Co powinno charakteryzować profesjonalnego sportowca? - Regularność - owszem, klasa - niewątpliwie. Jednak cecha, która wywołuje największy aplauz wśród kibiców to ambicja. Oszczepniczka jest skryta i nieśmiała, ale jest najbardziej znaną sportsmenką z Ustki. Ma piękne plany. Mowa o zawodniczce Jantara Barbarze Madejczyk, dwukrotnej olimpijce z Aten i Pekinu, czterokrotnej mistrzyni Polski. Barbara Madejczyk urodziła się 30 września 1976 roku. Jej wzrost to 180 cm, waga - 78 kg. Od początku kariery jej szkoleniem zajmuje się Henryk Michalski. Ukończyła Akademię Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Pracuje jako nauczycielka wychowania fizycznego w Ustce. Madejczyk jest rekordzistką Polski. Jej najlepszy wynik w karierze wynosi 64.08 m i został ustanowiony w 2006 roku. Miniony rok nie był udany dla ustczanki, która borykała się długo z kontuzją kolana. Teraz wszystko jest już w najlepszym porządku i oszczepniczka trenuje na pełnych obrotach.
Przed treningiem postanowiliśmy zadać jej pięć pytań.
- Jest pani już myślami przy nowym sezonie?
- Oczywiście, że tak. Już pod koniec ubiegłego roku rozpoczęłam przygotowania do nowego sezonu. Zależy mi na tym, aby być w jak najlepszej formie i walczyć o dobre wyniki oraz czołowe miejsca podczas zawodów.
- Jaka impreza będzie dla pani najważniejsza w 2010 roku?
- Na pewno mistrzostwa Europy w Hiszpanii. To będzie docelowa impreza w tym roku i przygotowuję się głównie z myślą o niej. Chciałabym w Barcelonie być przynajmniej w pierwszej ósemce, bo ten rezultat byłby dobry dla mnie. Mistrzostwa zaplanowane są od dwudziestego siódmego lipca do pierwszego sierpnia.
- Myśli pani o miejscu w ósemce, a nie o medalu zdobytym na wielkiej imprezie lekkoatletycznej?
- Dokładnie tak. Nie nastawiam się na medal. Najlepiej do takich startów podchodzić spokojnie, a wtedy najlepiej wychodzą. Po prostu trzeba też pamiętać, że jestem po kontuzji i miałam trochę przerwy w rzutach. Mimo wszystko optymistycznie nastawiam się na start w mistrzostwach Starego Kontynentu. Wierzę, że przepustkę do stolicy Katalonii uda mi się wywalczyć.
- Jaki sposób ma pani, aby rzucać oszczepem coraz dalej?
- Praca, praca i jeszcze raz praca. Przede wszystkim musi jednak dopisywać zdrowie, a wtedy przyjdą lepsze osiągnięcia. Liczę, że w tym roku regularnie rzucać będę w granicach sześćdziesięciu, a nawet więcej metrów.
- Świta pani myśl o igrzyskach olimpijskich w Londynie, czy jeszcze nie wybiega pani tak daleko w przyszłość?
- To dopiero odległa przyszłość. Do Londynu jeszcze jest bardzo daleko. Trzeba poczekać ponad dwa lata. Na razie olimpijskim występem nie zawracam sobie głowy. Mam taki charakter, że w pełni koncentruję się na zbliżających się tegorocznych zawodach. Pierwsze starty planuję już na przełomie maja i czerwca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?