Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alfabet z życia codziennego i bokserskiego Tomasza Mazura (zdjęcia)

Krzysztof Niekrasz
Słupszczanin Tomasz Mazur (rocznik 1989) to były pięściarz Czarnych Słupsk. Korzenie do boksu zaszczepił jemu ojciec - śp. pamięci Józef Mazur, który miał podwaliny w sukcesy słupskiego boksu. Tomek jest jedenastokrotnym medalistą mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. W swoim dorobku ma też tytuł mistrza Polski w boksie zawodowym. Obecnie jest właścicielem i trenerem w klubie bokserskim o nazwie Mazur Boxing Gym w Słupsku. Przedstawiamy jego alfabet z życia codziennego i sportowego.

A - jak Aleksy Antkiewicz. Dwukrotny medalista olimpijski z 1948 r. (Londyn - brąz) i 1952 r. (Helsinki - srebro), trener - twórca potęgi słupskiego boksu. W dzieciństwie razem z tatą często odwiedzaliśmy pana Aleksego w jego mieszkaniu przy ul. Artura Grottgera w Słupsku. Tam mogłem posłuchać ich rozmów o boksie. Widziałem też medale olimpijskie i poznałem historie ich zdobycia. Już jako zawodnik brałem udział w Memoriałach im. Aleksego Antkiewicza i kilka razy wpisałem się na listę jego triumfatorów.

B - jak brat. Ma na imię Mariusz. Jest młodszy ode mnie o siedem lat. Obecnie prowadzę z nim wspólnie treningi w Mazur Boxing Gym. Wcześniej bardzo pomagał mi w przygotowaniach do walk zawodowych. Ma papiery na bardzo dobrego trenera.

C - jak Czarni Słupsk. Klub, z którym byłem związany można powiedzieć od urodzenia. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku jako kilkuletni chłopiec towarzyszyłem tacie niemal codziennie podczas treningów w słupskiej hali przy ul. Ogrodowej. Były to bardzo ciężkie czasy. Czarnym groził upadek. Dzięki wysiłkom mojego ojca i kilku innych działaczy udało się utrzymać klub. Jako zawodnik reprezentowałem Czarnych przez wiele lat. W 2008 roku zdobyłem dla klubu pierwszy medal (brąz) mistrzostw Polski seniorów po siedemnastoletniej przerwie medalowej dla Słupska. Było to Dąbrowie Górniczej. Wtedy walczyłem w wadze lekkiej (kategoria wagowa do 60 kg - dop. K.N.).

D - jak Dydak Jan. Brązowy medalista olimpijski z Seulu w 1988 roku. Wyśmienicie wyszkolony technicznie pięściarz, od którego mogłem się sporo uczyć, gdy został szkoleniowcem w Czarnych. Janek był człowiekiem z wielkim autorytetem. Miał znakomite poczucie humoru. Zawsze wprowadzał świetną atmosferę podczas zajęć. W 2007 roku z trenerem Janem Dydakiem w narożniku zdobyłem swój pierwszy złoty medal mistrzostw Polski juniorów. Niestety, nowotworowa choroba spowodowała to, że tej wybitnej osoby nie ma już wśród nas. 27 marca tego roku minęła już druga rocznica śmierci Janka Dydaka, który przeżył 51 lat.

E - jak ekstrawertyczna narzeczona. To Marta. Moja przyszła żona. Jest z pewnością osobą otwartą, energiczną i łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi. Mi było zawsze bliżej do introwertyka, ale dzięki niej zmieniłem trochę swój charakter, a to z pewnością przydaje się podczas pracy trenerskiej.

F - jak Fado. Tak wabi się mój 3,5-letni buldog francuski, który zaliczany jest do grupy psów do towarzystwa. Świetnie wpasował się w mój aktywny tryb życia.

G - jak Gala Białych Kołnierzyków. Impreza dla dorosłych osób, które nigdy wcześniej nie walczyły i trenują boks rekreacyjnie. Udało mi się zorganizować dwie takie gale, które cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. Były one w Kobylnicy i w Słupsku. Niestety, plany na kolejne gale pokrzyżowała pandemia.

H - jak hala Arena w Poznaniu. Miejsce codziennych treningów Poznańskiego Klubu Bokserskiego. Klub ze stolicy Wielkopolski reprezentowałem przez pięć lat. Był to w tym czasie najlepszy klub bokserski w Polsce. Miałem możliwość trenowania ze świetnymi pięściarzami, mistrzami i medalistami mistrzostw Polski. Wśród nich byli m.in.: Igor Jakubowski, Damian Wrzesiński, Włodzimerz Letr, Kamil Gardzielik, Marcin Rekowski, Krzysztof Rogowski, Mariusz Koperski, bracia Michał i Krzysztof Chudeccy. W Arenie stoczyłem wiele walk. Zdobyłem w niej srebrny medal mistrzostw Polski seniorów w 2012 roku.

I - jak ilość walk. 228 (185 zwycięskich) pojedynków w boksie olimpijskim i 10 walk w boksie zawodowym.

J - jak Józef Mazur. Mój ojciec, który odszedł z tego świata 28 lutego 2014 roku, w wieku 65 lat. Oczywiście, że to ON zaszczepił we mnie wielką miłość do boksu. Najpierw jako zawodnik, a później jako trener tworzył historię bokserską Czarnych Słupsk. Jego podopieczni zdobyli ponad 100 medali mistrzostw Polski. Zawsze wkładał całe serce podczas treningów i walk. Cieszył się każdą wygraną walką i smucił przegranym pojedynkiem. Swoim zaangażowaniem i pasją potrafił zarazić do boksu wielu młodych chłopców w Słupsku. Z boksem miał do czynienia ponad 40 lat i z tego okresu można by było napisać książkę.

K - jak klub bokserski o nazwie Mazur Boxing Gym. Udało mi się go stworzyć od podstaw. Profesjonalny klub bokserski dla każdego, kto chce spróbować treningów w tym trudnym sporcie. Daje możliwość trenowania „dla siebie’’ w formie rekreacyjnej (dorośli), ale także zajęć i walk dla zawodników. Każdy może spróbować swoich umiejętności bokserskich. Zapraszam do sali przy ul. Hugona Kołłątaja 30a w Słupsku. Kontakt telefoniczny pod numerem 889 965 567.

L - jak liga bokserska. Gdy byłem zawodnikiem boksu olimpijskiego nie było rozgrywek ligowych w Polsce. Miałem jednak przez dwa sezony możliwość walczenia w niemieckiej Bundeslidze w barwach PKB (wyjątkowo dopuszczono drużynę z Polski). Po zdobyciu drugiego miejsca w Bundeslidze przez ekipę z Poznania spotkała nas przykra niespodzianka. Niemiecki związek podjął decyzję o rezygnacji z uczestnictwa polskiego zespołu w ich rozgrywkach ligowych.

Ł - jak Łódź. Miasto włókiennicze, w którym odbywał się Międzynarodowy Turniej Bokserski o „Srebrną Łódkę”. Wygrałem w jednym z pierwszych występów w reprezentacji Polski.

M - jak medale. Mam ich na koncie jedenaście z mistrzostw Polski. Wiszą obecnie na honorowym miejscu w Mazur Boxing Gym. Najcenniejsze z nich: złoty mistrzostw Polski juniorów, złoty młodzieżowych mistrzostw Polski, srebrny mistrzostw Polski seniorów i brązowy Międzynarodowego Turnieju im. Feliksa Stamma.

N - jak nokaut. Najefektowniejszy moment walki bokserskiej. Sam nie miałem nokautującego uderzenia. Jeżeli wygrywałem przed czasem, to dzięki kumulacji serii ciosów lub przez poddanie przeciwnika przez trenera lub sędziego. Co najważniejsze jednak sam nigdy nie byłem znokautowany i nigdy nie leżałem po ciosie.

