Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura w Dębnicy Kaszubskiej. Radny atakuje władze gminy i przewodniczącego rady gminnej

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Konferencja radnego Tutaka
Konferencja radnego Tutaka gh
Na ostatniej sesji rady gminnej na wniosek przewodniczącego rady gminnej Krzysztofa Badowskiego próbowano pozbawić mandatu radnego Bartłomieja Tutaka, zarzucając mu prowadzenie działalności na mieniu gminnym. Na dzień przed wigilią radny wraz z mieszkańcami Dębnicy Kaszubskiej zorganizował pod urzędem konferencję prasową, na której pokazano dowody, że to przewodniczący rady prowadzi działalność gospodarczą na mieniu gminy. Zapowiedziano wiosek o odwołanie przewodniczącego.

- Zgłosiły się do mnie mieszkanki Dębnicy Kaszubskiej ze skargą na uciążliwą dla nich działalność kuchni firmy kateringowej Edyty Badowskiej. Pokazały dokumenty, że pełnomocnikiem firmy jest przewodniczący rady gminnej Krzysztof Badowski i on ją reprezentuje - zaatakował na konferencji prasowej radny Tutak, prawnik dodajmy. - Na ten fakt wskazała pani Edyta, żona Krzysztofa Badowskiego, która pod odpowiedzialnością karną w postępowaniu wykroczeniowym złożyła zeznania, że to mąż prowadzi całą działalność gospodarczą. Sąd Rejonowy w Słupsku umarzając sprawę o niepokojenie mieszkanek, przez firmę potwierdził, że firmą kieruje pan Krzysztof. Zgodnie z prawem taka działalność nie może być prowadzona przez radnego, który wykorzystuje mienie gminne. Mieszkanki dowiodły, że parking pod ich domem, gdzie prowadzona jest kuchnia firmy, jest bezpośrednio dzierżawiony od gminy. Mówimy tutaj wprost o wykorzystaniu mienia gminy do prowadzenia działalności.W wakacje tego roku przeprowadzono w gminie przetarg na dożywianie dzieci.Gmina przeznaczyła na to 400 tys. zł, a jedyny oferentem była ta firma. I wygrała za kwotę praktycznie dwa razy wyższą.

- Nie wiem skąd te informacje, że przewodniczący rady gminy pracuje na mieniu gminnym. To jest nieprawda - uważa Iwona Warkocka, wójt Dębnicy Kaszubskiej. - Czym innym jest prowadzenie działalności, a czym innym na mieniu gminnym. Prawdą jest że firma, którą prowadzi żona przewodniczącego wygrała przetarg na dożywianie dzieci w placówkach gminy. Ale tutaj nie ma dorabiania się na mieniu gminnym. Legalny przetarg, gdzie każdy mógł stanąć. Rokrocznie stawała do niego firma żony przewodniczącego. W tym roku to była jedyna oferta.

Pani wójt w rozmowie jednak wymknęło się, że to pan Krzysztof prowadzi firmę, a w dzierżawieniu parkingu, nie widzi nic złego. Dodajmy, parkingu, bez którego kuchnia nie mogłaby działać, skoro gotowane tu jedzenie jest dowożone do punktów w całej gminie i do Słupska.

Mieszkanki domu, byłe nauczycielki szkoły, wskazują, że kuchnia działa w pomieszczeniu gminnym. - Czujemy się zagrożone, choćby znajdującymi się w niej butlami z gazem. A całe pomieszczenie nie jest dostosowane do takiej produkcji żywności. Dla nas to jest tak uciążliwe, że nie daje nam żyć - mówi Katarzyna Porucka. Mieszkanki od lat walczą przed różnymi urzędami i sądami z firmą.

Okazuje się, że firma żony przewodniczącego użytkuje lokal jednak ma podstawie umowy z osobą, która to pomieszczenie dzierżawi od gminy.

Radny Tutak zapowiedział, że powiadomi wojewodę, jako organ nadzorczy o sytuacji. Uważa on, że to przewodniczący rady powinien być pozbawiony mandatu za działanie na mieniu gminnym. Zapowiedział, że będzie wniosek o odwołanie przewodniczącego.

- Wraz z moim pełnomocnikiem na początku roku wniesiemy też sprawę przeciwko przewodniczącemu o zniesławienie mnie, zarzutami że to ja prowadziłem działalność na gminnym mieniu - powiedział radny Tutak dziennikarzom.

Jego pełnomocnikiem jest słupski adwokat Bartosz Fieducik. - Żądamy przeprosin od pana przewodniczącego, by wycofał się ze swoich twierdzeń wobec radnego Tutaka.

Przypomnijmy, podczas ostatniej sesji rady gminny w Dębnicy Kaszubskiej próbowano pozbawić mandatu radnego Bartłomieja Tutaka. Dyskusja na sesji pokazała, że w gminnym samorządzie wrze.

W lutym radny Bartłomiej Tutak udzielił kilku mieszkańcom gminy porad prawnych, w ramach darmowego punktu finansowanego w Dębnicy Kaszubskiej przez słupskie starostwo. Rozchorował się nagle pracujący tam prawnik i zadzwonił do kolegi po fachu, który mieszka blisko punktu. Radny pojawił się i porad udzielił przez kilka godzin jednego dnia. Po pół roku władze gminy ten fakt uznały za powód do pozbawienia go mandatu.

W efekcie pojawiła się uchwała o pozbawieniu radnego mandatu, Uzasadniono ją tak, że porady odbywają się w budynku gminy, a są to porady za które płaci starostwo. W ten sposób radny zarabiał na majątku gminy.

Podczas sesji radny Tutak, w końcu prawnik, wypunktował prawnie tę uchwałę powołując się na przepisy. Stwierdził, że jest ona złamaniem prawa i władze gminy narażają się na śmieszność, próbując ją przeprowadzić. Jego zdaniem uchwała nie przejdzie weryfikacji, a on sam będzie bronił swoich praw w kolejnych instancjach i przed sądami.

- Jednorazowa pomoc i to bez finansowych korzyści. Gdzie tu jest wykorzystanie majątku gminy do działalności gospodarczej - grzmiał radny Tutak.

Inny radny, mający takie samo zdanie, zauważył na mównicy, że to przewodniczący rady prowadzi działalność na majątku gminy, bo ma firmę kateringową, która świadczy usługi w gminie.

- Nie ja, tylko żona. To firma żony - ripostował Krzysztof Badowski.

Przewodniczący zarządził głosowanie i większość rady była za wycofaniem uchwały mającej pozbawić radnego mandatu.

Dodajmy, że jeszcze w tym roku ma odbyć się sesja samorządu gminnego w Dębnicy Kaszubskiej. Przy tych emocjach nie zapowiada się na spokojną.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza