Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anonim, który dotarł do opieki społeczne,j zmienił im życie

Zbigniew Marecki
Rodzina Kamilli Rybak z Żoruchowa mieszka w 10-metrowym pokoju. O pomoc nie zabiegała, dopóki anonim i pracownice opieki społecznej nie ingerowały w jej życie.
Rodzina Kamilli Rybak z Żoruchowa mieszka w 10-metrowym pokoju. O pomoc nie zabiegała, dopóki anonim i pracownice opieki społecznej nie ingerowały w jej życie. Zbigniew Marecki
Przeżyłam szok, gdy pracownice opieki społecznej przyszły sprawdzać, czy w moim domu jest tak źle, jak napisano w anonimie - powiedziała nam Kamilla Rybak z Żoruchowa.

Ta historia zaczęła się, gdy latem w domu państwa Rybaków w Żoruchowie pojawiły się dwie kobiety.

- Weszły i od razu powiedziały, że reprezentują opiekę społeczną. Byłam zaskoczona, bo do tej pory nie korzystałam ze wsparcia Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Główczycach - opowiada pani Kamilla, pogodna 27-latka. Na dodatek po chwili usłyszała pytanie, czy jej dzieciom nie zagraża niebezpieczeństwo?

- To był szok, bo przed chwilą przewinęłam 15-miesięczne bliźniaki i nakarmiłam 4-letnią Vanessę. W ogóle nie rozumiałam tego pytania - relacjonuje młoda mama.

Na tym się jednak nie skończyło, bo pracownice GOPS natychmiast zajrzały też do lodówki, aby sprawdzić, jakim jedzeniem dysponuje gospodyni.

- No, nie jest źle - usłyszała po chwili. Dopiero wówczas pani Kamilla dowiedziała się, że ta wizyta wiązała się z anonimem, który dotarł do GOPS. Jego autorka lub autor sugerował, że Kamilla Rybak jest chora psychicznie i nie powinna w ogóle przebywać z dziećmi, które są rzekomo niedożywione, maltretowane i odparzone. Dopiero gdy pracownice GOPS same wszystko sprawdziły, stwierdziły, że ktoś napisał złośliwy i całkowicie nieprawdziwy anonim. Niestety, jednocześnie dodały, że stary, rozpadający się poniemiecki dom, który znajduje się na działce w Żoruchowie, nie nadaje się na mieszkanie dla małych dzieci.

- Pomyślałam, że mają rację, bo dom ze starości rzeczywiście się rozpada. Aby czasem ktoś nie pomyślał, że z tego względu należy nam odebrać dzieci, całą rodziną przeprowadziliśmy się do małego domu mojego ojca, gdzie w pięć osób zajęliśmy mniejszy (nieco ponad 10 metrów kw.) z dwóch pokoi. Myślałam, że na tym się skończy - opowiada pani Kamilla.

Myliła się. Teraz bowiem w domu jej ojca pojawiły się panie z GOPS. Usłyszała:

- Macie za mało miejsca. Musicie coś z tym zrobić. Wyremontujcie swój dom albo idźcie na stancję - stwierdziła. A potem doradziła, aby pani Kamilla napisała o pomoc do GOPS i do pani wójt Teresy Florkowskiej. Młoda matka posłuchała tej rady.

- Zrobiłam to, bo nas nie stać na remont domu. Mamy zbyt małe dochody, abyśmy mogli wynająć stancję, bo teraz utrzymujemy się jedynie z tego, co zarobi mąż, który pracuje dorywczo - tłumaczy pani Kamilla.

Napisała więc dwa podania - do GOPS i pani wójt. Prosiła o jakąkolwiek pomoc. Nawet o wapno i cegły, bo mąż pani Kamilli podczas zbioru jabłek w Niemczech zarobił tyle pieniędzy, że mogą kupić nowy dach na dom ojca.

- Gdybyśmy jeszcze dostali trochę materiałów budowlanych, to Dawid mógłby na poddaszu zrobić dodatkowe pomieszczenia dla nas - mówi pani Kamilla. Już za cztery tysiące złotych, zarobionych podczas prac sezonowych, zamówili blachodachówkę.

Na razie skończyło się na tym, że pani Piliszczuk poinformowała Rybaków, że GOPS w sprawie rozbudowy domu nie jest w stanie im pomóc. - Zaproponowała tylko wsparcie żywnościowe z Banku Żywności - dodaje pani Kamilla, które jest bardzo zdziwiona zachowaniem pracowników opieki społecznej, bo zajmują się anonimami, utrudniają jej życie, a w żaden sposób jej rodzinie nie pomagają.

Pani Kamilla próbowała też bezpośrednio szukać wsparcia u pani wójt. Podczas spotkania z nią nawet się popłakała, opowiadając jej swoją sytuację i odczucia wynikające z kontaktu z opieką społeczną.

- Usłyszałam tylko, że mam iść do pracy i zakasać rękawy. Na koniec dowiedziałam się, że nic mi się nie należy, bo mam prywatny dom - opowiada pani Kamilla. W efekcie na swoje podanie dostała negatywną odpowiedź.

- Czy jednak pani Kamilla może liczyć na jakąś pomoc gminy? - zapytaliśmy panią wójt. - Na razie mogłam zaoferować tylko umorzenie podatku od domu Rybaków, a GOPS przyznał im asystenta rodziny. Wolnych mieszkań nie mam. Nie mogę też jej dać pieniędzy na przebudowę poddasza w domu ojca - tłumaczy wójt Teresa Florkowska. W grę wchodzi pozyskanie sponsora. Pani wójt będzie o niego zabiegała, ale nic nie może obiecać, bo czasy nie są łatwe i zasobnych firm w gminie nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza