Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Sapiński: -Mam ambicję, by ten szpital przynosił zyski

Szpital Lębork
Andrzej Sapiński chce przenieść porodówkę do Słupska.
Andrzej Sapiński chce przenieść porodówkę do Słupska. Szpital Lębork
Rozmowa "Głosu " z Andrzejem Sapińskim, który będzie dyrektorem słupskiego szpitala.

W piątek obejmie pan stanowisko dyrektora słupskiego szpitala. Aby je otrzymać,musiał pan przedstawić marszałkowi swój plan działania. Co pan zamierza?

Szpital w Słupsku jest szpitalem strategicznym dla województwa pomorskiego. To nowoczesna, wysoko wyspecjalizowana placówka. Jednak ma spore kłopoty finansowe, co sygnalizował mi sam marszałek w czasie naszych rozmów. Od dłuższego czasu przynosił spore straty. Dlatego przede wszystkim muszę się przyjrzeć gospodarce finansowej szpitala. Taka jednostka powinna bilansować koszty, a ja mam ambicje, by przynosiła zyski. To jest kwestia najistotniejsza.

Ma pan w tym zakresie już duże doświadczenie...

Tak, jako dyrektor szpitala w Lęborku byłem doceniany jako manager służby zdrowia. Teraz moim zadaniem będzie spełnić oczekiwania właściciela słupskiego szpitala, czyli marszałka województwa pomorskiego. Dokładnie zostaną mi one nakreślone za kilka dni, gdy oficjalnie obejmę stanowisko dyrektora. Myślę jednak, że słupski szpital ma bardzo duże perspektywy, wysoko wykwalifikowana kadrę i olbrzymi potencjał, którzy nie jest w pełni wykorzystany. Myślę, że mam szansę, aby go wykorzystać dla potrzeb pacjentów i dobra pracowników, którzy będą w nim mogli realizować swoje ambicje zawodowe.

Planuje pan jakieś duże zmiany organizacyjne?

Największym kłopotem, jaki widzę w tym szpitalu, jest oddalenie oddziału położniczo--ginekologicznego od głównej siedziby szpitala. Taki oddział, jeśli ma poprawnie funkcjonować, nie może przecież pracować sam na odludziu, z dala od sprzętu diagnostycznego, innych specjalistycznych oddziałów, lekarzy. Kolejną pilną sprawą do załatwienia jest przeniesienie biur zarządu i administracji szpitala, które teraz są o kilka kilometrów od niego (na ul. Lotha - przyp. red.). Szpital nie może przecież sprawnie funkcjonować, jeśli nie ma bezpośredniego nadzoru administracji, jeśli nie ma jej na miejscu. Nie chodzi tylko o to, że pańskie oko konia tuczu, ale i o możliwość bezpośredniej komunikacji z pracownikami.

Do szpitala w Lęborku udało się panu sprowadzić dobrych specjalistów. Tymczasem w Słupsku brakuje np. endokrynologa, neurologa i kardiologa dziecięcego.

Problem z zatrudnianiem lekarzy specjalistów jest wszędzie. To żmudna praca, ale ja jestem ambitnym człowiekiem i mam nadzieję, że się uda. Sądzę, że potencjał słupskiego szpitala jest na tyle duży, że uda mi się jakoś ich namówić i sprowadzić do Słupska. Właśnie po to, by spełnić oczekiwania pacjentów w zakresie dostępu do opieki zdrowotnej, bo to jest najważniejszy cel.

Mieszka pan teraz w Lęborku. Planuje pan przeprowadzkę do Słupska?

Jeszcze oficjalnie nie objąłem stanowiska, ale nie myślę o przeprowadzce. Przecież z Lęborka do Słupska jedzie się samochodem tylko 40 minut. To krócej niż do lekarzy w regionie dojeżdżają niektórzy pacjenci.

Rozmawiała Monika Zacharzewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza