Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baczność drogie panie!

Monika Zacharzewska [email protected]
W trakcie szkolenia praktycznego elewi poznają m.in. zasady musztry.
W trakcie szkolenia praktycznego elewi poznają m.in. zasady musztry. Łukasz Capar
Prawie dwa tygodnie temu zaczęli przygodę z wojskiem. 250 osób na cztery miesiące własne łóżka zamieniło na prycze w koszarach. Wśród nich 85 kobiet. Sprawdziliśmy jak wygląda ich wojskowy świat.

To ostatni w tym roku nabór do służby przygotowawczej do Narodowych Sił Rezerwowych w usteckim Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej. I rekordowy pod względem liczby pań, które postanowiły udowodnić, że mężczyźni wcale nie mają monopolu na mundur.

W zielonym im do twarzy

Wojsko to zdecydowanie nie jest miejsce dla kobiet, które zanim wstaną z łóżka pięć razy przestawiają budzik, a potem potrzebują godziny dla siebie w łazience. - Na szczęście dla mnie pobudka o 6 rano to nie kłopot - mówi Agnieszka Gierczak, która w Kwidzynie studiuje pielęgniarstwo, a odbywa szkolenie w jednostce, bo chce zostać pielęgniarką wojskową. - Ja nawet wcześniej wstaję, żeby spokojnie ze wszystkim zdążyć. Jest nas na pododdziale więcej niż umywalek w łazience. Mam też wtedy czas, żeby spokojnie jakaś kawkę jeszcze wypić.

Jednak na warunki mieszkaniowe nie narzeka. Sale, w których mieszkają, nie są może przytulne, ale schludne. - Byłam zaskoczona, gdy to zobaczyłam. Wyobrażałam sobie rząd pryczy, a dostałam pokój dwuosobowy - mówi Anna Woźniak z Damnicy.

To, że do NSR dostają się ludzie z różnych środowisk, w różnym wieku i z różnym wykształceniem, sprawia, że koło dziewczyny po maturze może dostać łóżko mama z kilkuletnim małżeńskim stażem. Wiek i stan cywilny odgrywają drugorzędną rolę. Bo od kandydatów do NSR wymagane jest głównie m.in. określone wykształcenie. Musi być minimum gimnazjalne. Wymagana jest również niekaralność i dobry stan zdrowia. Górnej granicy wiekowej nie ma. Jednak, co ciekawe, wśród ochotników duża część, to ludzie po studiach. Tak jak elew marynarz Anna Woźniak, której pokój w jednostce to właśnie dwa metalowe łóżka, regulaminowo posłane. Równiutkie jak stół dzięki starej sprawdzonej przez żołnierzy metodzie prasowania taboretem. Niestety, bez puchowej kołderki, a z prześcieradłami i szarymi kocami. Są do tego szafki nocne i metalowa szafa na ubrania.

Na wierzchu nie ma też jakichkolwiek drobiazgów, zdjęć, książek. Jedynie równo ustawione buty pod łóżkiem.

- Osobistych rzeczy nie wolno trzymać na widoku. Zdjęcia bliskich można mieć, ale w portfelu - uściśla kmdr ppor. Robert Biernaczyk, oficer prasowy CSMW w Ustce.

Dziewczyny rano - na apel i zajęcia - wkładają mundur polowy tzw. panterę wz.93. Każda taki sam. Identyczny zresztą jak panowie. Przydzielony przez wojsko.

- Na szczęście bieliznę możemy mieć swoją - wtrąca Anna Gierczak. - To jeden z niewielu atrybutów kobiecości, na jakie się tu pozwala.

Jednak i w mundurze prezentują się nieźle. Wszystkie smukłe z wytuszowanymi rzęsami. - Na to nam regulamin pozwala. I tylko na to. Żadnego innego makijażu mieć nie możemy. Ani biżuterii. Wyjątkiem jest obrączka u mężatek - tłumaczy Wioleta Wiśniewska, tegoroczna maturzystka ze Słupska.
Dziewczyny jednak i tak podkreślają swoją indywidualność. Ponieważ regulamin nie precyzuje w sposób całkowicie jednoznaczny jaką dokładnie mają mieć fryzurę, kilka z nich postawiło na asymetrie i obcięło krótko część włosów po stronie głowy odsłoniętej przez beret.

W dwuszeregu zbiórka

Po śniadaniu elewi NSR zaczynają zajęcia. Na teorii poznają m.in. podstawy prawa, historii, wiadomości ogólnowojskowe. Wszystko notują, jak uczniowie na lekcji. Bo też nie wiedzą, kiedy mogą spodziewać się niezapowiedzianego sprawdzianu.

