Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałtycka III liga. Kotwica Kołobrzeg - Gryf Słupsk 4:1

Jarosław Stencel
Krzysztof Biegański strzela honorową bramkę dla Gryfa.
Krzysztof Biegański strzela honorową bramkę dla Gryfa. Fot. Jacek Wójcik
Kompletnie nie udał się pierwszy mecz nowego sezonu 2010/11 piłkarzom Gryfa Słupsk. Doznali dotkliwej porażki z jednym z faworytów do awansu Kotwicą Kołobrzeg 1:4 (0:2).

https://www.youtube.com/watch?v==NGy12Q21tx0
Przed meczem kibice słupskiej jedenastki (którzy jednak wobec braku odpowiednich dla nich warunków nie przybyli na spotkanie) mieli sporo nadziei widząc ostatnie ruchy kadrowe w klubie oraz grę słupszczan w sparingach. Niestety, nadzieje pękły jak bańka mydlana. Już na początku meczu (odbywał się na sztucznej murawie zroszonej tuż przed spotkaniem rzęsistym deszczem) do siatki trafił najlepszy strzelec ostatniego sezonu w barwach Kotwicy, Adam Frączczak. Był to jednak okres niezłej gry słupszczan, którzy walczyli jak równi z równym i dotrzymywali ktoku gospodarzom odpowiadając na ich akcje. Świetny strzał z dystansu oddał Honorat Stróż, jednak z największą trudnością sparował jego uderzenie Artur Tumaszyk. Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Dwukrotnie zagroził słupskiej bramce pozyskany z Regi Trzebiatów Cezary Przewoźniak. Najpierw zablokował go z trudem Tomasz Bukowski, a następnie jego strzał obronił Łukasz Krymowski. Słupszczanie po kwadransie wyprowadzili modelową akcję. Piłka chodziła jak po sznurku i przed szansą stanął Paweł Kryszałowicz. Strzelił jednak zbyt słabo, po ziemi i bardziej w środek bramki i nie mógł zaskoczyć Tumaszyka. Indywidualną akcję przeprowadził też Paweł Waleszczyk, który podprowadził sobie piłkę na bok pola karnego, ale znów świetną paradą bramkarz Kotwicy zażegnał niebezpieczeństwo. Niestety, niezła gra w tym okresie słupskiej jedenastki nic nie dała, a niewykorzystana sytuacja tradycyjnie się zemściła. Po rzucie rożnym piłka została wycofana na 14 metr, a tam huknął niczym z armaty Frączczak i płaskim strzałem nie dał szans Krymowskiemu. Później Bukowski (któremu jednak zdarzyło się kilka kiksów w tym spotkaniu) w ostatniej chwili wespół z Krymowskim zablokowali atak Daniela Wólkiewicza. Gryfici mieli okazję na zdobycie bramki kontaktowej. Biegański atakując prawą stroną posłał piłkę tuż obok dalszego słupka. Do przerwy było to więc ciekawe spotkanie i kibice gospodarzy mogli być zadowoleni z widowiska.

W drugiej połowie coraz bardziej uwidaczniała się przewaga Kotwicy w środku pola. Byli szybsi, dokładniejsi i zdecydowanie waleczniejsi od gryfitów. Słupszczanie zbyt wiele piłek zagrywali też górą, przez to ją tracili, a przez to również tracili siły na jej odzyskanie. Podopieczni Mariusza Kurasa raz po raz nękali gości dośrodkowaniami w pole karne. Po rzucie rożnym jednak gryfici znów mogli pokusić się o zdobycie kontaktowego gola, który pozwoliłby myśleć jeszcze o korzystnym wyniku. Uderzenie głową Artura Sarny instynktownie broni jednak Tumaszyk. Kontuzja Pawła Kryszałowicza, której doznał chwilę potem oraz kolejny gol Frączczaka sprawiły, że o jakiejkolwiek szansie na dogonienie Kotwicy można było zapomnieć. Od tej pory na boisku panowała Kotwica. Nie było dla nich straconych piłek, a gryfitom trudno było wymienić trzy podania między sobą, bo natychmiast akcje były przerywane przez zdecydowanie grających kołobrzeżan. Jedno z kolejnych dośrodkowań zamienił na gola Wólkiewicz, a następnie podobną okazję marnuje Frączczak. Słupszczan stać było jedynie na dwie odpowiedzi. Najpierw Świdziński po niezłej akcji strzelił zbyt słabo, a w ostatniej minucie padła w końcu honorowa bramka. Strzelał Biegański podcinając piłkę nad wybiegającym bramkarzem. Marcin Dymek próbował jeszcze ratować sytuację, ale nie dał rady wybić piłki. - Nie chciałbym się wypowiadać po tym meczu - powiedział schodząc z boiska rozgroryczony Wojciech Polakowski.

Kotwica pokazała, że będzie poważnym kandydatem do awansu do II ligi. W tle sztucznego boiska można było oglądać wznoszony stadion. Zgrzytem w organizacji tego meczu był jednak nie tylko brak słupskich kibiców, ale też przerwa w grze spowodowana wybiciem piłek na teren budowy. Znalazły się tam trzy, czwartej już nie było, a po wcześniejsze nikt z organizatorów nie raczył się pofatygować, więc musiał to uczynić jeden z piłkarzy.

Kotwica Kołobrzeg - Gryf Słupsk 4:1 (2:0)

Bramki: 1:0 Adam Frączczak (5), 2:0 Adam Frączczak (26), 3:0 Adam Frączczak (54), 4:0 Daniel Wólkiewicz (78 - głową), 4:1 Krzysztof Biegański (90)

Kotwica: Tumaszyk - Dymek, Batata, Cebulski, Sidorowicz, Mikołajek, Dubiela (79 Rudziński), Wólkiewicz, Szych (73 Wołyński), Przewoźniak (65 Wudarczyk), Frączczak (82 Duńczak).

Gryf: Krymowski - Oleszczuk, Bukowski, Sarna, Bielecki, Lenkiewicz (61 Guraj), Stróż (61 Piekarski), Waleszczyk (81 Borkowski), Świdziński, Biegański, Kryszałowicz (55 Polakowski).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza