Zdradziła pani, że tańczyła dziś na lekcji rock and roll'a....
- Tak. Prowadziłam dla dzieci lekcje o Chopinie. Słuchaliśmy jego muzyki, potem jazzu i rocka, żeby przekonali się jakie są różnice w muzyce. I tańczyliśmy na dywanie w klasie.
Zawsze się pani z nimi bawi?
- Jasne, przecież gdy proszę dzieci, by usiadły na dywanie, nie mogę stać nad nimi, więc też siadam obok. Na WF-ie biegam z nimi. Dlatego noszę do szkoły płaskie buty.
Była pani wyjątkowo zdeterminowana, żeby znaleźć pracę w tej szkole...
- Tak, dosłownie wystałam ją pod gabinetem pani dyrektor. Po studiach złożyłam tu podanie o pracę i co miesiąc przechodziłam pytać, czy jest na nią szansa. Czasami czekałam na chwilę rozmowy z szefową klika minut, czasami godzinę. I udało się!
Zawsze chciała pani pracować z najmłodszymi uczniami?
- To był impuls. Skończyłam technikum drzewne, potem dwuletnią informatykę. Któregoś dnia jechałam z bratem samochodem koło słupskiej uczelni i on zapytał - co dalej? Dlaczego nie złożę dokumentów na studia pedagogiczne? Tak też zrobiłam. A potem jeszcze poszłam na studia podyplomowe.
Co jest w tej pracy najfajniejsze?
- To, że dzieciaki są szczere do bólu. Że mogę mieć zły dzień, ból głowy, a gdy wchodzę do szkoły, one biegną roześmiane z wyciągniętymi rączkami. Od razu wtedy mi wszystko przechodzi. Mam satysfakcję, że mi ufają. Nawet te będące już w starszych klasach, często wyższe ode mnie o głowę, nadal przychodzą pogadać o kłopotach, radościach i pierwszych miłościach.
A jaki ma pani sposób na dyscyplinę w klasie?
- Uczę małe dzieci, które jeszcze szybko się rozpraszają, nużą. Gdy zaczynają rozmawiać, ja ściszam głos do szeptu. Wtedy wszystkie milkną i na mnie patrzą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?