- Policję wezwałem następnego dnia, gdyż dowiedziałem się, że osoba nieupoważniona przebywała w gabinecie pedagoga szkolnego sama, podczas gdy nauczycielka razem z uczniami wynosiła rzeczy, w tym również segregatory. Każdy pracownik szkoły, jeśli udaje się na dłuższe zwolnienie lub urlop, musi podpisać protokół w celu przekazania odpowiedzialności za dokumentację oraz sprzęt. Pani pedagog zaczęła wynosić rzeczy z gabinetu, zanim podpisała protokół. Poczułem się zaniepokojony sytuacją i zleciłem sprawdzenie, jakie segregatory zostały wyniesione ze szkoły - mówi P. Zaborowski.
- Otrzymaliśmy informację, że nauczycielka ma wynosić ze szkoły dokumenty. Nauczycielka okazała te rzeczy. Nie było tam szkolnych dokumentów. Dyrektor nie potrafił wskazać, jakie konkretne dokumenty miały zginąć - mówi Jarosław Juchniewicz z KPP w Bytowie. Dyrektor ripostuje, że pedagog dopiero na drugi dzień okazała policji, jakie rzeczy zabrała.
- Nie można dzień po zajściu stwierdzić, że nie było w segregatorach ważnych szkolnych dokumentów - mówi P. Zaborowski. Nauczycielka złożyła skargę w UG w Kołczygłowach. - Nauczycielka powiedziała, że zostały naruszone jej dobra osobiste. Miał zostać przeszukany jej samochód, rzeczy osobiste. Wszystko na zlecenie dyrektora - mówi Tomasz Wójcik, wicewójt Kołczygłów.
- O żadnym naruszeniu dóbr osobistych oraz o przeszukaniu samochodu nie ma mowy - mówi P. Zaborowski. - Obejrzałem zapis z monitoringu. Komisja nie dotknęła żadnej osobistej rzeczy. Ponadto należy dodać, że bez wiedzy dyrekcji do przenoszenia rzeczy pedagog wykorzystała uczniów, którzy powinni być w tym czasie na lekcji. Konflikt między dyrektorem a nauczycielką trwa od wielu miesięcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?