Żołnierze napoelońscy bili się z wojskami pruskimi w Łupawie (ZDJĘCIA, WIDEO)
Mimo fatalnej aury widzów ze Słupska i, sądząc po rejestracjach aut zaparkowanych w całej Łupawie, z całego regionu nie zabrakło. Nie rozczarowali się.
Huk wystrzałów słychać było z oddali. Samej bitwy nie będziemy opisywać, bo takowych potyczek w historii epoki było mnóstwo. Wystarczy, że Francuzi, czyli nasi, most zdobyli, a Prusacy, czyli niedobrzy Niemcy, grzecznie powędrowali do wrażej niewoli. Trup też padł, a towarzyszące armii markietantki zajmowały się rannymi.
Wszystko w dymie walącej artylerii. Z działami przyjechali żołnierze z grupy rekonstrukcyjnej z Jonkowa (warmińsko-mazurskie), którzy od lat odtwarzają tam bitwę z wojny z lat 1806-07.
- Dzisiaj ładujemy tylko działo prochem - tłumaczył nam Jacek Olszewski z grupy z Jonkowa. - Nasze jednofuntówki mogą też strzelać pociskami, ale na rekonstrukcjach tego nie robimy. Zbyt niebezpieczne.
Dzieci aż zatykały uszy, a i dorośli instynktownie się kulili, gdy artylerzyści walili podczas udawanego starcia. Także piechurzy strzelali.
- To oryginalna broń z epoki. Włoski muszkiet. Oczywiście mogę nim strzelać pociskami - opowiadał Grzegorz Adamowicz z 21 Batalion Fizylierów z Lidzbarka Warmińskiego. - Działamy w grupie odtwarzając ów batalion. Mundur z epoki, wraz z całym oporządzeniem kosztuje około 6-7 tys. złotych. Z roku na rok jest nas coraz więcej.
- Uff, impreza się udała - podsumowała Joanna Basiak, szefowa gminnego ośrodka kultury w Potęgowie, głównego organizatora. - Pracy było sporo, ale mimo deszczu widzów był tłum i się dobrze bawili. To najważniejsze.
Szczęśliwy był też Rocco Spencer, Amerykanin, który zamieszkał w pobliskim Żochowie i swoją pasją do epoki napoleońskiej zaraził wielu możnych z powiatu słupskiego. Pomysł odtworzenia potyczki z marca 1807 roku (odtworzono to 18 czerwca, bo to rocznica bitwy pod Waterloo, kończącej wojny napoleońskie) się powiódł dzięki Spencerowi.
Do Żochowa, gdzie Amerykanin odtwarza obóz armii napoleońskiej, zjechali pasjonaci z kilku grup rekonstrukcyjnych z kraju i nawet Litwy. W sumie pasjonatów historii było kilkudziesięciu. W tym czworo na koniach. Po potyczce na moście otoczyli ich widzowie.
Wtedy jakby na komendę deszcz przestał padać. Można było porozmawiać z żołnierzami, obejrzeć, dotknąć oporządzenia i broni.
- Same załadowanie flinty nie jest proste, zajmuje około minuty - tłumaczyli piechurzy, którzy na prośbę widzów strzelali (bez kul), aż do wyczerpania zapasów prochu.
- Fajny kawał historii. Podoba się? - zagadnął nas Maciej Kobyliński, prezydent Słupska, mieszkający opodal miejsca rekonstrukcji. Prezydent i Sławomir Ziemianowicz, starosta objęli patronat nad imprezą. Zapowiedzieli, że za rok, gdy będzie dwusetna rocznica ataku Napoleona na Rosję, inscenizacja w Łupawie będzie jeszcze większa.
Portal gp24.pl i "Głos Pomorza" byli patronami medialnymi imprezy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?