Jesteśmy w pani klasie, chyba każdy dzień zaczyna pani od podlewania kwiatów, tak ich tu dużo?
- Nie nie aż tak, ale każdy tydzień tym kończę. Rzeczywiście uzbierało się ich sporo. Największy kłopot mam z tymi wiszącymi wyżej, bo muszę wchodzić na ławkę.
Jak została pani panią od przyrody?
- Studiowałam geografię. Miłość do poznawania świata zaszczepili we mnie rodzice. Tara podrzucał mi książki przygodowe i przyrodnicze, tłumaczył zasady prognozy pogody, z rodzeństwem wertowaliśmy mapy i atlasy, które były w domu, a że mieliśmy plantacje truskawek, co roku po zbiorach całe pieniądze z ich sprzedaży przeznaczaliśmy na wycieczki syrenką w góry.
Mogła pani zostać pilotem wycieczek, a nie nauczycielem?
- Pewnie tak, ale pochodzę z nauczycielskiej rodziny, już jako pięciolatka siadałam w ławce gdy mama prowadziła lekcje, a potem bawiłam się z siostra w szkołę. Wiedziałam, że chce iść na studia pedagogiczne. Pochodzę z Mazur i do wyboru miałam WSP w Słupsku i w Katowicach, wybrałam Słupsk.
Co jest fajnego w pracy z dziećmi?
- Lubię ich towarzystwo, wspólne wykonywanie doświadczeń, nasze rajdy piesze. Praca bywa ciężka, szczególnie gdy np. na WF-ie muszę im pokazać jak zrobić przewrót czy skok przez kozła, ale daje satysfakcje
Jak pani po niej odpoczywa?
- Po powrocie do domu potrzebuję kilkunastu minut, żeby posiedzieć w ciszy. Odpoczywam czytając książki i oglądając sport w telewizji. Uwielbiam lekkoatletykę, a teraz ekscytuje się sukcesami Justyny Kowalczyk. W wakacje natomiast jeżdżę z rodziną na Mazury, w góry, lub na południe Europy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?