Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awaria w Szczecinie - to nie była wina pogody

Redakcja
Dr Paweł Szwed uważa, że słabe słupy wysokiego napięcia to nie jedyny problem. Zwraca uwagę, że Szczecin ma aż dwie elektrociepłownie, a żadnej nie udało się uruchomić. – Wystarczyłby jeden awaryjny kabel prowadzący z elektrowni Dolna Odra, nawet o mocy 10 mV, aby rozruszać miejskie elektrownie i część miasta zaopatrzyć w energię – mówi.
Dr Paweł Szwed uważa, że słabe słupy wysokiego napięcia to nie jedyny problem. Zwraca uwagę, że Szczecin ma aż dwie elektrociepłownie, a żadnej nie udało się uruchomić. – Wystarczyłby jeden awaryjny kabel prowadzący z elektrowni Dolna Odra, nawet o mocy 10 mV, aby rozruszać miejskie elektrownie i część miasta zaopatrzyć w energię – mówi.
- Skompromitowali się - mówi o energetykach dr Paweł Szwed z Politechniki Szczecińskiej. - Rozłożył zwykły mokry śnieg!

Półtora tygodnia po gigantycznej awarii prąd dociera już praktycznie do każdego domostwa. Energetycy wciąż jednak usuwają jej skutki. Potrwa to wiele tygodni.

Eksperci natomiast dochodzą przyczyn. Próbują odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: czy można było tej awarii uniknąć? Operatorzy sieci Enea i PSE twierdzą, że zadziałała siła wyższa, i nie sposób było zapobiec awarii.

Drzewa nie fruwają

- Będą ukrywać problem, słabości, niedopatrzenia, błędy, to naturalne - ocenia dr Paweł Szwed, kierownik Zakładu Elektroenergetyki Wydziału Elektrycznego Politechniki Szczecińskiej. - Ale prawda jest taka, że to, co się stało, to kompromitacja dla energetyków. Gdybyśmy mieli do czynienia ze swego rodzaju tsunami, byliby rozgrzeszeni. Ale tu nie było żadnych ekstremalnych warunków pogodowych! Nie można też tłumaczyć się drzewami, bo w przypadku linii wysokiego napięcia 110 kV dolne przewody są co najmniej sześć metrów nad ziemią, a przy liniach 220 kV - około siedem metrów. Jeśli do tego dodamy pas ochronny, drzewa do takich linii po prostu nie sięgają, chyba żeby fruwały w powietrzu.

Ekspert zapewnia, że mokry śnieg, który spadł na Szczecin feralnego wtorku 8 kwietnia, nie może dla tych przewodów stanowić zagrożenia. Są zaprojektowane na znacznie większe obciążenia: na dwa cm litego lodu wokół przewodu, boczne wiatry itd. Obciążone mokrym śniegiem gałęzie mogą pozrywać przewody, ale tylko te o napięciu 15 kV.

Liczby

Liczby

W nocy z 7 na 8 kwietnia padły dwie linie wysokiego napięcia 220 kV, Krajnik-Glinki i Morzyczyn-Police, którymi zarządzają Polskie Sieci Elektroenergetyczne, oraz trzy zarządzane przez spółkę Enea Operator o napięciu 110 kV: Morzyczyn-Pomorzany, elektrociepłownia Szczecin oraz łącząca obie szczecińskie elektrociepłownie. Tylko w rejonie Międzyzdrojów powalonych zostało 50 słupów. W sumie awarii uległo 900 stacji transformatorowych, z czego w Goleniowie i wokół aż 600. Aż 8 słupów wysokiego napięcia skręciło się w efekcie nadmiernych obciążeń, przerwanych zostało mnóstwo linii o napięciu 15 kV.

Zawinił człowiek

Cóż więc się stało? Zdaniem dra Szweda linie i słupy nie były odpowiednio konserwowane. Powinny być sprawdzane co najmniej raz na pół roku. Zwłaszcza na styku ziemi i powietrza, gdzie korozja szczególnie postępuje. Także ze względu na złodziei złomu, dla których elementy kratownic słupów czy śruby stanowią cenny łup. Ubytki w konstrukcji słupów, słabsze miejsca albo przerdzewiałe elementy mogą spowodować zmianę obciążeń, a w efekcie katastrofę.

- Dlaczego w rejonie Dolnej Odry nie uległa uszkodzeniu żadna z 11 linii o napięciu 220 i 110 kV, podlegających elektrowni? - pyta retorycznie dr Szwed. - Przecież warunki atmosferyczne były tu takie same.

Nasz rozmówca dodaje, że linie wysokiego napięcia, które "padły", pamiętają czasy Gierka. Liczą około 35 lat, są mocno wyeksploatowane.

Mogą polecieć głowy

Na wyjaśnienia okoliczności i przyczyn awarii czeka dr Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

- Wezwałem przedsiębiorstwa energetyczne PSE Operator i Enea Operator do przedstawienia szczegółowych informacji na temat zdarzenia, przyczyn powstania awarii, jej zakresu oraz skutków dla funkcjonowania krajowego systemu energetycznego - informuje Swora. - Także informacji dotyczących stanu technicznego urządzeń i linii energetycznych, które uległy awarii.

Szef URE zwraca uwagę, że wspomniani operatorzy mają obowiązek zapewnić dostawy energii w sposób ciągły i niezawodny. Jeśli były jakieś uchybienia, nie wyklucza kar.

Trzy pytania do Pawła Obody z grupy Enea SA
- Kiedy były konserwowane linie i słupy, które uległy awarii? Ile mają lat?

- Kontrolowane są okresowo: oglądane przynajmniej raz w roku lub częściej, jeżeli zachodzi taka potrzeba. Przeglądy z wejściem na słup robimy z kolei raz na pięć lat lub częściej, jeżeli zachodzi taka potrzeba. Każde badanie jest dokumentowane. Dozwolony limit wieku słupów wynosi 40 lat. Średni wiek sieci ENEA Operator to około 20 lat.

- Czy w związku z katastrofą zlecono kontrolę stanu infrastruktury sieci?

- Tak. Enea Operator powołał zespół badający przyczyny awarii. Drugi zespół powołały wspólnie PSE i Enea Operator.

- Można było uniknąć tej katastrofy?

- Nie. To działanie siły wyższej.

Piotr Jasina

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza