Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej O. po raz drugi zeznawał w sprawie Wiesława K.

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Wczoraj przed słupskim sądem rejonowym zakończył się proces Wiesława K., byłego dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku.
Wczoraj przed słupskim sądem rejonowym zakończył się proces Wiesława K., byłego dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku. Łukasz Capar
Andrzej O. już drugi raz zeznawał w sprawie Wiesława K. Jego pierwsze przesłuchanie przerwał fałszywy alarm bombowy w sądzie. Wczoraj chciał usunięcia z sali dziennikarzy.

Dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem kary na pięć lat, 8 tysięcy złotych grzywny oraz naprawienia szkody w całości zażądał prokurator Dariusz Kloc dla Wiesława K. Obrońca oskarżonego Anna Bogucka-Skowrońska domagała się uniewinnienia.

Za dywanik

Wiesław K. jest oskarżony o przekroczenie uprawnień oraz wyłudzenie od firmy budowlanej usługi o wartości prawie 93 tysięcy złotych. Miało polegać to na tym, że dyrektor był dłużnikiem przedsiębiorcy Andrzeja O. Między innymi naprawiał w jego firmie swoje samochody. Zdaniem prokuratury okręgowej, by wyrównać prywatny dług, Wiesław K. zlecił Przedsiębiorstwu Drogowo--Mostowemu położenie dywanika asfaltowego na terenie należącym do biznesmena Andrzeja O. Wiesław K. odmówił przedsiębiorstwu zapłaty z kasy ZDM. Twierdził, że nie zlecał położenia asfaltu na prywatnym terenie i wyjaśnił, że dywanik wykonano po remoncie odcinka ul. Portowej, zakończonego posesją Andrzeja O. Jako dyrektor poradził biznesmenowi, by ten dogadał się z prezesem PDM i wykorzystał sprzęt stojący w tym miejscu.

Świadek chce zamknięcia drzwi

Wczoraj przed zakończeniem procesu sąd dokończył przesłuchanie świadka Andrzeja O., które na poprzedniej rozprawie przerwał fałszywy alarm bombowy.

Świadek, znajomy byłego prezydenta Słupska, obciąża Wiesława K. Na poprzedniej rozprawie opowiadał, że wie tyle rzeczy (nie sprecyzował, na jaki temat), że prokurator miałby roboty na dziesięć lat. Wczoraj jednak przed złożeniem zeznań złożył wniosek o wyłączenie jawności rozprawy, oceniając, że sprawa nie ma takiej wagi, by interesowali się nią dziennikarze. Świadek O. obawiał się naruszenia jego dóbr osobistych i podkreślał, że jest „osobą niekaraną, zatrudniającą sto osób i płacącą podatki”.

Prokurator Dariusz Kloc pozostawił ten wniosek do uznania sądu, przypominając jednocześnie o zasadzie swobodnej wypowiedzi świadka. To praktycznie oznaczało, że zgodził się z wnioskiem Andrzeja O.

Jednak Anna Bogucka-Skowrońska podkreśliła, że prasa pełni rolę społeczną, a wyłączenie jawności procesu na czas zeznań świadka byłoby groźnym precedensem.

Sędzia Daniel Żegunia nie zamknął drzwi przed publicznością, ale świadkowi pozostawił furtkę. Poinformował Andrzeja O., żeby ten zasygnalizował, gdy uzna, że w jego zeznaniach pojawi się coś, co może naruszyć interes prywatny świadka.

Jednak w przeciwieństwie do poprzedniej rozprawy, o której pisaliśmy pod koniec stycznia, tym razem Andrzej O. nie miał wiele do powiedzenia. Sędzia przeczytał jego zeznania, które złożył czasie śledztwa.

Po tym zakończył się proces.

Atak z grubej rury

- Kluczowe w tej sprawie jest ustalenie, kto odniósł korzyść. To oskarżony i Andrzej O. - mówił prokurator w mowie końcowej, stwierdzając, że Wiesław K. sam pokazał, gdzie ma być dywanik położony.

To jednak skontrowała w swojej mowie mecenas Anna Bogucka-Skowrońska, argumentując, że nie wiadomo, jaka jest szkoda i dlaczego w takim razie Andrzej O. , a także inni świadkowie, nie siedzą na ławie oskarżonych. Mecenas podważała akt oskarżenia.

- Kto tę sprawę skierował do prokuratury? Prezydent miasta Słupska. W jakim okresie? Przedwyborczym - przemawiała, przypominając, że Wiesław K. deklarował, iż w 2010 r. miał zostać zastępcą Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej, kontrkandydatki Macieja Kobylińskiego. - Atak na K. poszedł z grubej rury.

Mecenas wskazała też, że świadek O. jest oskarżony o groźne przestępstwa kryminalne: - W tej sprawie powinien mieć również status oskarżonego. Jeśli pan prokurator przyjmuje, że była umowa, to świadek chciał się wzbogacić w sposób celowy i był to współudział.

Adwokat podkreślała fikcyjność dokumentacji, tworzenie dowodów, odnoszących się do tragedii w życiu rodzinnym Wiesława K., niemających potwierdzenia w rzeczywistych datach. Także to, że Wiesław K. nie wysłał inspektorów do odbioru dywanika, a faktury odsyłał do zapłacenia przez Andrzeja O.

Sędzia odroczył wydanie wyroku o tydzień ze względu na zawiłość sprawy.

Popularne na GP24. Zobacz:

 

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza