A przedsiębiorcy po drobne biegają do księdza.
Są takie sytuacje, że bez drobnych ani rusz. Na przykład, kiedy próbujemy zaparkować samochód w mieście i musimy wykupić bilet w parkometrze. Gdzie wtedy rozmienić pieniądze? Większość z nas próbuje w okolicznych sklepach, ale często odchodzimy z kwitkiem i klniemy pod nosem. Handlowcy na co dzień borykają się z takim samym problemem.
– Ludzie przychodzą i chcą rozmienić pieniądze, ale ja sam nie mam skąd brać drobniaków – skarży się Bogusław Grochowski, właściciel sklepu jubilerskiego przy ul. Nowobramskiej w Słupsku. – Byłem w agencji bankowej PKO i jednostce Alior Banku na Filmowej, ale nikt nie chciał mi rozmienić pieniędzy. Potrzebuję drobnych, żeby wydawać resztę. Nie wspominając już o tych wszystkich ludziach, którzy przychodzą do naszego sklepu po drobniaki na parkometry. Gdzie mam rozmienić pieniądze, jeśli nie w banku? – pyta Grochowski.
Czytaj także: NBP uwalania monety, zamiast kolejek będzie klikanie
Wydawałoby się, że w banku z pieniędzmi można zrobić wszystko, tym bardziej, jeśli chodzi o coś tak banalnego jak rozmienienie banknotu na bilon. Tymczasem większość banków nie chce nawet słyszeć o rozmienianiu pieniędzy, a te które są skłonne wykonać taką usługę, naliczają sobie prowizję.
W słupskim oddziale BGŻ taka prowizja to 0,5% od rozmienianej kwoty, ale nie mniej niż 4 zł. Podobnie jest w PKO SA. W BPH też zapłacimy 0,5%, ale tu minimalna opłata to 10 zł. Pracownik Alior Banku w sprawie rozmieniania pieniędzy odesłał nas na pocztę. Jedynie Bank Zachodni WBK wymieni pieniądze od ręki, pod warunkiem, że w kasie są odpowiednie nominały. Jednym z rekordzistów okazał się Bank Millennium, który życzy sobie 2% rozmienianej kwoty, ale nie mniej niż 20 złotych.
Dlaczego banki są niechętne takim operacjom?
– Wymiana banknotów na monety wymaga angażowania pracy i czasu pracowników oddziałów – tłumaczy Adam Sadowski z Centrum im. Adama Smitha, niezależnej instytucji badawczej skupiającej głównie ekonomistów i prawników, którzy działają na rzecz wolnego rynku. – Stąd banki wprowadzają prowizje, które mają im zwrócić poniesione na tę usługę nakłady, ale też w pewnym sensie zniechęcać klientów do rozmieniania u nich pieniędzy – dodaje Sadowski.
Zdaniem specjalistów takie problemy będą nam towarzyszyć dopóty, dopóki Narodowy Bank Polski nie zwiększy w obiegu ilości monet o najbardziej chodliwych nominałach, czyli 50 gr, 1zł, 2 zł i 5 zł. – Na rynku brakuje niektórych monet, bo koszt ich produkcji jest niekiedy sporo wyższy niż ich nominalna wartość – sugeruje Sadowski.
Czytaj także: Grosik do grosika i sprzedawcy dostają bzika
Klientom pozostaje więc proszenie o zainstalowanie automatów rozmieniających banknoty. Takich, jaki przykładowo znajduje się przy bezdotykowej myjni samochodowej na ul. Poznańskiej w Słupsku. Może w ramach walki o klienta takie rozwiązania trafią również do banków. Chociaż zdaniem ekspertów, szansa na instalację w Polsce "rozmieniomatów” jest znikoma.
– Gotówka jest dla banków kłopotem. Na całym świecie odchodzi się od gotówki na rzecz pieniądza elektronicznego – tłumaczy Emil Szweda z Open Finance, instytucji skupiającej doradców finansowych. W ostateczności można się jeszcze ratować na przykład u księdza. – Wiem, że niektórzy handlowcy rozmieniają pieniądze u księży, ale czy tak to powinno działać? – zastanawia się Bogusław Grochowski.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?