O - jak odnowa biologiczna. Nazywana jest również bioregeneracją, która oznacza różnorodne działania mające przyspieszyć procesy regeneracyjne, po dużych obciążeniach fizycznych lub psychicznych. Odnowa biologiczna cieszy się dużą popularnością wśród sportowców. Sam z niej chętnie korzystałem. Obecnie w Mazur Boxing Gym działa salon masażu mojej narzeczonej - Body Balance Marta Kubicka.

P - jak pięściarstwo. Amerykańska telewizja ESPN przeprowadziła plebiscyt na najcięższy sport na świecie. Ranking stworzyło ośmiu specjalistów, w tym trenerów, wykładowców akademickich, członków amerykańskiego komitetu olimpijskiego, jednej gwiazdy sportu oraz dziennikarzy specjalizujących się w danej tematyce. Dyscypliny były oceniane w oparciu o takie cechy, jak wytrzymałość, siła, moc, szybkość, zwinność, elastyczność, odwaga, wytrwałość, koordynacja i zdolności analityczne. Każdy ze wspomnianych czynników został wnikliwie sprawdzony, po czym w ocenie ekspertów najtrudniejszym sportem na świecie okazał się boks!

R - jak reprezentacja Polski.

Reprezentowanie swojego kraju to marzenie chyba każdego sportowca. W każdej kategorii wiekowej byłem powoływany do kadry Polski i reprezentowałem barwy biało- czerwone w meczach oraz w turniejach międzynarodowych. Byłem uczestnikiem mistrzostw Europy juniorów i mistrzostw Unii Europejskiej juniorów. Moimi kolegami z reprezentacji byli znani dzisiaj pięściarze zawodowi: Artur Szpilka, Kamil Szeremeta, Maciej Sulęcki.

S - jak Słupsk. Miasto, w którym się urodziłem i żyję w nim obecnie.

T - jak trener. Jedna z najważniejszych osób w życiu sportowca. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby trafić na odpowiedniego trenera, który będzie umiał nie tylko przekazać wiedzę, ale także stworzyć odpowiednią atmosferę, dobrze dogadywać się z zawodnikiem, wiedzieć w jaki sposób do niego dotrzeć i go zmotywować. Ja chyba miałem to szczęście zaczynając od mojego taty, poprzez wielu kolejnych trenerów, z których najlepiej wspominam szkoleniowców z kadry Polski - Zbigniewa Raubo, Marka Okroskowicza, Zbigniewa Kickę, Ludwika Buczyńskiego, Kazimierza Szczerbę i trenerów klubowych wcześniej już wspomnianego śp. Jana Dydaka w Słupsku oraz Zdzisława i Michała Nowaków w Poznaniu.

U - jak uwagi z narożnika. Bardzo ważny element podczas walki. Nie każdy zawodnik słyszy co się do niego mówi w czasie pojedynku. Ja zawsze potrafiłem wykorzystać to, co krzyczy mi mój trener, ale także słuchałem co mówi trener przeciwnika, żeby być przygotowanym na jego ruchy. Odpowiedni trener i taktyka potrafią odmienić przebieg walki.

W - jak waga w boksie. To podział klasyfikacyjny pięściarzy do konkretnej kategorii wagowej. Ciągła dieta, pilnowanie i zbijanie wagi, to nieodłączny element przygotowań do wal-ki. Swoją pierwszą walkę w wieku trzynastu lat stoczyłem w wadze do 36 kg, ostatnią w boksie olimpijskim w wadze do 69 kg. W boksie zawodowym występowałem w wadze półśredniej, której limit to 147 funtów, czyli 66,7 kg.

Z - jak zawodowstwo. Jak wcześniej wspomniałem w boksie zawodowym stoczyłem dziesięć walk (osiem wygrałem, jedną zremisowałem i jedną przegrałem). Udało mi się zdobyć pas międzynarodowego mistrza Polski w walce z byłym mistrzem Europy zawodowców - Siergiejem Guliakiewiczem z Białorusi. Niestety, nie miałem za sobą odpowiedniego zaplecza i nie trafiłem na odpowiednie osoby, aby móc dalej opłacalnie kontynuować karierę zawodową.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza