Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autobus nie dojechał. Pasażerowie marzli całą noc (aktualizacja)

Marcin Barnowski, [email protected]
Pasażerowie marzli całą noc.
Pasażerowie marzli całą noc. Archiwum
Skandal. Pasażerowie PKS Słupsk, którzy wykupili bilet na wczorajszy autobus relacji Zakopane - Słupsk, przeżyli gehennę, bo autobus uległ awarii. Mówią, że przewoźnik nie interesował się ich losem. Musieli marznąć na 12-stopniowym mrozie.

Z e-maila od mieszkanki Słupska, której siostra miała jechać tym autobusem:

- Zmarznięci pasażerowie do rana musieli czekać na stacji PKS Kraków Główny na jakąkolwiek wiadomość, co się stało z ich autobusem, a jak wiadomo, od 22 do 6 rano stacje są zamknięte. Dopiero dzisiaj, około siódmej, po wielu wykonanych telefonach ktoś zainteresował‚ się tymi ludźmi i o 9.00 byli w taksówce do Słupska. Śmiechu warte! Żeby nawet nie poinformować pasażerów czekających na mrozie do rana o zepsutym autokarze? Brrr!.

- Nikt nas nie informował, dlaczego się spóźnia. Nie dostaliśmy żadnej informacji ani ze Słupska, ani z Krakowa, w dodatku obowiązuje taka procedura, że dworce autobusowe są na noc zamykane. Rozpacz! A na przystanku stała z nami także kobieta z małym dzieckiem - opowiada pasażerka z południa Polski, która podróżowała do Słupsku.

Nasza rozmówczyni zaobserwowała, że wiele osób po pewnym czasie oczekiwania rezygnowało z podróży i wracało do domów. Były jednak i osoby spoza Krakowa, które nie miały dokąd pójść. Na szczęście zlitowali się ochroniarze. Pozwolili burzącej się grupce desperatów pozostać w ogrzewanym pomieszczeniu dworca.

- Najgorsze było to, że nikt się nami nie zainteresował. Gdybyśmy nie awanturowali się, to musielibyśmy marznąć na mrozie przez cała noc. Żadnej informacji o autobusie zastępczym. W końcu dodzwoniliśmy się do jakiejś pani, która powiedziała, że możemy iść do hotelu na koszt przewoźnika i czekać na kurs w dniu następnym. Ja i dwie inne panie, jedna z Bytowa, a druga z Ustki, wywalczyłyśmy w końcu w piątek rano zgodę PKS w Słupsku na wynajęcie taksówki. Ile to ich będzie kosztować? Nie interesuje nas to - powiedziała nam jedna z pasażerek.

Adam Treder, prezes PKS w Słupsku powiedział nam dzisiaj, że autobus nie dojechał do Krakowa, bo utknął w zaspie w Zakopanem. Dlaczego jego firma skazała swoich klientów na taki koszmar - nie odpowiedział. Stwierdził za to, że wszyscy pasażerowie tego autobusu ostatecznie są zadowoleni, bo ich pasażerskie potrzeby zostały zaspokojone.

Nasz komentarz do tego zdarzenia w sobotę w papierowym wydaniu gazety.

Ilona Słaby, rzeczniczka PKS w Słupsku, przesłała nam następujące wyjaśnienia:

"Uprzejmie informuję, że w dniu 26.12.2012r. autobus na dworcu w Zakopanem został unieruchomiony, przyczyną była zła nawierzchnia placu dworcowego (plac nieodśnieżony, pełen oblodzonych kolein).

Kierowcy rozpoczęli próbę wydostania się z placu, jednak autobus ugrzązł, zawisł na koleinie. Nasze służby techniczne podjęły wysiłki aby sprowadzić sprzęt ciężki, który umożliwi wyjazd autobusu (waga 12 ton) z placu w Zakopanem. Z naszej strony skierowaliśmy pismo do Dyrekcji dworca w Zakopanem o większą dbałość nawierzchni placu manewrowego. Podróżni z Krakowa zostali poinformowani, że autobus do Ustki będzie opóźniony z przyczyn technicznych.

Po kilku godzinach, autobus został wyciągnięty z kolein i rozpoczął wykonywanie zadania przewozowego. Jednak po kilku kilometrach jazdy okazało się, że podczas wyciągania autobusu z dworca w Zakopanem uszkodzone zostało sterowanie skrzyni biegów, była godzina 00:44. Autobus technicznie rozpoczął zjazd do Słupska.

W momencie, kiedy otrzymaliśmy decyzję o awarii autobusu kierownik działu przewozów podjął próby podnajęcia transportu zastępczego, który umożliwiłby wykonanie przewozu. Żaden z dostępnych przewoźników nie był w stanie podjąć zadania.

Podróżnych informowaliśmy na bieżąco, na jakim etapie są załatwiane sprawy. Część podróżnych podeszła ze zrozumieniem do tematu i skorzystała z innych połączeń, w momencie kiedy prześlą do nas bilety zwrócimy im koszty przejazdu.

Pozostała grupa podróżnych, 8 osób, oczekiwała na przejazd środkiem zastępczym, około godziny 8:00 wynajęliśmy vana z kierowcą, który podjął się przewozu podróżnych. Pani kierownik działu przewozów poinformowała o tym naszych podróżnych z Krakowa i poprosiła o informację, czy ten rodzaj transportu zaspokoi ich potrzeby.

Jedna z podróżnych zadzwoniła do p. kierownik działu przewozów z informacją, że transport jest odpowiedni i podejmują przejazd.

Zdajemy sobie sprawę z trudności sytuacji i rozumiemy zdenerwowanie podróżnych, przepraszamy za zdarzenie. Przewozy na trasach dalekobieżnych wykonujemy od lat i pomimo doświadczenia i różnych, często trudnych sytuacji, nigdy nie zawieszaliśmy połączeń. Jeszcze raz przepraszamy naszych podróżnych."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza