Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antonio Burks szuka spokojnej przystani

Źródło: bulgarianbasket.com
Nowy rozgrywający Energi Czarnych o swoje grze w Łukoil Akademics i wcześniejszych problemach opowiedział portalowi bulgarianbasket.com miesiąc temu.

Dwa dni po opuszczeniu Lukoil Academic, Antonio Burks zrozumiał całą sytuację i powód, dla którego musiał rozstać się z klubem.

Stało się to w koszykówce, która jest także biznesem i takie rzeczy są elementem bycia zawodnikiem. Były już gracz Lukoil Academic rozmawiał o stosunkach z zarządem klubu, jego kolegach z drużyny i jednej publikacji prasowej, która nie podała o nim prawdziwych informacji.

Kłopoty zaczęły się w Serbii

"Cóż, nie wiem, od czego zacząć. Jak wszyscy wokoło wiedzą, miałem problemy z moim starym klubem - Crvena Zvezda Belgrad, za które winę ponosi według mnie niedoinformowanie mojego agenta. Wtedy też podpisałem kontrakt z Lukoil Academic. Zarząd klubu bardzo mi wtedy pomógł i wiele dobrego dla mnie zrobił, choćby poprzez wspomaganie mnie w każdy możliwy sposób.

Nigdzie nie spotkałem się z takim wsparciem. Będąc tutaj (w Bułgarii) czułem się jak bym był z troszczącą się o mnie rodziną, a nie w klubie koszykarskim. Naprawdę doceniam to, co pewni przedstawiciele z ekipy zarządu klubu zrobili dla mnie. Uważam, że zrobili więcej, niż powinni.

Ostatecznie, problem z moim pozwoleniem na grę nie został rozwiązany i musiałem wracać do domu. Naprawdę polubiłem Bułgarię, Sofię i drużynę, dlatego do końca byłem zainteresowany grą tam.

To jeden z powodów, dla których zgodziłem się na granie dla nich po tym, jak załatwię moje problemy z FIBA i podpiszę kontrakt na ten rok za pieniądze wiele mniejsze, niż normalnie by mi płacono. To jeden ze sposobów na to, bym pokazał im, że jestem bardzo wdzięczny. Spędziłem prawie rok w Memphis i latem wróciłem. Zadzwonili do mnie i dotarłem na miejsce na początku września.

Drużyna zyskała nowego trenera, którego bardzo szanuję i moi koledzy są bardzo w porządku, stąd wiedziałem, że świetnie będzie być częścią tej drużyny. Rozpoczęliśmy przygotowania i atmosfera w drużynie była świetna, i był "team spirit", co bywa ważniejsze niż posiadanie dobrych zawodników.

Świetnie czułem się na treningach i z resztą drużyny. Uważam, że Lukoil ma całkiem niezły zespół a wszystkie plotki, którzy rozpowiadają krytykanci, że nie poradzimy sobie w europejskich pucharach nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ćwiczyliśmy ciężko i wszystko ruszyło w dobrym kierunku.

Nagłe zaskoczenie

Jakieś dziesięć dni temu usłyszałem po raz pierwszy, że management klubu ma plany zwolnienia mnie, co było bardzo zaskakujące, bowiem gdy sztab szkoleniowy jest z ciebie niezadowolony, zawsze to przeczuwasz. W moim przypadku nie było czegoś takiego. Postanowiłem więc pójść i porozmawiać z nimi.

Zapytałem, czy mają jakieś uwagi co do mojej gry i ich odpowiedź była pozytywna: "Jesteśmy zadowoleni z tego, co pokazujesz! Spełniasz wymagania i ćwiczysz ciężko". Wciąż robiłem więc te rzeczy, z których byli tak zadowoleni aż do wczoraj, gdy poinformowali mnie, że jestem zwolniony z takiego i owego powodu. Zrozumiałem to, wiem bowiem, że koszykówka to biznes i takie rzeczy zdarzają się zawodnikom.

Tym razem przytrafiło się to mi. Powiedzieli, że nie potrafię zorganizować gry w sposób taki, jak by oni sobie tego życzyli i zaakceptowałem to, bo wiem że takie jest życie profesjonalisty. Ale taka już moja dola od kiedy zostałem zawodnikiem i nigdy tego nie zmienię. Grałem w ten sposób w szkole średniej, na uczelni, w NBA i dla Crvenej Zvezdy.

Nie uważam, bym potrafił grać inaczej. Taką grą wyrobiłem sobie markę w Stanach, ale widać sprawy wyglądają tutaj inaczej. Widzę, że tu szuka się bardzie punktujących rozgrywających a nie typowych playmakerów.

A więc, po tym, jak poinformowali mnie, że nie podoba im się moja gra i nie jestem już częścią drużyny powiedziałem: OK, nie mogę zrobić nic więcej bez względu na to jak bardzo chciałbym zostać w tym miejscu, bo je lubię i drużyna jest naprawdę fajna. Uścisnęliśmy sobie dłonie i po raz kolejny podziękowałem prezesowi za to, co dla mnie zrobiono.
Nagłe rozczarowanie

To było do wczoraj. Dzisiaj jestem bardzo rozczarowany artykułami w prasie, które przetłumaczyli mi koledzy z zespołu, czuję się przez to źle. Nigdy w życiu nie przysparzałem kłopotów i nigdy nie miałem problemów z dyscypliną.

Wiem, jaka jest reputacja czarnoskórych koszykarzy, ale nie mogę zaakceptować tego, co te teksty stwierdzają. Byłem brzydki, niedobry, wywyższałem się i byłem nieprofesjonalny. Mowy w tym nie było o koszykówce i nie zgadzam się z tym.

Słyszałem plotki, że zarząd Lukoil Academic stworzył je aby usprawiedliwić przed opinią publiczną powody mojego zwolnienia. Nie uwierzyłem w te plotki i nigdy w nie uwierzę. Nie ma w tym żadnej logiki, by ludzie, którzy tak bardzo pomogli mi w zeszłym sezonie teraz robili coś takiego. To jedynie sprawka kogoś, kto poszukuje sensacji, ale nie jest to dobry sposób.

Byłem zszokowany tym, co napisano. W Stanach nie ma gazet, które by tolerowały takie rzeczy. Nie próbuję zgrywać świętego, chcę jedynie postawić sprawę jasno - tak, chodzę do klubów. Ale nie zaglądam tam codziennie ani w noc przed meczem. Każdy sportowiec na świecie chodzi do klubów, bądź ma własny sposób na rozerwanie się, relaks.

Nigdzie w profesjonalnym kontrakcie nie jest stwierdzone, że zawodnik nie może sobie gdzieś wyjść. Nie jesteśmy mnichami. Gdybyśmy byli, bylibyśmy w zakonie. Poza tym, te zdjęcia, które opublikowano były zrobione dawno temu, a nie kilka dni temu. Czemu ludzie z gazety nie zareagowali wcześniej?

Publikacje stwierdzały, że Lukoil czekało na mnie cały rok i kolejne cztery miesiące. Jak to możliwe, skoro dotarłem tutaj we wrześniu, a dziś mamy 10 listopada?

Poza tym, doceniam wszystko, co spółka Lukoil zrobiła dla mnie i jestem bardzo wdzięczny za szansę, którą dali mi nie bacząc na fakt, że nie byłem w formie. Wydaje mi się jednak, że spełniłem wszystko, czego po mnie oczekiwano i zrzuciłem zbędne kilogramy w ciągu czasu, jaki mi na to dali.

Nawiązując do tego chciałbym wspomnieć, że gdyby ktokolwiek z prasy pofatygował się, by obejrzeć moje mecze z college-u bądź NBA, albo po prostu sprawdził by moją wagę w tym czasie zobaczyli by, że byłem tej samej wagi i postury w czasie, gdy byłem u szczytu kariery. Wyzywano mnie więc słowami nie tylko obraźliwymi, ale również rujnującymi moją reputację, na którą pracuję od 28-lat.

Podsumowując, chciał bym po raz kolejny podkreślić, że naprawdę lubię i szanuję Lukoil Academic jako klub i wszystkich ludzi z nim związanych. Doceniam pomoc klubu w trakcie poprzedniego sezonu i jak wcześniej mówiłem mają prawo nie lubić mojej gry, taka już jest koszykówka.

Ze względu na kolegów z drużyny mam nadzieję, że zaliczą dobry sezon w Bułgarii i Europie. Zasługują na to! Życzę im szczęścia! Byłem zmartwiony i rozczarowany tym, jak się sprawy potoczyły i zwłaszcza przez wspomniane publikacje czuję, że cały mój wysiłek poszedł na marne.

Po tym wszystkim co o mnie powiedziano istnieje możliwość, że moja reputacja zostanie zrujnowana. Mogę szczerze powiedzieć, że koszykówka jest moim życiem i kocham tą grę oraz, że gracze Lukoil poradzą sobie dobrze. Życzę im szczęścia przed ważnym piątkowym meczem derbowym z Levski - powiedział na zakończenie Burks.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza