Wielkie lodowe pole o szerokości do pół mili morskiej otoczyło wybrzeże w pierwszych dniach nowego roku. Prawdopodobnie wiatr przywiał je aż spod Szwecji. Rozpościera się całymi kilometrami wzdłuż naszych wybrzeży. Grubość pofałdowanej lodowej pokrywy wynosi od 50 do 70 centymetrów. Dwa duńskie i jeden szwedzki kuter wcześniej próbowały przedostać się do Darłowa, aby wyładować tam ryby złowione w ostatnich dniach. Jak jednak powiedział nam Andrzej Rączka, kapitan portu w Ustce, w Darłowie sytuacja jest jeszcze gorsza. Skandynawom nie udało się przedrzeć przez lód.
- Bardzo im zależało, zapewne chodziło o to, żeby ryba się nie zepsuła. Wyraziliśmy zgodę, aby spróbowali u nas - relacjonuje kapitan.
- Pierwszy kuter, "duńczyk", walczył przez dwie godziny. Wbijał się w to pole i wycofywał, potem próbował w innym miejscu, szukając spękań. W końcu się udało.
Wcześniej port próbował odblokować z drugiej strony, od wewnątrz, holownik Urzędu Morskiego w Słupsku. Nie udało się. Nie powiodła się też próba rybaków, którzy chcieli usteckim kutrem wypłynąć na połów. Na szczęście dla armatorów i ich pracowników, zmieniła się pogoda. Lód z portu spłynął na otwarte morze. Tam też przesuwa się wielkie pole lodowe.
Podobnie jak w poprzednich latach port w Ustce nie będzie miał statusu portu bronionego. Takim na Pomorzu Środkowym jest tylko port w Kołobrzegu. - W związku z prognozowaną srogą zimą, informowaliśmy armatorów, że jeśli będą chcieli kontynuować połowy, powinni przebazować tam jednostki - tłumaczy A. Rączka.
Film internauty Smerfa Marudy
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?