- Ta potworna pogoda odebrała mi pół zdrowia - przyznała wczoraj wieczorem dyspozytorka słupskiego pogotowia.
- Karetki się zakopywały, do celu docierały poopóźniane. Angażowaliśmy do pomocy dźwigi i wyciągarki. Na całe szczęście żaden pacjent nie ucierpiał, ale to naprawdę cud.
Nerwy nie opuszczały pieszych na nieodśnieżonych ulicach i w spóźniających się autobusach. Kierowcy przeżywali męki na drogach: - Klienci, którzy zwykle ze Słupska dojeżdżają do mnie w 20 minut, jechali po półtorej godziny. Ruchem na drodze sterowali policjanci - opowiadała pani Iwona ze sklepu przemysłowego w Dębnicy Kaszubskiej.
- Ja prawie godzinę czekałam na przyjazd pociągu ze Szczecina. Miał być o 11.24, a przyjechał o 12.22 - żaliła się nam pani Zofia Kolecka ze Słupska.
W Supsku mało która pizzeria zdecydowała się na dowożenie jedzenia. - Nasz kierowca już raz się zakopał - tłumaczyła pani Ola ze Switcha.
Jerzy Szarzyński z Dębnicy Kaszubskiej nie zostawiał suchej nitki na drogowcach. - Jechałem ze Słupska za Dębnicę Kaszubską. Przede mną jechał pług z podniesionym lemieszem. Na odcinku z Głobina do Dębnicy Kaszubskiej ani razu go nie opuścił.
Na drogowców narzekali nawet policjanci. - To my im podpowiadaliśmy, gdzie powinny pojawić się pługi - mówił Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
W powiecie lęborskim doszło do kompletnego załamania komunikacji. - Autobusy wyruszyły w drogę, ale na kilku odcinkach nie były w stanie dojechać do celu. Od razu powiadomiliśmy dyrektorów szkół, z którymi mamy podpisane umowy, że nie dojedziemy na miejsce - powiedział nam Andrzej Kraweczyński, szef słupskiego PKS-u.
- Do nas nie dotarło tylko kilkoro uczniów, trudno mówić o większym problemie - mówi dyrektor Zespołu Szkół w Cewicach Iwona Mielewczyk. - Nie wiem, jak będzie jutro, bo podobno ma nadal padać - dodaje dyrektor.
Pod Lęborkiem kierowcy też nierzadko stali w korkach, zakopywali się lub nawet zostawiali auta. - U nas droga w kierunku Lęborka rano była w tragicznym stanie. Autobus przejechał, ale ja autem nie dałam rady. Zostawiłam je koło przystanku - mówi jedna z mieszkanek podlęborskiego Lubowidza. - Najbardziej szkoda dzieci, które dojeżdżają do szkoły, bo potwornie marzły na przystankach - dodaje.
- Kierowcy marudzą na drogi krajowe czy wojewódzkie. To niech ktoś spróbuje dotrzeć do wsi Trzebieszyno albo do Domanicy w gminie Miastko. Półmetrowe zaspy. Nawet ciągniki i pługi kopały się w śniegu. Tragedia - denerwował się Wojciech Dąbrowski, sołtys podmiasteckiej Pasieki.
Dzisiaj podobno ma być lepiej. - Drogowcy zapewnili nas, że do rana uporają się z zaspami na drogach i chodnikach - zdradził wieczorem Leszek Szweda ze słupskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
(współpraca ang, eda, maz)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?