Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barwny protest w Słupsku. Kilkuset mieszkańców gminy "spacerowało" przed słupskim ratuszem i na ulicach miasta [ZDJĘCIA, WIDEO]

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Wideo
od 16 lat
W sobotę o godz. 11 na Placu Zwycięstwa w Słupsku rozpoczął się rodzinny marsz w obronie gminy Słupsk. Około 400 osób (i kilka pojazdów), głośno i barwnie zajęło plac przed ratuszem, by następnie przejść ulicami w centrum miasta, by być przy delegaturze wojewody oraz biurze poselskim posła Piotra Müllera, rzecznika rządu i słupskiego posła PiS. To był protest przeciwko powiększeniu miasta kosztem sołectw gminy.

- Protestując obronimy naszą gminę. To że tutaj protestujemy, to dajemy sygnał wszystkim decydentom. Panu wojewodzie, który teraz wydaje opinię i wszystkim ministrom i panu premierowi, że nie chcemy włączenia do miasta Słupsk. Nie chcemy likwidacji gminy Słupsk. Dziękuję, że jesteśmy tu razem, dziękuję za udział w konsultacjach społecznych, w których prawie 100 procent mieszkańców powiedziało: Nie! - mówiła na placu przed ratuszem Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk.

Zapytaliśmy uczestników protestu, dlaczego nie chcą do Słupska?

- A co nam Słupsk daje? Mieszkam od lat w gminie i się bardzo z tego cieszę. W tej chwili na osiedlu Bierkowo mamy fundusz sołecki 35 tys. zł. Czy miasto mi to zagwarantuje? Takie same pieniądze? - powiedział nam Mariusz Michalski z Bierkowa.

- Jesteśmy mieszkańcami gminy Słupsk. Nie chcemy tego zmieniać. Był pan u nas na osiedlu Bierkowo? Niech pan przyjedzie. Wszystko mamy, aż ze Słupska do nas przyjeżdżają - mówił Marian Stobiecki z Bierkowa.

Barwny protest w Słupsku. Kilkuset mieszkańców gminy "spacer...

- Jestem zawodowym kierowcą ze Strzelinka i uważam, że miasto Słupsk powinno świecić przykładem, jeśli chodzi o utrzymanie dróg, a to gmina jest o dwa poziomy wyżej niż miasto - powiedział nam pan Ryszard strażak ze Strzelinka.

- Chcemy pozostać w naszej gminie ukochanej. Nas Słupsk nie interesuje. Ja tak szczerze powiem, my jesteśmy wiejskie kobiety i chcemy zostać na naszej wsi - powiedziała Czesława Markiewicz z Siemianic.

Protestujący przeszli ulicami dookoła Parku Waldorffa, ulicą Anny Łajming doszli do ronda Solidarności i wrócili pod ratusz. Protest był zapowiadany na tysiąc osób, było zaś mniej niż 400. Było jednak głośno, barwnie. Słupszczanie otrzymywali od protestujących poczęstunek, ciasta. Sam marsz był dobrze zorganizowany, a nad wszystkim czuwały służby, tak by niedogodności dla słupskich kierowców były jak najmniejsze.

Z polityków samorządowych, w marszu udział wziął Paweł Lisowski, starosta słupski oraz wójt Smołdzina Arkadiusz Walach.

Na koniec zapytaliśmy wójt Barbarę Dykier, co sądzi o opinii naukowców z Uniwersytetu Szczecińskiego, którzy napisali, że powiększenie Słupska jest konieczne i przyniesie wszystkim poprawę także mieszkańcom gminy.

Barbara Dykier: - Pomylili się. Niech posłuchają mieszkańców gminy Słupsk. Ja nie zapoznałam się szczegółowo z tą analizą. Ale jestem zbulwersowana takimi wnioskami. Realizacja pomysłu takiego powiększenia Słupska to likwidacja gminy Słupsk.

Przypomnijmy, słupski samorząd wszczął procedurę zmiany granic. Przekazał komplet z tym związanych dokumentów do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Teraz wojewoda wydaje opinię na ten temat. Decyzję podejmie rząd. Prawdopodobnie pod koniec czerwca. Ewentualna zmiana granic może nastąpić od 1 stycznia 2023 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza