Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałtyckie dorsze z certyfikatem, ale na razie w Szwecji

Marcin Barnowski [email protected] tel. 59 848 81 00 Fot. sxc.hu
Dorsz z certyfikatem wygląda jak ten bez certyfikatu.
Dorsz z certyfikatem wygląda jak ten bez certyfikatu.
Szwedzcy rybacy są bardziej przyjaźni wobec dorszy niż polscy, wynika z komunikatu opublikowanego przez ekologów z WWF. Nasi armatorzy komentują, że to kolejna szwedzka zagrywka piarowska.

Szwedzka flota rybacka szczyci się od kilku dni międzynarodowym certyfikatem MSC. Poświadcza on, że dorsze łowione przez Szwedów są poławiane ekologicznie, w sposób przyjazny środowisku. "Dzięki temu, tej jesieni szwedzcy konsumenci będą mogli cieszyć się produktami rybnymi pochodzącymi z przyjaznych środowisku połowów" - czytamy w komunikacie organizacji WWF.

Ekolodzy podają, że MSC (Marine Stewardship Council) jest niezależną organizacją, która nadaje ekologiczne oznakowania produktom z ryb. Muszą one spełniać określone standardy. Przede wszystkim - pochodzić z łowisk dobrze zarządzanych, z których ryby wyławia się z poszanowaniem środowiska naturalnego. Ten sposób prowadzenia połowów gwarantuje zachowanie bogactwa fauny i flory w morzu.

Czytaj też: Estończycy i Szwedzi sprzedają nam nasze dorsze

Produkty z certyfikatem MSC otrzymują specjalne logo. Gwarantuje ono możliwość prześledzenia losów danej ryby od morza aż po talerz. W wielu krajach europejskich jego rozpoznawalność jest wysoka. Jednak w Polsce przy zakupie ryb zwraca na niego uwagę tylko 5 procent społeczeństwa.

Nasi rybacy, gdy powiedzieliśmy im, że ich szwedzcy koledzy po fachu mają taki certyfikat, nie kryli zdumienia.

- Przecież to te same ryby, które łowimy i my. Pochodzą z naszych łowisk, na których łowią szwedzkie kutry, bo po wejściu do Unii są to wspólne łowiska. Ich połowy odbywają się tak samo, jak nasze, przy użyciu tego samego sprzętu. To bardzo dziwne, że ich dorsze mają certyfikaty, a nasze nie. Myślę, że dla odbiorcy o wiele ważniejsze od tego, czy ryba ma certyfikat jest to, że jest świeża - powiedział nam jeden z usteckich rybaków.

Zdzisław Szałowiński z przedsiębiorstwa handlowego Milryb, prowadzącego skup dorszy, uważa podobnie. - To nie tyle świadczy o sprzedawanej przez nich rybie, ile o tym, że ich rząd robi im promocję i dba o ich interesy. Nasz też powinien tak zadbać o naszych - uważa Szałowiński.

Czytaj też: Tyle zapłacimy za smażoną rybkę

Inny armator zwraca uwagę, że dobrą okazją do podjęcia starań o uzyskanie certyfikatu MSC byłoby wdrażanie przepisów o centrach pierwszej sprzedaży ryb, czyli np. aukcjach rybnych. - Ale nic nie słyszałem, aby zostały podjęte takie starania. Pewnie jak to często w Polsce bywa, ktoś coś przespał - mówi nasz rozmówca.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza