Zabiegana pani przed świętami...
- Bardzo. Mam lekcje w szkole, przygotowujemy się do koncertów bożonarodzeniowych, a do tego jeszcze próby w teatrze.
Co pani robi na scenie?
- Śpiewam oczywiście. I to w habicie zakonnicy. Śpiewam w musicalu "The Sound of Music", który Nowy Teatr będzie wystawiał w Sylwestra.
Jest pani zawodowym muzykiem?
- Tak. 17 lat uczyłam się w szkole muzycznej. Tam też na wydziale rytmiki, uczyłam się prowadzić lekcje. Naturalną koleją rzeczy było, że zostanę nauczycielem muzyki. Do tego doszła jeszcze plastyka.
I jest pani szkolną łowczynią talentów.
- Rzeczywiście. Łapię te małe talenty, eksploatuję i wyciskam jak cytrynę. Na moich zajęciach dzieciaki mają wybebeszyć się emocjonalnie. Każde może śpiewać, to tylko kwestia pracy i motywacji. Dlatego na zajęcia zespołu szkolnego Urwisy przychodzi 50 osób. Nie ma dla nich miejsca na krzesłach, więc siadają na parapetach, ławkach i śpiewają.
A ci szczególnie utalentowani?
- Dla nich stworzyłam z koleżankami szkolny program Mały Maestro. Oni co roku występują na gali i najlepsi zdobywają nagrody. Mam kilka perełek, z których jestem szczególnie dumna. Moi absolwenci również muzykują: troje z nich śpiewa ze mną w musicalu inny założył zespół hip-hopowy.
A rodzina?
- Mam męża, dwa koty i dwóch synów. Pasją jednego jest taniec towarzyski, drugiego - gitara i ciężki metal.
Słucha pani tego po pracy?
- Muszę, bo próby jego zespołu odbywają się w naszym domu. Ja jednak uwielbiam jazz. On mnie relaksuje, a gdy jestem szczególnie zestresowana uspokaja mnie wyrywanie chwastów ogródku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?