Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atomowy eksperyment przepłynął przez Ustkę - statek z głowicami w porcie

Łukasz Capar
Wejście do portu w Ustce. W latach.60 właśnie tędy wpłynęła radziecka jednostka z głowicami atomowymi.
Wejście do portu w Ustce. W latach.60 właśnie tędy wpłynęła radziecka jednostka z głowicami atomowymi. Łukasz Capar
W latach 60. Ustka stała się miejscem eksperymentu, którego elementem była broń atomowa. W małym porcie pojawił się statek z głowicami. Przewieziono je do Bornego Sulinowa.

Eksperyment miał dać odpowiedź polskim i radzieckim wojskowym, czy głowice atomowe mogą być w miarę szybko dostarczone na teren Polski w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego pomiędzy NATO a Układem Warszawskim.
Stateczek ze śmiercią

Według badań Instytutu Pamięci Narodowej, sztabowcy Układu Warszawskiego rozpoczęli planowanie inwazji na kraje Europy Zachodniej na początku lat. 60., kiedy kraje bloku wschodniego osiągnęły odpowiedni poziom możliwości technicznych, militarnych i organizacyjnych.

Od początku podstawowym założeniem tych planów był zmasowany atak jądrowy, który miałby poprzedzać właściwą inwazję Układu Warszawskiego na Zachód.

- Na początku lat 60. przeprowadzono ćwiczenia, które miały dać odpowiedź, jak szybko można przenieść broń atomową ze Związku Radzieckiego na teren Polski w razie rozpoczęcia inwazji - mówi Paweł Piotrowicz z wrocławskiego IPN-u.
Eksperyment obejmował transport: kolejowy, samochodowy (z Kaliningradu na Pomorze Zachodnie), lotniczy (samolot z ładunkami jądrowymi lądował w Debrznie koło Chojnic) i morski.

W tym ostatnim przypadku statek z ładunkami wpłynął do Ustki. - Nie znamy dokładnie okoliczności tego ostatniego eksperymentu, oprócz tego, że na pewno się odbył - stwierdza Piotrowicz.

W Ustce ładunki zostały wyładowane ze statku i samochodami przewieziono je do Bornego Sulinowa. Z pewnością kolumna musiała przejeżdżać w tym czasie przez Słupsk.

- Dlaczego Ustka? Dlatego, że był to port mały, niestrategiczny, poza zainteresowaniem wojskowym krajów NATO. Nadawał się do tego idealnie - opowiada Piotrowicz.

Być może zadecydowała bliskość z tej miejscowości nadmorskiej do Bornego Sulinowa, chociaż pod uwagę brano również Darłowo lub Łebę.

Słupskie jednostki w inwazji

Eksperyment dał pożądaną odpowiedź. Jej efektem była decyzja Układu Warszawskiego, że ładunki atomowe muszą być rozmieszczone w Polsce, ponieważ ich transport z ZSRR w przypadku wojny zająłby zbyt dużo czasu.
Ostatecznie ładunki rozmieszczono m.in. w Bornym Sulinowie i Podgórsku koło Koszalina. Stamtąd było już blisko do ich użycia.

Historycy IPN-u podkreślają, że to właśnie sztabowcy Układu Warszawskiego opracowali plany agresji na Europę Zachodnią. Wśród tych, którzy mieli atakować, były jednostki wojskowe, m.in. te stacjonujące w Słupsku, czyli 34 Budziszyński Pułk Desantowy.

Pierwszy plan operacyjny został zatwierdzony 28 lutego 1965 roku. Po zmasowanym ataku jądrowym na terytorium Niemiec, kontratak wojsk NATO miałyby przyjąć na siebie wojska radzieckie stacjonujące na terytorium państw niemieckich. Kolejnym krokiem byłaby inwazja dokonana przez Pierwszą i Drugą Armię Wojska Polskiego.

Atomowa pustynia

Plan był następujący. 2. Armia Wojska Polskiego atakowałaby północne Niemcy. Jej celem było osiągnięcie linii Haga, Antwerpia, Amsterdam. Natomiast 1. Armia Wojska Polskiego miała zająć cały Półwysep Jutlandzki, czyli inaczej zneutralizować Danię.

W szóstym dniu wojny miało nastąpić lądowanie desantu polskiego na Zelandii (wyspie duńskiej, na której znajduje się Kopenhaga - stolica tego państwa). Wśród atakujących miał znajdować się 34. Budziszyński Pułk Desantowy.

Byli wojskowi tej jednostki wspominają, że w ramach wykonywanych ćwiczeń dość często pływali na swoich statkach właśnie w tym kierunku.

Warto jednak dodać, że całość uderzenia polskiego miała przebiegać na terenach po uderzeniach jądrowych. Pół miliona polskich żołnierzy, którzy mieli brać udział w tym przedsięwzięciu, narażana byłaby na straszne wręcz skutki promieniowania. Mówiąc inaczej - skazana na śmierć. Nic więc dziwnego, że w kolejnych planach wojskowych nie byli już przewidziani do wykorzystania.

Co ciekawe, wojskowi polscy wysokiego szczebla zdawali sobie sprawę z ataku odwetowego ze strony NATO, który w pierwszej kolejność dotknąłby właśnie Polskę. Przewidywano aż 77 ataków jądrowych na nasz kraj. Gdyby gry wojenne stały się rzeczywistością, oznaczałoby to, że Polska stałaby się po prostu atomową pustynią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza