerwano proces gangu narkotykowego Piotra W., ps. Kaczka i policyjny konwój wyprowadził oskarżonych z sali. To jedna z młodszych grup, która wypełniła rynek słupski po wpadce gangów, które działały pod koniec lat 90-tych i na początku tego stulecia.
Słupska prokuratura okręgowa, która prowadziła śledztwo z policjantami CBŚ, oskarża handlarzy i kurierów o wprowadzanie na rynek Słupska i okolic znacznych ilości narkotyków i substancji psychotropowych. W czasie śledztwa ustalono, że grupa sprzedała co najmniej 100 kg amfetaminy o łącznej wartości rynkowej 3 mln złotych. Gang działał od lipca 2007 r. do października 2009 r. Jego członkowie pochodzą ze Słupska, Trójmiasta, Sławna i Ustki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?