Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biskup Dajczak: Diecezja to jest mój dom

Redakcja
Rozmowa z biskupem diecezjalnym Edwardem Dajczakiem.

- Dziś mija piąta rocznica ingresu księdza biskupa do koszalińskiej katedry. 11 sierpnia 2007 roku uroczyście objął ksiądz biskup władzę nad diecezją kosza­liń­sko-kołobrzeską. Jakie wspomnienia wiążą się z tamtymi chwilami?

- Całe wcześniejsze życie spędziłem w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, skąd pochodzę. Podczas uroczystości ingresu zdałem sobie sprawę, jak niewielu ludzi tu znam. Początki były trudne, musiałem się tej mojej nowej diecezji nauczyć, poznać księży, osoby świeckie. Zajęło mi to rok, może dwa.

- Ingres nie był pierwszym zetknięciem księdza biskupa z naszą diecezją?

- Przyjechałem do Koszalina wcześniej, trochę się rozejrzałem. Do dziś mam w pamięci dzień 9 lipca 2007 roku, gdy oficjalnie obejmowałem diecezję. Odbyło się to w katedrze, przy udziale kardynała nominata śp. biskupa Ignacego Jeża. Zanim udzieliłem błogosławieństwa wiernym zgromadzonym w katedrze, poprosiłem bisku­pa Ignacego, aby najpierw on pobłogosławił mnie. Kiedy to czynił, płakał. Tych łez nigdy nie zapomnę.

- Ingres to zawsze wielkie wydarzenie.

- Prosiłem o to, aby uroczystość była skromna, na co biskup Krzysztof Zadarko, wówczas dyrektor Wydziału Duszpasterskiego, odpowiedział żartobliwie: my mamy doświadczenie w organizowaniu ingresów (ingres biskupa Dajczaka był piątym z kolei w historii diecezji). Podczas spotkania z dziennikarzami pierwsze pytanie, jakie usłyszałem, brzmiało: kiedy ksiądz biskup stąd wyjedzie. Odpowiedziałem: ja dopiero tu przyjechałem i tu zamierzam umrzeć.

- Rzeczywiście, dwaj poprzedni biskupi diecezjalni wyjechali z Koszalina, Marian Gołę­bie­wski został arcybiskupem metropolitą wrocławskim, Kazimierz Nycz - warszawskim. Czy ksiądz biskup ma podobne plany?

- Ja nigdzie się nie wybie­ram, tu jest mój dom. Zda­łem sobie z tego sprawę jakiś czas temu, kiedy zadzwonił do mnie mój śp. ojciec. Jak zwykle zapytał, gdzie jesteś synu, zawsze odpowiadałem: w Koszalinie. Tym razem bezwiednie powiedziałem: jestem w domu i usłyszałem z ust mojego ojca: synu, czekałem, kiedy to powiesz.

- Co udało się osiągnąć w ciągu pięciu lat kierowania diecezją?

- Mój stan określiłbym jako permanentny niedosyt. Z jednej strony cieszę się z tego, co udało się zrobić, a z drugiej wciąż powraca myśl, że można było zrobić więcej. Wśród dokonań, które są dziełem wielu ludzi, chciałbym wymienić hospicjum w Darłowie, które udało się wybudować i stworzyć w nim przystań dla ludzi ciężko chorych. Jesteśmy dumni z telewizji internetowej Dobre Media, która transmituje wiele wydarzeń i stale rośnie jej oglądalność. W Koszalinie powstaje Dom Miłosierdzia, gdzie w przyszłości znajdą przystań ludzie bezdomni, potrzebujący pomocy. Bar­dzo istotnym dla życia diecezji jest tworzenie centrum duchowości, jakim coraz bardziej staje się Sanktuarium w Skrzatuszu.

- A jak jest z wiernymi? Czy udaje się przyciągać ich do kościoła?

- Staramy się zmieniać duszpasterstwo, przechodzić z formy ściśle katechetycznej na system ewangelizacyjny, aby wesprzeć tych, których wiara stała się bardziej letnia, by dotrzeć do tych, którzy oddalili się od Pana Boga. Rozwijamy Kościół Młodych, każdego roku podczas czuwania wielkopostnego w kościołach całej diecezji wspólnie modli się 5 tysięcy młodych ludzi. Zainicjowaliśmy ciekawą formę - rowerowe pielgrzymki na Jasną Górę. W tym roku pojechało 220 rowerzystów, wśród któ­rych są nie tylko osoby bar­dzo młode, ale i ludzie dorośli.

- A czego nie udało się dokonać w ciągu minionych pięciu lat?

- Obejmując diecezję, marzyłem o większym zaangażowaniu świeckich. Myśla­łem, że łatwiej będzie wpro­wadzić formy ruchów, grup, stowarzyszeń, które mogłyby aktywizować życie parafii.
Mam w planach wzmocnienie Ruchu Rodzin, chciał­bym, aby rodzice aktywniej uczestniczyli w duchowych przygotowaniach swoich dzieci do pierwszej komunii i bierzmowania. Inicjujemy nowy rodzaj ewangelizacji parafii wiejskich, księża i siostry zakonne odwiedzają takie parafie, wspól­nie z mieszkańcami modlą się, ale też spotykają się w domach, odpoczywają podczas ogni­ska czy meczu.

- Ksiądz biskup prowadzi własny Blog bez Piuski, spotyka się z młodzieżą podczas Przystanków Jezus. Czy to także nowe formy ewangelizacji?

- Młodzi szukają formy komunikacji, internet jest przestrzenią, w której dobrze się czują.
Rozmawiam tam z nimi, odpowiadam na pytania. Przystanek Jezus zawsze jest dla mnie niezwykle bogatym doświadczeniem. Kiedy po raz pierwszy pojechałem na Przystanek Woodstock, spotkałem wielu młodych ludzi samotnych, choć mających swoje domy. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo potrzebują oni rozmowy. I jakim bogactwem te rozmowy z nimi są dla mnie.

>- W jaki sposób ksiądz biskup będzie świętował 5-lecie ingresu?

- Będę w Słupsku, w kościele św. Ottona, u sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji, które obchodzą 800-lecie konsekracji św. Klary z Asyżu. A zaraz potem dołączę do pielgrzymów idących na Jasną Górę.

Rozmawiała Alina Konieczny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza