Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Angielski tylko dla wybranych

Konrad Remelski [email protected] tel. (059) 857 35 72
Dzieci w SP nr 2 w Miastku należą do tych szczęśliwców, którzy uczą się języka angielskiego na lekcjach.
Dzieci w SP nr 2 w Miastku należą do tych szczęśliwców, którzy uczą się języka angielskiego na lekcjach.
To żenujące. Tylko w dwóch szkołach podstawowych gminy oraz w dretyńskim gimnazjum dzieci mają angielski. I to w czasach, gdy w innych miastach, na przykład w Słupsku, lekcje tego języka mają wszystkie pierwszaki!

Na 2,5 tysiąca uczniów gimnazjów i podstawówek z gminy przywilej uczenia się angielskiego ma ledwie około 500 osób uczęszczających do SP nr 2 w Miastku, SP w Dretyniu i tamtejszym gimnazjum.
- Jesteśmy zbulwersowani, bo przecież angielski jest obecnie najbardziej popularnym językiem na świecie - mówią rodzice. - Nasze dzieci nie mają równych szans edukacyjnych z rówieśnikami. Nie będą mogły w przyszłości kształcić się na zachodnich uniwersytetach. Chyba że będą uczyć się prywatnie, ale to dla większość za drogie rozwiązanie.
Źródeł problemu trzeba szukać kilka lat wstecz. Wtedy w gminie rugowano język rosyjski ze szkół, a w jego miejsce wprowadzono niemiecki. Uznano, że on jest najważniejszy.
- O angielskim nie zapomnieliśmy, tylko tak wtedy, jak i dzisiaj, nie było nauczycieli tego języka - tłumaczy Stanisław Główczewski, naczelnik Wydziału Oświaty i Kultury miasteckiego Urzędu Miejskiego.
- W projekcie organizacyjnym szkoły mieliśmy zaplanowane wprowadzenie angielskiego jako przedmiotu nadobowiązkowego, ale nie zgłosił się żaden nauczyciel - potwierdza Kazimierz Kowalewski, dyrektor miasteckiego gimnazjum. - Ubolewamy nad tym, ale nie mamy czym do nas nauczycieli angielskiego przyciągnąć. Wolą pracę poza oświatą, w firmach, instytucjach, gdzie płace są kilkakrotnie wyższe niż w szkole.
Nawet ci, którzy decydują się na pracę w oświacie, omijają gimnazja. Wolą spokojniejsze szkoły ponadgimnazjalne lub podstawówki. - Mnie się udało zatrudnić nauczycielkę angielskiego tylko dzięki temu, że jest mieszkanką Dretynia, i moją byłą uczennicą i wychowanką - wyjawia Mirosław Ryckiewicz, dyrektor Zespołu Szkół w Dretyniu. - Wprawdzie teraz jej macierzystym zakładem jest szkoła ponadgimnazjalna, ale zapewnia mnie, że dopóki będzie taka potrzeba, nie opuści naszej szkoły.
Gmina nie ma nic do zaoferowania anglistom. - Nie mamy mieszkań, nie mamy dodatkowych bodźców finansowych, bo przepisy oświatowe nie pozwalają na to, by anglistów ekstra wynagradzać
- wyjaśnia naczelnik Główczewski. - Dziś nauczyciel z takim fachem wybierze większe miasto, z lepszymi perspektywami rozwoju. Jedynie, co możemy zaoferować, to godziny lekcyjne. Bardzo dużo godzin!
- Ależ żeby zarobić około dwa tysiące złotych miesięcznie, musiałabym pracować od rana do wieczora - mówi jedna z początkujących miasteckich anglistek. - To jest ponad nasze siły. Pozostaje więc praca w szkole i ewentualnie po południu w innej placówce, ale i wtedy zarabia się niewiele ponad tysiąc złotych.
Co robią w tej sytuacji rodzice? Posyłają swe pociechy na płatne kursy, które organizowane są w sąsiednich miastach, a tylko czasami w Miastku. - To jednak kosztuje, a nie wszystkich na to stać - twierdzi Adam Witka-Jeżewski, ojciec czwartoklasistki z "jedynki".
- Na sesji radni obiecywali, że anglista w naszej szkole będzie, a tymczasem nic z tego. Nie chcemy, by nasze dzieci były pokrzywdzone, więc poślemy je na zajęcia z angielskiego do Młodzieżowego Domu Kultury. To już umówione.
- Wspomożemy uczniów z tej szkoły, bo zorganizujemy im zajęcia z angielskiego. Mamy zaplanowane sześć godzin w tygodniu, więc może chodzić kilkudziesięciosobowa grupa - zapewnia wicedyrektor MDK Grażyna Jamniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza