Podczas majowej sesji Rady Miejskiej Górecki był jej obserwatorem. Siedział na krześle dla publiczności tuż za plecami radnych lewicowych. Obserwował, jak prezydent Maciej Kobyliński spierał się z radnymi.
- O to człowiek, którego zwolniłem - w pewnym momencie swojego wystąpienia wskazał go prezydent Kobylinski. - Nie, to ja sam się zwolniłem - odpowiedział Górecki, który przez pewien czas pełnił w ratuszu funkcję poborcy skarbowego.
- Zamknij się - wtedy odezwał się do niego radny Marcin Kobylinski, syn prezydenta,
- Prezydent kłamie - ripostował Górecki.
To spowodowało, że radny Kobyliński rzucił się w kierunku Góreckiego. Szarpnął go i stanął. Być może dlatego, że ojciec uprzedził go, że jest nagrywany przez lokalną telewizję.
Górecki poczuł się obrażony przez Macieja Kobylińskiego, bo uważa, że prezydent miasta chciał go zdyskredytować w oczach radnych i innych obserwatorów obrad Rady Miejskiej.
- Wiem, że pan prezydent nie lubi naszego stowarzyszenia, ale to nie znaczy, że bezkarnie może nas obrażać, do czego przyzwyczaili go radni - mówi Górecki.
W piśmie przedprocesowym, które skierował do prezydenta Kobylińskiego, żąda przeprosin oraz dokonania wpłaty przez prezydenta tysiąca złotych na rzecz Schroniska dla Zwierząt.
- Pan Górecki chce zaistnieć w mediach. Pan prezydent nie będzie mu w tym pomagał. Jego pismo zostanie bez odpowiedzi - mówi Dawid Zielkowski, rzecznik prasowy prezydenta Słupska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?