Na zajęciach praktycznych nie ma taryfy ulgowej dla kobiet. Są tylko trochę łagodniej traktowane przy testach sprawnościowych ze względu na różne normy szkoleniowe.

- Kobiety mają również prawo mieć słabsze dni. Jeśli nie czują się na siłach, by wykonywać ćwiczenia na zajęciach, nikt nie ma im tego za złe. Po prostu są zwalniane - mówi kmdr ppor. Robert Biernaczyk. - Przecież tak jak każdy ochotnik, wszystkie przyszły tu z własnej woli. Chcą ukończyć szkolenie, zdać egzaminy i naprawdę rzadko się zdarza, aby któraś kombinowała, by uchylać się od zajęć. Te czasy minęły wraz z obowiązkową zasadniczą służbą wojskową. Zajęcia praktyczne to m.in. ćwiczenia na siłowni, szkolenie z walki wręcz, taktyka, zajęcia inżynieryjno-saperskie, musztra. Tę ostatnią elewi ćwiczą od pierwszych dni. Wysłuchują komend, rozkazów, pokrzykiwań dowódców. Bez mrugnięcia okiem. Tak samo jak na dzwonek wybiegają z budynku, by ustawić się w dwuszeregu i odmaszerować do kolejnych zajęć. I tak codziennie do godz. 15.

Później teoretycznie mają czas dla siebie. Mogą przebrać mundur na strój sportowy. - Wtedy możemy na spokojnie poprzeglądać notatki, pouczyć się - zdradza Anna Woźniak. - No i zadbać o siebie, o czyste rzeczy.

Żadna z nich nie pierze bielizny ręcznie w umywalce. Od tego jest pralka automatyczna w łazience. Obok niej deska i żelazka.

NSR przepustką do armii

Do czasu przysięgi, czyli do 27 września, żaden z elewów nie wyjdzie na przepustkę, chyba, że okoliczności będą szczególne. Spędzają więc cały czas w swoim towarzystwie. Muszą dostosować się do reguł i rozkazów. A kolejny to taki, że o godz. 22 światło w salach ma gasnąć. - Najczęściej jestem już tak zmęczona, że i tak zasypiam - przyznaje Agnieszka Gierczak, a Wioleta Wiśniewska zdradza, że nawet wtedy zdarza jej się pod kocem czytać jeszcze notatki. - A nauki będę miała coraz więcej. Bo wkrótce zaczynam zaoczne studia - anglistykę. Na zjazdy będę wychodziła na przepustkę, ale będę też musiała się pouczyć.

Dziewczyny, które trafiły na szkolenie do Lędowa, to odpowiedzialne kobiety. Wiedzą, czego chcą od życia. Najczęściej związać się z armią zawodowo. Na szkoleniu zdobywają wiedzę i poznają realia koszarowego życia, a to również obowiązki. - Ja na porannych zajęciach nie byłam, bo miałam dyżur - tłumaczy nam Natalia Bagińska ze Złocieńca. To znaczy, że przez ostatnie kilkanaście godzin odpowiedzialna była za cały pododdział. Gdy szkolący elewów zawodowi wojskowi kończą pracę, wracają do domów. Nad ochotnikami czuwa wtedy właśnie służba dyżurna złożona początkowo z żołnierza zawodowego i elewa służby przygotowawczej, później tylko z samych elewów. - Służba dyżurna pododdziału jest odpowiedzialna za wszystko, co się dzieje na kompanii po godzinach służbowych. Od dyscypliny po realizację porządku dnia. Musi wiedzieć, jaki jest stan osobowy w danym momencie, co się dzieje w rejonie kompanii, czy też musi znać procedury postępowania w różnych okolicznoś­ciach - tłumaczy kmdr ppor. Robert Biernaczyk.

85 kobiet, które właśnie szkolą się w Lędowie oraz ich koledzy, po trzech miesią­cach nauki podejdą do pierwszego egzaminu - ze szkolenia podstawowego. Po nim elewi przystąpią do szkolenia specjalistycznego w 20 specjalnościach wojskowych m.in. z zakresu obsługi stacji radiolokacyjnych, armaty przeciwlotniczej, urządzeń sygnalizacyjnych, urządzeń hydroakustycznych, elektrotechnicznych i nawigacyjnych, silników spalinowych, sprzętu do likwidacji skażeń, radiostacji małej mocy, czy systemów wodno-paliwowych i powietrznych.

Po takim szkoleniu i podpisaniu kontraktu na przydział kryzysowy do jednostki macierzystej i odbyciu ćwiczeń rotacyjnych, czyli praktycznych, elewi mogą starać się o kontrakt dla żołnierza zawodowego. Jednak to, czy go dostaną zależy od dostępności etatów w wojsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza