MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bimber zdrowy nie jest, ale z czegoś trzeba żyć

Maja Ignasiak
Od lewej: najmłodsza w świetlicy 6-letnia Ela, Krystian, Fabian i świetlicowy ,,weteran” Miłosz
Od lewej: najmłodsza w świetlicy 6-letnia Ela, Krystian, Fabian i świetlicowy ,,weteran” Miłosz FOT. WIEŃCZYSŁAW SPORECKI
Dzieci wstają o szóstej rano, żeby dojechać PKS-em do szkoły. Rodzice w tym czasie jeszcze śpią lub od dawna są w pracy. Jeżeli ją mają. Dzieci, pytane o wymarzony prezent pod choinkę, wymieniają chipsy, gumę do żucia i lizaki. Rodzicom życzą na gwiazdkę, żeby zarabiali więcej pieniędzy i byli trochę weselsi...

Od lewej: najmłodsza w świetlicy 6-letnia Ela, Krystian, Fabian i świetlicowy ,,weteran" Miłosz
(fot. FOT. WIEŃCZYSŁAW SPORECKI)

Dzieci z ogniska TPD "Pod Pałacem" w Cetuniu razem
z wychowawczynią Darią Wąchałą serdecznie dziękują szefowi koszalińskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Henrykowi Zabrockiemu, pracownikom Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Polanowie (w szczególności Małgorzacie Popowicz), burmistrzowi Polanowa Grzegorzowi Lipskiemu, wszystkim przyjaciołom ogniska i pracownikom DPS w Cetuniu za pomoc
i wsparcie w 2001 roku.

Wiejska świetlica dla dzieci mieści się w piwnicach Domu Pomocy Społecznej w Cetuniu. Pod łukowymi podcieniami brzmią kolędy z magnetofonu. Ściany zdobią bibułkowe kule i łańcuchy, plakaty z Enrique Iglesiasem i Britney Spears. Pomiędzy nimi smoki, jelenie i pejzaże - wszystko to wyszło spod ręki 13-letniej Eweliny.
- Ewelina to prawdziwy talent - w głosie wychowawczyni Darii Wąchały słychać troskę. - Trzeba go chronić i rozwijać. Tylko jak? Sama Ewelina słucha pochwał z wyraźnym zażenowaniem. Codziennie po lekcjach przychodzi do świetlicy z młodszymi braćmi i z Emilką, swoją rówieśnicą. - Rodzice chcą sobie od nas odpocząć. Ja to rozumiem - uśmiecha się Emilka.

Najweselsze święta

Tomek mówi, że wszystkie gwiazdki w jego życiu były wesołe, ale najciekawsza - ta ubiegłoroczna. Próbowali wtedy razem z mamą i tatą zmieścić się całą piątką na jednym fotelu. Kiedy już się udało, Ewelina niechcący oblała wszystkich oranżadą. A potem tata chciał sobie pogadać ze świnką morską. Podniósł ją wysoko, spojrzał w oczka i pyta: "jest coś w pralce?! Jest coś w pralce?!"
No i było! Tomek dostał samochodzik, brat zegarek, a siostra maskotkę. W tym roku aż tak fajnie chyba nie będzie. Pieniędzy coraz mniej, a i świnki morskiej już nie ma. Tomek obiecuje, że tym razem nie zapomni o namalowaniu świątecznych laurek dla mamy i taty. - Jak zrobię prezent własnoręcznie, to mama pochwali, że wreszcie do czegoś się wziąłem!
W Świętego Mikołaja Tomek nie wierzy, odkąd chodzi do szkoły. Koledzy mu powiedzieli, że go nie ma. Szkoda, że dorośli kłamią dzieciom. Kłamstwo i tak zawsze się wyda, a dzieciom smutno, chociaż one same również kłamią.
- Kiedyś szedłem do świetlicy z Jasiem i on po drodze nakłamał, że ma tylko jednego jogurta, a potem wyjął dwa i sam zjadł!
Jogurty w wiejskiej świetlicy pojawiają się okazjonalnie, jeżeli sponsor ma gest. Na co dzień dzieci mogą liczyć tylko na bułkę "z obłożeniem". A przed każdymi świętami opieka społeczna nie skąpi czekolady, aż do przejedzenia. A chciałoby się chipsów i innych przysmaków znanych z reklam - żeby sprawdzić, jak smakują.

Co zrobić z biedą?

Świąteczne laurki już maluje dziewięcioletnia Daria, najstarsza z rodzeństwa. Uskładała też parę złotych na ceramiczną figurkę dla mamy, bo mama zbiera. Dla Darii będzie pod choinką takie kółko do kręcenia, jak mają cyrkowcy. Podpatrzyła, że leży u mamy w szafie. - Święta są lepsze od innych dni, bo tata wreszcie nie idzie do pracy... A właściwie szkoda, że w święta nie ma szkoły, bo ja lubię szkołę.
- A ja nie! - wtrąca energicznie Paulina, najlepsza koleżanka Darii. - Wolę pracować! Paulina codziennie chodzi pracować do DPS-u razem z mamą. - Tam jest taki pan i pani, oni mnie lubią i zaprosili, żebym razem z nimi wyklejała obrazy. Wszyscy mnie tam znają. Ja ich pytam, jak się czują, oni zawsze chętnie opowiadają... Nad Boże Narodzenie Paulina przedkłada sylwestra, bo wtedy mama z tatą jadą się bawić do miasta, a Paulinie wolno rozrabiać do północy ze starszą siostrą i dziećmi sąsiadów.
- Ja tam nie lubię, jak rodzice gdzieś się bawią beze mnie - mówi ośmiolatek Krystian, najstarszy z piątki rodzeństwa. Cieszy się bardzo na święta, bo wreszcie rodzice postawią choinkę w nowym, większym mieszkaniu. Aż trzy pokoje! Ale
kiedy rodzice bawią się razem z
Krystianem, też nie zawsze jest zachwycony. - Bo się śmiali, jak
na andrzejkach zatańczyłem z dziewczyną!
Andrzejki, mikołajki i "przedterminowe" wigilie to dobra okazja do wspólnej zabawy w świetlicy; rodzice przychodzą, jeśli tylko mają czas. Czasem przyjdzie psycholog, czasem sędzia rodzinny. Wspólnie próbują zaradzić biedzie.

Z czegoś trzeba żyć!

Trzynastoletni Maciek najbardziej martwi się o zdrowie mamy, bo mama ostatnio gorzej widzi na jedno oko. - Nie pamiętam, na które... Jeżeli lekarze powiedzą, że to poważna choroba, nie wiem, skąd weźmiemy na operację dla mamy.
Razem z rodzicami jest ich w domu ośmioro. W obu pokojach po cztery łóżka. Maciek nie miałby nic przeciwko samodzielnemu dorobieniu do rodzinnego budżetu. Tylko pora roku nie sprzyja. - Ale w wakacje kładłem dachówki, nosiłem deski. Dwa razy przebiłem nogę gwoździem! Dla mnie obojętne, gdzie będę kiedyś pracował, byle pieniądze były. Silny jestem, więc nie będzie źle!
Maciek rozumie, że nie zawsze dorośli robią to, co lubią, żeby zarobić na utrzymanie rodziny. Czasem muszą pędzić bimber w stodole. - Widzę, jak przed świtem cysterna pod stodołę podjeżdża. Bimber nie jest zdrowy, bo po wypiciu można wpaść w śpiączkę... ale co zrobić, jak taki pan zwleka z płaceniem tacie? Trzeba z czegoś żyć! Na szczęście tata nareszcie dostał stałą pracę. Najpierw powiedział o tym mamie, potem mama nam, i cieszyliśmy się cały wieczór.
Stałą pracę ma także tata jedenastolatka Pawła. Wstaje codziennie o czwartej, jedzie rowerem 27 kilometrów do tartaku, wraca o północy. Zarabia za mało. - Tata śpi po trzy godziny. Jeszcze mi zdąży zrobić kanapki do szkoły i napalić w piecach!
- zapewnia Paweł z wyraźną dumą. Drewno do palenia przynosi Paweł. Tylko w niedzielę ma okazję przypomnieć sobie, jak ojciec wygląda. Mama Pawła wychowuje dzieci. Do obowiązków chłopca należy też usypianie malutkiej siostry.
Wieczorem świetlica zostaje zamknięta. Daria Wąchała zagarnia swoją gromadkę, żeby dzieci nie wędrowały same w ciemnościach do autobusu. Wcześniej jednak - spontanicznie wybiegają odprowadzić nas do samochodu. Maciek tylko w dżinsach i koszuli, inni też nie wzięli kurtek. - To nic! Najwyżej się poprzeziębiamy i poleżymy w łóżkach!

Imiona niektórych dzieci zostały zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza