MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Belg się nie martwi

JADWIGA ALEKSANDROWICZ
Sekretarz generalny Boerenbond Urban Avermaete w gospodarstwie Gustava Bastiaensa. Żona gospodarza Marie waży i pakuje cykorię.
Sekretarz generalny Boerenbond Urban Avermaete w gospodarstwie Gustava Bastiaensa. Żona gospodarza Marie waży i pakuje cykorię. Fot. JADWIGA ALEKSANDROWICZ
Urban Avermaete, sekretarz generalny związku rolników belgijskich Boerenbond, podkreśla dwie sprawy: że jego organizacja jest przeciwna reformie Wspólnej Polityki Rolnej oraz że związek próbuje wyhamować ucieczkę rolników z zawodu, opowiadając się za większą liczbą małych gospodarstw.

W niedużej, liczącej 10 mln mieszkańców Belgii, jest ok. 60 tys. rolników. Połowa gospodarzy należy do Boerenbond, największego rolniczego związku, który właściwie jest wielkim, dobrze zorganizowanym holdingiem, służącym nie tylko rolnikom. Poza nim w Belgii działa jeszcze niewielki związek ABS (tylko w części flandryjskiej) oraz UAC zrzeszający 250 rolników ekologicznych (w całej Belgii jest ich 400).

Belg się nie martwi

Rolnicy belgijscy hodują rocznie ok. 7 mln sztuk trzody, mają 1 mln krów mlecznych i produkują 4 mld litrów mleka. Dwie trzecie ziemi rolniczej jest przez rolników dzierżawione, jedna trzecia stanowi ich własność. Za wydzierżawienie hektara ziemi płaci się rocznie 125-130 euro. Kupujący ziemię muszą zapłacić ok. 20 tys. euro za ha (dwa razy więcej za ziemię pod uprawy ogrodnicze). Średnia powierzchnia gospodarstwa rolnego w Belgii to 30 ha. Żeby prowadzić gospodarstwo, trzeba mieć wykształcenie rolnicze.

Boerenbond powstał w 1890 r. jako organizacja chrześcijańska nastawiona jak mówi jej sekretarz generalny na współpracę, co przejawiało się zrzeszaniem rolników w spółdzielnie. Dziś jest ona jednocześnie związkiem zawodowym i ruchem wiejskim prowadzącym działalność gospodarczą doradczą, finansowo-ubezpieczeniową i wydawniczą. W jej strukturach znajduje się organizacja młodych rolników (ok. 3,5 tys. osób), organizacja młodzieży wiejskiej nie tylko związanej z rolnictwem (35 tys.), organizacja kobieca (150 tys.) i klub jeździecki, do którego należą też mieszkańcy miast rozmiłowani w jeździectwie i hodowli koni (10 tys.). Członkowie-rolnicy działają w sekcjach branżowych (producentów mleka, hodowców drobiu, bydła, trzody, plantatorów roślin). Do pomocy mają 250 etatowych pracowników na różnych szczeblach związkowej struktury. W samej centrali w Leuven zatrudnionych jest 75 osób. Tyle samo zajmuje się problemami pozarolniczymi.
Nie martwię się o zaopatrzenie gospodarstwa. Środki do produkcji załatwia związek. On także odbiera ode mnie cykorię mówi 60-letni Gustav Bastiaens, który dzierżawi 20-hektarowe gospodarstwo. Na całym areale uprawia cykorię. Dopiero, gdy otrzymuje wyciąg z konta bankowego wie, ile na niej zarobił. Nie zaprząta sobie głowy podatkami, ubezpieczeniami, zapłatą za środki do produkcji rolnej, bo załatwia to za niego wyspecjalizowana agenda związku. Nie martwi się też o zbyt pakowanej w gospodarstwie cykorii. Większość produkcji trafia do 31 sklepów należących do... Boerenbond.

Związkowiec korzysta z sieci z sieci

Zaczynaliśmy od jednego sklepu z niewielkim asortymentem tego, co zebrali lub wyhodowali i przerobili w gospodarstwach rolnicy. Teraz mamy własną sieć i kilkadziesiąt punktów z naszymi towarami w innych sieciach tłumaczy sekretarz generalny związku.
Na obrzeżach Leuven znajduje się wielkie centrum ogrodnicze, chłodnia mięsa i supermarket wszystko związkowe, pod szyldem firmy Aveve, należącej do Boerenbond. Ma ona też dwie wytwórnie pasz i zajmuje się dystrybucją nasion (50 proc. belgijskiego rynku). Do centrum, chłodni i sklepów trafiają przede wszystkim produkty od rolników-związkowców. Związkowi dostawcy nie korzystają jednak z żadnych preferencji cenowych przy zakupach. Także ceny sprzedawanych towarów nie różnią się od tych, które można spotkać w innych sklepach miasta. Najważniejsze, że mamy gdzie sprzedać nasze produkty mówi Gustav Bastiaens.

Lody sprzedaje synowa

Za kg żywca wieprzowego belgijscy rolnicy dostają obecnie ok. 0,85 euro. Według ekonomistów Boerenbond koszt wyprodukowania 1 kg żywca wynosi 0,75-0,80 euro.

Producenci mleka Nicole i Willy van Acer ze wsi Huldenberg, oddalonej 15 km do Leuven, też należą do Boerenbond, ale nie wszystkie produkty z gospodarstwa idą "drogą związkową" do przetwórni. Część mleka przetwarzają w gospodarstwie na sery, jogurty i lody. Wraz z innymi produktami (spoza gospodarstwa) trafią do znajdującej się w zagrodzie niewielkiej oberży, przerobionej ze starej stodoły. Prowadzi ją synowa gospodarzy.
Van Acerowie mają 85 ha własnej ziemi, z czego 30 ha to łąki. W oborach stoi 200 sztuk bydła mięsnego i mlecznego, w tym 50 krów, które dają średnio po 5,9 tys. l mleka rocznie. Jest też 20 owiec ras mięsnych. Na polach rośliny paszowe i trochę zboża na sprzedaż. Za litr mleka gospodarz dostaje 0,3 euro (latem 0,2). Gdyby nie dopłaty do bydła, zboża, krów mamek i mleka nie wyżylibyśmy z gospodarstwa twierdzi Willy van Acer. Pytany, co daje najwyższy dochód w gospodarstwie, bez wahania wskazuje... oberżę.
Gospodarz nie boi się konkurencji rolników z krajów kandydackich, ale reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Takie reformowanie to nic dobrego. Ludziom kojarzy się z jednym spadkiem cen na produkty rolne. Już przeżyliśmy w ciągu ostatnich 15 lat spadek cen zbóż prawie o połowę i trzykrotną od 1999 roku obniżkę cen mleka o 5 procent. O tym, że reforma ma zapobiegać coraz widoczniejszej nadprodukcji żywności nie mówi.

Nie zmieniajcie polityki!

Niechęć do reformy Wspólnej Polityki Rolnej jest podobno w związku zawodowym rolników Boerenbond powszechna. Związkowi delegaci przenoszą ją na forum COPA/COGECA, unijnej organizacji zrzeszającej rolniczą spółdzielczość i rolnicze organizacje (Boerenbond płaci rocznie składkę w wysokości 150 tys. euro). Wicedyrektor generalny COPA/COGECA Stef Svinnen mówi, że z reformą trzeba poczekać do zakończenia negocjacji ze Światową Organizacją Handlu i tak ją przeprowadzić, by zagwarantować konkurencyjność europejskich towarów, a jednocześnie zachować to, co odróżnia Europę od Ameryki produkcję żywności w niedużych gospodarstwach.
O zachowaniu jak największej liczby niedużych gospodarstw mówi też sekretarz generalny Boerenbond: Co roku ucieka z rolnictwa 2-3 procent gospodarzy belgijskich, ale produkcja się zwiększa. Świadczy to o koncentracji produkcji i coraz nowszych technologiach. Nie chcemy jednak, by ta koncentracja doprowadziła do hodowli przemysłowej, jak to jest w Ameryce.
Dlatego związek robi wszystko, by utrzymać ludzi w rolnictwie: doradza, prowadzi obsługę finansowo-prawno-podatkową, zaopatruje, skupuje i podpowiada, co podniesie dochodowość gospodarstwa, a także wspiera młodych rolników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza