Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmeni spod Ustki Janusz i Krzysztof P. skazani na kary w zawieszeniu

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Ogłoszenie wyroku w sprawie Janusza i Krzysztofa P. w Sądzie Okręgowym w Słupsku
Ogłoszenie wyroku w sprawie Janusza i Krzysztofa P. w Sądzie Okręgowym w Słupsku Łukasz Capar
We wtorek Sąd Okręgowy w Słupsku skazał nieprawomocnym wyrokiem braci Janusza i Krzysztofa P. na kary w zawieszeniu. Przedsiębiorcy z okolic Ustki odpowiadali za sprzeniewierzenie linii technologicznej o wartości ponad 1,1 miliona euro, która była własnością litewskiej spółki.

Sprawa dotyczy transakcji, do której doszło w 2007 roku. Janusz P. i Krzysztof P., przedsiębiorcy z gminy Ustka, spotkali się z Povilasem Ostasceviciusem, który reprezentował litewską spółkę UAB Tistera. Biznesowe spotkanie odbyło się w Kaliningradzie. Omawiano na nim zakup linii technologicznej do lakierowania blachy o wartości ponad 1,1 miliona euro. Biznesmeni porozumiewali się w języku rosyjskim, umowę spisano po angielsku.

Linia lakiernicza trafiła z Rosji do hali jednej z firm, należących do braci Janusza i Krzysztofa P. W tym czasie obaj bracia jednocześnie pełnili różne funkcje w kilku funkcjonujących tam spółkach. W umowie był zapis, że linia przejdzie na własność Polaków, gdy zostanie całkowicie spłacona. Jednak litewska spółka nie otrzymała całej kwoty. Początkowo Tistera dostała niewielką część pieniędzy i mimo jej wezwań spółka spod Ustki nie spłacała rat, a w końcu okazało się, że w ogóle nie może wypełnić zobowiązania.

Tymczasem linia została przejęta przez inną spółkę P. Wówczas w sądzie w Kownie doszło do ugody. Linia lakiernicza miała wrócić do właściciela, który miał też otrzymać 205 tysięcy euro. Ugoda nie przyniosła efektów. Sprawa trafiła do komornika w Słupsku, który na podstawie zapisów ugody wszczął egzekucję z obowiązkiem wydania rzeczy. Wtedy okazało się, że linii w ogóle już nie ma w zakładzie. Została przewieziona do Włoch. Najpierw wynajęta, a następnie sprzedana. Komornik więc postępowanie umorzył jako bezskuteczne.

W marcu 2018 roku przedstawiciel spółki litewskiej zawiadomił prokuraturę. Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Słupsku doprowadziło do oskarżenia Janusza i Krzysztofa P. W październiku 2019 roku bracia zasiedli na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Słupsku. Odpowiadali za przywłaszczenie mienia znacznej wartości, a dokładnie za jego sprzeniewierzenie, ponieważ w posiadanie linii weszli legalnie, ale świadomie nie dotrzymali warunków umowy i traktowali ją jak swoją. Janusz P. odpowiadał również za zbycie swoich udziałów w spółce wobec grożącej mu niewypłacalności. Oskarżonym groziła kara pozbawienia wolności do lat 10.

Oskarżeni nie przyznali się do winy. Janusz P. twierdził, że nie wiedział, że linia przechodzi na własność dopiero po zapłaceniu całej kwoty. Umowa została spisana po angielsku, a on tym językiem nie włada. Stwierdził też, że transakcja była wzajemną pomocą, bo Litwin nie wiedział, co z linią zrobić. Maili nie czytał, nie wiedział, że Tistera jest właścicielem, a pan Paweł (Litwin) zaczął odkrywać karty dopiero pod koniec.
- Wymyślił sobie niekończące się źródło dochodu – wyjaśniał na pierwszej rozprawie Janusz P., wskazując na to, że jego spółka płaciła.

Z kolei Krzysztof P. twierdził, że był przeciwnikiem zakupu. Uważał, że linia jest dużym i drogim zakupem, ale jako mniejszościowy udziałowiec działał w interesie firmy. Tymczasem pokrzywdzony Povilas Ostascevicius zeznał, że rozmowa toczyła się po rosyjsku, ale gdy ktoś nie rozumiał jakiegoś słowa, to je wyjaśniano, a warunki transakcji omówiono szczegółowo.

Proces trwał dwa lata i pięć miesięcy. Przedłużyła go pandemia, ale też konieczność organizowania wideokonferencji, podczas których byli przesłuchiwani świadkowie z Litwy. Przygotowanie wideokonferencji wymagało wiele czasu. Na rozprawę wezwani byli też świadkowie z Rosji, którzy mimo posiadania wiz nie mogli przekroczyć granicy i wjechać do Polski. W końcu do sądu w Słupsku dotarł pierwszy świadek. Drugiemu udało się to dopiero po kilku miesiącach. Proces zakończył się w marcu. We wtorek 5 kwietnia sąd ogłosił nieprawomocny wyrok. Oskarżeni nie stawili się na jego ogłoszenie.

Janusz P. został skazany na dwa lata w zawieszeniu na pięć lat oraz obowiązek informowania sądu w tym czasie o przebiegu próby. Ma zapłacić 20 tysięcy złotych grzywny. (Prokuratura domagała się dla niego bezwzględnej kary więzienia). Krzysztof P. usłyszał wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 10 tysięcy złotych grzywny. Wątek dotyczący zbycia udziałów w spółce i udaremnienia egzekucji przez Janusza P. sąd umorzył. Stało się tak, ponieważ na etapie procesu doszło do zawarcia ugody cywilnej. Litwin cofnął wniosek o ukaranie, zgodził się z tym prokurator. Umorzenie nastąpiło więc wobec braku skargi. Oskarżeni mają zapłacić po kilka tysięcy złotych opłaty oraz koszty sądowe, które mogą okazać się wysokie ze względu na konieczność tłumaczenia wielu dokumentów oraz obecność tłumacza na rozprawie.

- Oskarżeni twierdzili, że nie mieli świadomości, że własność linii lakierniczej przejdzie na ich spółkę dopiero po jej spłaceniu. Myśleli, że mogą nią dysponować – sędzia Jacek Żółć przytaczał linię obrony. - Jednak pokrzywdzony to dokładnie podkreślał, zapis ten jest zawarty w umowie oraz w innych dokumentach.

Sąd orzekł karę w zawieszeniu, ponieważ przed wyrokiem oskarżeni spłacili w sumie 800 tysięcy euro i zawarli ugodę co do spłaty reszty. Szkoda więc w znacznej części została naprawiona.

Janusz P. w 2017 roku był karany w zawieszeniu w innej sprawie. Obecny wyrok, jeśli się uprawomocni, nie będzie miał wpływu na odwieszenie poprzedniej kary, ponieważ sprawa sprzeniewierzenia linii lakierniczej wydarzyła się wiele lat przed czasem próby, wynikającej z poprzedniego wyroku.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza