Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amerykańskie Patrioty na poligonie w Ustce (wideo, zdjęcia)

Marcin Barnowski [email protected]
Załadunek zestawu rakiet PAC 3 na wyrzutnię Patriot. Taki sprzęt może obronić zarówno przed nalotem lotniczym, jak i przed atakiem rakietowym.
Załadunek zestawu rakiet PAC 3 na wyrzutnię Patriot. Taki sprzęt może obronić zarówno przed nalotem lotniczym, jak i przed atakiem rakietowym. Łukasz Capar
Około stu żołnierzy armii USA oraz pododdziały polskich przeciwlotników z Marynarki Wojennej ćwiczyły wczoraj na poligonie pod Ustką. Amerykanie rozstawiali baterię Patriot, a nasi strzelali z armat S60.
Okolo stu zolnierzy armii USA oraz pododdzialy polskich przeciwlotników z Marynarki Wojennej cwiczyly wczoraj na poligonie pod Ustką. Amerykanie rozstawiali baterie Patriot, a nasi strzelali z armat S60.

Rakiety Patriot na poligonie koło Ustki

To już szósty, miesięczny pobyt amerykańskich Patriotów w Polsce, przy czym siódma zmiana też przybędzie do Ustki. Pododdział US Army przyjechał tu koleją - wagonami PKP Cargo - aż z Kaiserslautern w południowo-zachodnich Niemczech.

Na nadbałtyckim poligonie byli już w marcu, ale wówczas nie przywieźli ze sobą rakiet bojowych, a jedynie ćwiczebne kontenery. Tym razem przyjechała także ostra amunicja, ale sojusznicy nie pokazali ich dziennikarzom. Wczorajsze ćwiczenia odbywały się bez nich. Zauważyliśmy, że Amerykanie rozstawiali swoje wyrzutnie w różnych, oddalonych od siebie miejscach na południowym brzegu jeziora Wicko. Rozłożyli też wysokie anteny łączności radioliniowej i radar umożliwiający baterii śledzenie sytuacji w przestworzach w odległości przekraczającej 200 kilometrów.

- Na tym polega jeden z walorów tego systemu. Poszczególne wyrzutnie mogą stać w odległości około 30 kilometrów od stanowiska dowodzenia i stamtąd odpalić rakiety w kierunku śledzonego celu - powiedział major Marek Lis, dowódca polskiej grupy, szkolącej się razem z Amerykanami na Patriotach.

Równolegle na poligonie szkolili się także przeciwlotnicy polskiej Marynarki Wojennej, w tym ci ze stacjonującego w Ustce 9. Dywizjonu Przeciwlotniczego. Oni śledzili swoje cele w oparciu o głowice poszukujące zestawów artyleryjskich Blenda, rozwiniętych konstrukcyjnie przez polskich inżynierów w ostatnich latach.

Okazało się, że udało się spiąć oba systemy: polski i amerykański. Oba stanowiska dowodzenia współpracowały ze sobą. Jednak Amerykanie w ogóle nie strzelali. "Ognia!" co jakiś czas wołali tylko polscy artylerzyści. I wtedy w stronę morza z hukiem szybowały pociski wystrzeliwane z armat S60, mających zasięg do 6 kilometrów. Amerykański dowódca, kapitan Kevin Werry, był pod wrażeniem.

Amerykanie przyjazd do Polski potraktowali także jako okazję do biwakowania sobie w warunkach klimatu umiarkowanego. Śpią w namiotach wypożyczonych od polskiego wojska, ogrzewają się specjalnymi nagrzewnicami, które wtłaczają do namiotów ciepłe powietrze.

- Dokładnie takich warunków oczekiwali - dodaje major Marek Lis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza