Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atak zimy na Pomorzu. Nawet karetki nie dojeżdżały do potrzebujących

Monika Zacharzewska
Droga z Lęborka na Cewice. Kierowcy nie byli w stanie jej przejechać.
Droga z Lęborka na Cewice. Kierowcy nie byli w stanie jej przejechać. Fot. Krzysztof Falcman
Śnieg padał już w nocy ze środy na czwartek, ale to od południa śnieżyca rozszalała się na całego. Sparaliżowała Słupsk i cały region. Cudem nikomu nic się nie stało.

- Ta potworna pogoda odebrała mi pół zdrowia - przyznała wczoraj wieczorem dyspozytorka słupskiego pogotowia.
- Karetki się zakopywały, do celu docierały poopóźniane. Angażowaliśmy do pomocy dźwigi i wyciągarki. Na całe szczęście żaden pacjent nie ucierpiał, ale to naprawdę cud.

Nerwy nie opuszczały pieszych na nieodśnieżonych ulicach i w spóźniających się autobusach. Kierowcy przeżywali męki na drogach: - Klienci, którzy zwykle ze Słupska dojeżdżają do mnie w 20 minut, jechali po półtorej godziny. Ruchem na drodze sterowali policjanci - opowiadała pani Iwona ze sklepu przemysłowego w Dębnicy Kaszubskiej.

- Ja prawie godzinę czekałam na przyjazd pociągu ze Szczecina. Miał być o 11.24, a przyjechał o 12.22 - żaliła się nam pani Zofia Kolecka ze Słupska.

W Supsku mało która pizzeria zdecydowała się na dowożenie jedzenia. - Nasz kierowca już raz się zakopał - tłumaczyła pani Ola ze Switcha.

Jerzy Szarzyński z Dębnicy Kaszubskiej nie zostawiał suchej nitki na drogowcach. - Jechałem ze Słupska za Dębnicę Kaszubską. Przede mną jechał pług z podniesionym lemieszem. Na odcinku z Głobina do Dębnicy Kaszubskiej ani razu go nie opuścił.

Na drogowców narzekali nawet policjanci. - To my im podpowiadaliśmy, gdzie powinny pojawić się pługi - mówił Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.

W powiecie lęborskim doszło do kompletnego załamania komunikacji. - Autobusy wyruszyły w drogę, ale na kilku odcinkach nie były w stanie dojechać do celu. Od razu powiadomiliśmy dyrektorów szkół, z którymi mamy podpisane umowy, że nie dojedziemy na miejsce - powiedział nam Andrzej Kraweczyński, szef słupskiego PKS-u.

- Do nas nie dotarło tylko kilkoro uczniów, trudno mówić o większym problemie - mówi dyrektor Zespołu Szkół w Cewicach Iwona Mielewczyk. - Nie wiem, jak będzie jutro, bo podobno ma nadal padać - dodaje dyrektor.

Pod Lęborkiem kierowcy też nierzadko stali w korkach, zakopywali się lub nawet zostawiali auta. - U nas droga w kierunku Lęborka rano była w tragicznym stanie. Autobus przejechał, ale ja autem nie dałam rady. Zostawiłam je koło przystanku - mówi jedna z mieszkanek podlęborskiego Lubowidza. - Najbardziej szkoda dzieci, które dojeżdżają do szkoły, bo potwornie marzły na przystankach - dodaje.

- Kierowcy marudzą na drogi krajowe czy wojewódzkie. To niech ktoś spróbuje dotrzeć do wsi Trzebieszyno albo do Domanicy w gminie Miastko. Półmetrowe zaspy. Nawet ciągniki i pługi kopały się w śniegu. Tragedia - denerwował się Wojciech Dąbrowski, sołtys podmiasteckiej Pasieki.

Dzisiaj podobno ma być lepiej. - Drogowcy zapewnili nas, że do rana uporają się z zaspami na drogach i chodnikach - zdradził wieczorem Leszek Szweda ze słupskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

(współpraca ang, eda, maz)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza