https://www.youtube.com/watch?v==2_MUYVGBDYg
Anakonda 2010 to największe ćwiczenia wszystkich rodzajów sił zbrojnych oraz tak zwanego układu pozamilitarnego, czyli również urzędów i instytucji cywilnych aż z czterech województw od dwóch lat. Scenariusz jak zastrzegali wojskowi, był całkowicie fikcyjny. Oto zaostrzył się kryzys gospodarczo - polityczny na tle kryzysu energetycznego w państwach Eurolandu, do których należy m.in. Wislandia. Wszystko przez monopolistyczne praktyki państwa Barii, głównego eksportera gazu i ropy w regionie. Sojusznik Barii - państwo Monda, stara się uzależnić Wislandię i zgłasza roszczenia terytorialne, a Wislandia w odpowiedzi broni się i stara zdywersyfikować dostawy surowców energetycznych. Kryzys przeradza się w lokalny konflikt zbrojny.
Widowiskowe "walki" toczyły się na poligonie między Ustką i Jarosławcem. Najpierw 1. Śląska Brygada Rakietowa Obrony Powietrznej zestrzeliwała "środki napadu powietrznego" przeciwnika. Co kilka minut w górę mknęły z hukiem rakiety typu "Newa". Ważące około tony "Newy" trafiały w imitatory celów w odległości kilkunastu kilometrów od brzegu. Potem na niebie wywiązała się walka powietrzna dwóch MiG-ów 29 Mondy z dwoma F-16 sił Wislandii (efy ostrzelały wcześniej "flotę inwazyjną"). W walce, według scenariusza, jeden F-16 został strącony i piloci katapultowali się. Uratowały ich załogi śmigłowców, naprowadzane przez SAR z Warszawy. Ratownicy nie tylko zostali opuszczeni na linach na ziemię tuż przed trybuną z obserwatorami z różnych państw, ale jeszcze do tego wyczepili się i zainstalowali rannego lotnika na noszach. Wszyscy zostali podniesieni przy następnym nalocie helikoptera.
Więcej w czwartkowym, papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?