Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Trawiński przedstawia swój alfabet

Krzysztof Niekrasz
Aleksander Trawiński (rocznik 1967) niewiele brakowało, by był kolarzem Baszty Bytów. Jednak futbol wywarł duży wpływ na jego sportowe życie i został piłkarzem. Jest wychowankiem Startu Miastko. Później jako obrońca grał w słupskich Czarnych, a następnie w Gryfie Słupsk. Od ośmiu lat pełni funkcję kierownika I zespołu seniorów Gryfa, który gra w IV lidze. Oto alfabet z życia prywatnego i futbolowego Aleksandra Trawińskiego.

A - jak aktor. Bobby Dan Davis Blocker - amerykański aktor telewizyjny i filmowy, znany z roli Erica “Hossa” Cartwrighta w serialu Bonanza. Jako dziecko byłem bardzo podobny do odtwórcy tej filmowej roli.

B - jak Beata. Moja kochana żona. W związku małżeńskim 29 lat. Owoc miłości to syn Mateusz. Dziękuję jej za wyrozumiałość. Być żoną faceta zakochanego w piłce nożnej jest szalonym wyzwaniem.

C - jak Czarni Słupsk. To w tym klubie, w nieistniejącej sekcji piłki nożnej, stawiałem pierwsze poważne kroki. W Czarnych debiutowałem w ówczesnej III lidze w Szczecinku, w przegranym meczu 0:3 z Wielimem. To w “Smoluchach“ (ksywka Czarnych) poznałem takich piłkarzy, jak m.in.: Leszek Zawadzki, Ryszard Błażejów, Wiesław Kamiński, Marek Sidor, Grzegorz Starybrat, śp. Zbigniew Zaborowski, śp. Ryszard Lenkiewicz, Zdzisław Krupa, Janusz Ogorzelski, Ryszard Hendryk, Piotr Borowiec, Zdzisław Jasina, Robert Kubarko, Bogdan Węcławik, Zbigniew Głowa, śp. Waldemar Wieliczko, Ireneusz Grota.

D - jak “Drzewniak”. Szkoła, do której uczęszczałem. Najfajniejsze lata beztroskiej młodości. W tej szkole chcieli mnie przekształcić na zapaśnika.

E - jak epidemia. Zwariowane czasy, które przewartościowały nasze życie i przewróciły je do góry nogami. Ta niemoc, niewiedza i pytanie nasuwające się każdego dnia - co dalej?

F - jak futbol i jak fuzja. Futbol pochłonął mnie bez reszty i mocno zniewolił chyba na całe życie. W 1988 r. nastąpiła fuzja Czarnych i Gryfa. Po tym połączeniu przywdziałem barwy gryfowskie.

G - jak Gryf Słupsk. W tym klubie poczułem smak zawodowej piłki, ciężkich treningów, mnóstwa wyrzeczeń, gorycz porażek i smak zwycięstw. W Gryfie poznałem bardzo wielu znanych piłkarzy, o których później czytałem w prasie lokalnej i krajowej. To: Marek Godlewski, Dariusz Kiersztyn, Piotr Cejrowski, Tomasz Iwan, Mirosław Iwan i znacznie młodszy Paweł Kryszałowicz.

H - jak “Halibut”. Nie o gatunek ryby mi chodzi, tylko o bardzo barwną postać śp. Ryszarda Szczupiela (taki nosił przydomek). Człowiek - legenda w naszym środowisku piłkarskim.

I - jak internaty. Nie byłem miejscowy, a więc mieszkałem w wielu z nich w Słupsku.

J - jak Jelenia Góra. Byłem z zespołem na obozie zimowym w tym mieście. To tam poznałem prawdziwe “piękno gór”. Po nim byłem w strasznym gazie niemal przez rok.

K - jak kierownik drużyny. Funkcja, którą obecnie pełnię w Gryfie. Po latach spędzonych na boisku praca z innej strony. Broniłem się przed przyjęciem tej posady długo, ale uległem. To odpowiedzialna, czasochłonna i niewdzięczna fucha.

L - jak liga. Wokół niej toczy się futbolowe życie. Ona spędza sen z powiek i podnosi poziom adrenaliny.

Ł - jak łzy. Niekiedy były. Jako młody piłkarz tyrałem na boisku jak wół, mecz przegrany, a starszy zawodnik jeszcze powiedział parę gorzkich słów, trener dołożył swoje i głowa była pełna. Wtedy rodził się charakter. Kolejne łzy już jako dorosły mężczyzna. Niedawna choroba Kryszałowicza. Pytanie - dlaczego on? Hannover, klinika alternatywnego leczenia, trzech kolegów towarzyszących w podróży i Paweł, który zostaje na leczeniu w Niemczech. Na pożegnanie, stojąc w drzwiach, podniósł głowę do góry i widziałem zatroskaną twarz. Nigdy nie zapomnę widoku człowieka walczącego o życie.

M - jak Miastko. W tym mieście śp. ojciec Kazimierz uwił rodzinne gniazdko przy stadionie. Wtedy nie wiedział, że to miejsce wywrze ogromny wpływ na moje późniejsze życie. W Miastku spędziłem lata dzieciństwa i wczesnej młodości. To tam mieszkają: mama Mirosława i siostry - starsza Sławomira i młodsza Monika.

N - jak napastnicy. Są zmorą obrońców. To z nimi przyszło mi walczyć o korzystny wynik w każdym spotkaniu, to z nimi przechodziłem katusze i prawdziwe boje na boisku. Nie sposób tu nie wspomnieć śp. Waldemara Wieliczki. Dla mnie po Kryszałowiczu to najlepszy napastnik ziemi słupskiej. “Kołek” (taki miał pseudonim Wieliczko) sam wykonywał kołki do butów. Miał ich setki. Kolejny dobry gracz formacji ofensywnej to Roman Bogdzia. szybki, przebojowy i co ważne z dobrym dryblingiem w pełnym biegu. Kopie piłkę do dziś.

P - jak praca zawodowa. Poszedłem do niej na tak zwaną “chwilę”, która trwa już 28 lat. Jest 1991 rok ubiegłego stulecia - przemiany ustrojowe, koniec finansowania klubu, zwolnienia z zakładów pracy. Wtedy tworzyła się słupska Straż Miejska znienawidzona niemal przez wszystkich i odsądzona od czci i wiary. Tak mówią tylko ci, którzy nie znają specyfiki tej pracy, nie mają pojęcia jakie mamy obowiązki i zadania oraz do czego zostaliśmy powołani.

R - jak rodzina. Bardzo ważna komórka. Do niej się wraca po ciężkim dniu. To ona napędza i mobilizuje.

S - jak stadion. Na nim spędziłem i spędzam mnóstwo godzin. Ten 650- lecia w Słupsku kojarzy się z meczem w Pucharze Polski przeciwko Łódzkiemu Klubowi Sportowemu w 1988 r. Nigdy przedtem i nigdy później nie grałem przy 10-tysięcznej widowni. Niesamowite wrażenie i ten piekielnie szybki Jacek Ziober, za każdym razem widziałem rozmiary jego butów i pióropusz jego fryzury, który ciągnął się pół metra za nim. Ten z ulicy Zielonej to świątynia Gryfa, która ma fajny klimat.

Ś - jak Śpiewak Zbigniew. Za grosz talentu do śpiewania nie miał (chyba się nie obrazi jak to przeczyta), ale jako piłkarz był niezły. To ze Zbyszkiem i Mariuszem Lisickim przyjaźniłem się w drużynie. Wszędzie byliśmy razem: w pokoju, na posiłkach i podczas czasu wolnego. Później dołączył do nas Roman Rubaj. Wspomnieć należy też o niektórych chłopakach z drużyny, którzy stanowili o jej sile: Ryszard Wasilewski, śp. Jan Zawadzki, Tadeusz Żakieta, Jacek Telesiewicz, Krzysztof Pędzich, Bogumił Kłosiński, Krzysztof Szweda - z którym walczyłem o miejsce w drużynie, Marek Smolarski, Bogdan Powideł, śp. Dariusz Szymański. Do drużyny ciągle dochodziła młodzież: Dariusz Kasperowicz, Robert Niewrzałek, Adam Sokołowski, Dariusz Piechota, Robert Mioduszewski, Marek Jędraszczyk, Tadeusz Wanat - junior, Adam Nowak, Robert i Tyberiusz Bednarczykowie, Jacek Piołunkowski, Wojciech Grabowski. W tym miejscu pragnę złożyć hołd naszym kierownikom drużyny śp. Józefowi Nowakowskiemu i śp. Wojciechowi Ostrowskiemu.

T - jak trenerzy. Wszystkich darzę sympatią i szacunkiem. Oto oni: Leonard Kłos (mój I trener), Andrzej Gliwa (Miastko), Sławomir Kozłowski i śp. Józef Przysiażnik (Czarni), Mirosław Skórka, Tadeusz Wanat - senior, Tadeusz Jakubowicz, Tadeusz Spionek, Jan Jaśkiewicz ( Gryf). Muszę wspomnieć też trenerów, z którymi współpracowałem jako kierownik. To: Grzegorz Wódkiewicz, Grzegorz Bednarczyk, a teraz Arkadiusz Gaffka i Tomasz Mielewczyk.

U - jak upór w dążeniu do celu. Bez tej cechy charakteru nic się nie osiągnie w życiu i sporcie.

V - jak Victoria Słupsk. Przeciwko temu zespołowi założyłem po 28 latach koszulkę z herbem Gryfa i rozegrałem 45 minut na zero z tyłu. W - jak Wielka Pardubicka. I nie o wyścigach konnych chcę mówić. To nazwa wtorkowego treningu w Lasku Południowym w Słupsku, który przypominał gonitwę. W tym lesie pokonywaliśmy mnóstwo kilometrów.

Y - jak yeti. To w żargonie klubu pieniądze. Mają być już niedługo, będą za chwilę, tak, tak podobno już jutro mają dotrzeć, zatem wszyscy o nich słyszeli, ale nikt ich nie widział.

Z - jak zwycięstwo. Do tego się dąży. To bardzo smakuje. Często rodzi się w bólu i cierpieniu.

Ż - jak żal. Co minęło bezpowrotnie. Żal też tego, że tak nikomu, oprócz kilkunastu zapaleńców, na dobrym futbolu w Słupsku nie zależy, a cały słupski sport znajduje się na równi pochyłej. To w końcu żal, że w grodzie nad Słupią, gdzie są bardzo bogate tradycje piłkarskie, nie ma piłki na przynajmniej drugoligowym poziomie, jak w dużo mniejszym i niedalekim Bytowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza