Aldona Mercedes Mikolcz od wielu lat zbiera dziadki do orzechów. Takie prawdziwe - drewniane, z dźwignią, która opuszcza dolną szczękę, robiąc otwór na orzech. Ma już 500 sztuk z całego świata, głównie z ojczyzny Dziadka do Orzechów, czyli z Niemiec, ale i z Norwegii, Polski, Stanów Zjednoczonych i krajów nadbałtyckich. W jej domu zajmują cały pokój, a kilkanaście z nich przybyło na promocję, stając w różnych miejscach urokliwej herbaciarni. Większość miała mundury różnych armii, ale był też dziadek górniczy i pocztowy. Najwyższy, wielkości 10-latka, nosił koronę.
Kolekcja pani Aldony była dotąd prezentowana jedynie w usteckim centrum kultury, którego dyrektor Aldona Staszewska-Klimek prowadziła spotkanie ze swoją imienniczką. Właścicielka zbiorów uznała, że więcej takich wystaw nie będzie, bo nie służą one dziadkom (najstarszy ma 100 lat). To był jeden z powodów, dla których wydała pięknie ilustrowany album o swoim hobby. Dzieli się w nim tajemną wiedzą o dziadkach do orzechów, którą zdobywała przez lata, kupując coraz to nowe unikatowe okazy. W tempie olbrzymim, bo tylko przez ostatni rok przybyło około 200 dziadków. Co prawda nie wszystkie egzemplarze znalazły się w książce, ale i tak ich zdjęć jest bardzo dużo. I łatwo zrozumieć, dlaczego mogły zafascynować zbieraczkę.
Książkę można kupić w księgarni Ratuszowej przy ul. Filmowej i w sklepie American Home pani Aldony przy ul. Wojska Polskiego.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?