Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznes się kręci, chociaż nielegalnie

Michał Kolwalski
Biznesmen Józef Walczak nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wszystkie pozwolenia są w porządku - mówi. Problem w tym, że jego gastronomia zarabia na chronionych wydmach.
Biznesmen Józef Walczak nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wszystkie pozwolenia są w porządku - mówi. Problem w tym, że jego gastronomia zarabia na chronionych wydmach.
Nad morzem kwitną nie tylko sinice, ale i podejrzane interesy. Aby biznes się kręcił, trzeba spełniać dwa warunki: mieć kasę i mocne plecy. Przepisy można obejść. Przykłady? Nielegalny ogródek na usteckiej wydmie. Albo dzierżawa atrakcyjnego terenu w centrum Łeby za psie grosze.

Czwarta RP ma wakacje. Świadczy o tym ślimaczące się postępowanie prokuratorów w sprawie ogródka gastronomicznego postawionego w pasie chronionym na usteckiej wydmie. Minął już ponad miesiąc, gdy znany ustecki
biznesmen rozpoczął tam działalność. I miesiąc temu wpłynęło zawiadomienie
o przestępstwie. Prokuratorzy się jednak nie spieszą. - Sprawa idzie w dwóch kierunkach: ewentualnego przekroczenia uprawnień przez pracowników Urzędu Morskiego i złamania ustawy o ochronie środkowiska - mówi Marcin Włodarczyk,
prokurator okręgowy w Słupsku.
W praktyce słupska prokuratura poprosiła Urząd Morski o przesłanie kopii dokumentów z całej sprawy. To wszystko. Do dziś nikt nie został przesłuchany.

Dyrektor mało wie

Urząd Morski już 21 czerwca stwierdził, że biznesmen Józef Walczak złamał umowę
dzierżawy, bo zniszczył roślinność na wydmie. Umowa została zerwana. I co? Ogródek nadal tętni życiem. Po wypowiedzeniu umowy urzędnicy powinni wezwać
dzierżawcę do rozbiórki obiektu albo rozebrać ogródek na jego koszt. - Spytam moich prawników, czy mogę tak zrobić - mówi tymczasem Andrzej Szczotkowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku. Czemu nie wystosował wezwania
miesiąc temu? - Przecież ja nie mogę wszystkiego wiedzieć - pada odpowiedź.
Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego prowadzi postępowanie wobec Walczaka. Sprawdza, czy jego ogródek nie jest czasem samowolą budowlaną. Robi to już tydzień. Z kolei usteccy policjanci zrobili przedwczoraj drugi "nalot" na ogródek. Ponoć nie ma on pozwolenia na sprzedaż alkoholu. - Mam wszystko co
trzeba, a poza tym w moim lokalu alkohol sprzedaje inny podmiot gospodarczy - tłumaczy nam Walczak.

Nabrzeże za bezcen

Również w Łebie urzędnicy pozwalają na bogacenie się biznesmenów kosztem publicznego majątku. W 1998 roku Starostwo Powiatowe w Lęborku wydzierżawiło
znanemu biznesmenowi 120 metrów nabrzeża portu w Kanale Chełst. Zapisy umowy są bulwersujące - dzierżawca płaci starostwu za metr bieżący 11,9 złotego rocznie, a umowa podpisana została na... 20 lat. Sprawdziliśmy - inni płacą
wielokrotnie więcej. Urząd Morski w Słupsku wydzierżawia nabrzeża za minimum
135 złotych rocznie. Mało tego, ten sam biznesmen podnajmuje część dzierżawionych przez siebie terenów i bierze nawet 1153 złote za metr kwadratowy
rocznie! Swoją drogą w umowie jest napisane, że podnajmować nie może.
Także w tym przypadku urzędnicy nie potrafią odpowiedzieć, czemu starostwo pozbawia się dochodów. - Nie wiem. Nie pamiętam tego faktu. Proszę zapytać w innym wydziale - mówi Jerzy Suchodolski, który podpisywał kuriozalną umowę w 1998 roku. - Muszę zajrzeć do tych dokumentów - mówi Ryszard Wenta, wicestarosta lęborski - Kojarzę tę sprawę. Faktycznie coś takiego tam mamy, ale
muszę wszystko sprawdzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza