Tacy desperaci ujawniają się także na ulicach i w okolicach Słupska. Niektórzy są nawet bardziej odlotowi, bo opętani informatyką. Słabo widoczni lub niewidzialni, głusi na otoczenie, bo z uszami zaczopowanymi słuchawkami. Pędzą nieoświetlonymi rowerami bez trzymanki, bo ręce mają zajęte obsługą smartfonów. Nie wiem, czy nie są gorsi od tych podchmielonych cyklistów.
Takie oto są uboczne skutki popularności roweru, która wciąż rośnie. Ujawniają się ponadto analfabetyzm komunikacyjny i arogancja dla obowiązujących przepisów ruchu drogowego. Zjawiska wprawdzie jeszcze nie masowe, ale jednakowo groźne dla szanujących, jak i lekceważących zasady bezpiecznej jazdy. Właśnie pytam pewną rowerzystkę, dlaczego o zmierzchu nie włączyła świateł, które ma zamontowane na swym zadbanym zresztą rowerze. Opowiada, że nie musi, bo dobrze widzi. I dziwi się bardzo na uwagę, że sama jest prawie niewidoczna podczas przejazdu przez niedoświetlony skwer. Ot, taki jeden z wielu przypadków poruszających to, co zapisałem w tytule. A co wymagają przepisy, podjemy w ramce obok.
Najprościej i najtaniej będzie wyeliminować braki w oświetleniu, których widać niemało. Trzeba zatem wstąpić np. w „Juli”, gdzie komplet świateł na przód i tył roweru kosztuje zaledwie 8 zł bez grosza. Ich słabością jest łamliwa prowadnica obejmy do mocowania reflektora na kierownicy, więc trzeba chronić rower przed obijaniem i wywrotkami. Reflektor ma trzy tryby świecenia (stały i dwa pulsujące) i najlepiej się spisuje w jeździe miejskiej. Taki „antymandatownik”, jak go zwą aktywni cykliści.
Podobny jako pierwszy (od lewej) otwiera galerię siedmiu świateł rowerowych, którą naprędce organizuje nam słupski salon i serwis rowerowy Kawisbike. To KLS Twins na przód i tył za 20 zł. Kolejne dwie marki, Houch i Tryton, zaliczamy do tej samej grupy lampek, dzięki którym nieźle widzimy i jesteśmy widziani w terenie zurbanizowanym. Wszystkie na baterie alkaliczne, które już długo dominują w oświetleniu rowerowym.
Od czwartej pozycji zaczynają się droższe zestawy oświetleniowe, przydatne do jazdy nocnej poza miastem. Mają miniaturowe akumulatory i diody, emitują strumienie świetle o wartości od 120 do 400 lumenów. Ta ostatnia to Prox za prawie 100 zł, w świetle której można o zmroku pojeździć po lesie. Dla bardziej wymagających stoją otworem w pełnym świetle liczne sklepy internetowe, gdzie lamp i latarek jest istne zatrzęsienie. To samo na półkach Kawisbike
Pytany, co z własnego doświadczenia polecam jako światła do jazdy nocnej na obszarze nieoświetlonym, zachwalam ledową lampkę czołową z odchylaną i wysuwaną czołówką, emitującą stały i przerywany strumień świetlny. Cenię w niej to, że jest sterowalna głową, dzięki czemu nie oślepiam jadących z przeciwka oraz oświetlam pobocza bez potrzeby zmiany toru jazdy. Dzięki temu kiedyś nie walnąłem w dzika, ani w złamany konar drzewa.
Kto ma sentyment do starych rozwiązań może sprawić sobie lampy przypominajce swym kształtem i wielkością dawne dynama. Z tym, że zwykle żarówki zastępują już diody LED, i to kilka naraz. Dawne prądnice, napędzane dzięki przywieraniu ich wirników do opon, zastępują dynama umieszczone w piastach kół – ciche i bardziej wydajne. Kto pamięta, że stara technologia powodowała większe opory toczenia i wymagała większego wysiłku od rowerzysty, niech też doradza przesiadkę na nową.
Warto wiedzieć
Obecnie obowiązujące przepisy dopuszczają jazdę rowerem bez oświetlenia w ciągu dnia, przy czym obowiązkowy jest tylko czerwony odblask, zamontowany z tylu na stałe. W czasie jazdy zmierzchu do świtu rower powinien mieć sprawne co najmniej jedno światło białe lub żółte, zamontowane z przodu, świecące blaskiem ciągłym lub migające. Z tyłu rower musi być
zaopatrzony w co najmniej jedno światło odblaskowe czerwone, w kształcie innym niż trójkąt, oraz co najmniej jedno światło czerwone, świecące blaskiem stałym lub migające. Warunkiem przepisowego korzystania z oświetlenia jest także zamontowanie go na odpowiedniej wysokości. Przepisy określają to w granicach od 25 do 150 cm od powierzchni ziemi. W warunkach dobrej przejrzystości powietrza światła i odblaski rowerowe powinny być widoczne z odległości minimum 150 metrów. Warto wiedzieć, że w ciągu dnia można także używać oświetlenia do jazdy o zmroku, zwłaszcza gdy panują niekorzystne warunki atmosferyczne, np. mgła czy intensywne opady. Na pewno nie zaszkodzą, a wręcz poprawią bezpieczeństwo jazdy na rowerze dodatkowe odblaski na pedałach, szprychach i błotnikach, oraz kamizelki, opaski czy wstawki odblaskowe na ubiorach i kaskach.