Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blog festiwalowy: FPP – wieczór siódmy i ostatni [zdjęcia]

Anna Czerny-Marecka
52. FPP – wieczór siódmy i ostatni.
52. FPP – wieczór siódmy i ostatni. Łukasz Capar
Działo się a działo podczas finałowego wieczoru 52. Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupskiej filharmonii. W zasadzie nie był to jeden, a co najmniej 1,5 koncertu.

Że publiczność nie wychodziła zmęczona, tylko podekscytowana i jeszcze długo w dolnym foyer trwały dyskusje, zawdzięczać trzeba zarówno wykonawcom, jak i fantastycznemu repertuarowi. Jeżeli w taki sposób organizatorzy (STSK, a przede wszystkim Mieczysław Jaroszewicz, Halina Chmielecka, Stanisław Turczyk i Barbara Pera, a także dyrektor artystyczny Jan Popis) chcieli, żebyśmy już tęsknili za tym, co zaserwują nam za rok, to im się na pewno udało.

Zacznę od końca. Wspaniały koncert Dymitra Szostakowicza na fortepian, trąbkę i orkiestrę smyczkową słyszałam pierwszy raz i teraz będę marzyć, żeby jeszcze na żywo kiedyś go posłuchać. Przejrzyście napisany, z pięknymi tematami, niesłychanie urozmaicony rytmicznie i melodycznie, daje możliwość pokazania swojego kunsztu wszystkim wykonawcom. I wszyscy tę możliwość wykorzystali. Na trąbce ( a w zasadzie dwóch, a nawet trzech – bo czasem używał tłumika) grał Piotr Nowak, smyczki trzymali w rękach oczywiście muzycy Orkiestry Polskiej Filharmonii „Sinfonia Baltica” pod batutą Rubena Silvy, natomiast przy fortepianie rzucił czar na wszystkich Piotr Sałajczyk. Nazwałabym interpretację tego ponad 30-letniego muzyka nowoczesną, łączącą inteligencję (czuło się, że jest pewny swego odczytania dzieła i ma je przemyślane) z emocjami. Te były zarazem wyraziste, jak i trzymane na wodzy – czułość nie przechodziła w czułostkowość, a energiczne forte – w bezładny hałas. Mimika i gestykulacja jeszcze wzmacniały muzyczny przekaz. Czuć było słowiańskiego, rosyjskiego ducha.

Wcześniej ten sam artysta z naszą sekcją smyczkową zagrał transowy, pełen repetycji zarówno melodycznych, jak i rytmicznych (jeden z krytyków nazwał ten utwór „totalną pląsawicą” – co podał w słowie wstępnym jak zwykle elokwentny i mówiący tyle, ile trzeba, Andrzej Zaborowski) koncert Mikołaja Henryka Góreckiego. Ręce pianisty prawie nie opuszczały klawiatury, a smyczki nie odrywały się od skrzypiec, altówek, wiolonczeli i kontrabasów. Był ogień. Mam nadzieję, że usłyszymy jeszcze Piotra Sałajczyka w Słupsku.

Serca publiczności musiały być tego wieczoru bardzo pojemne, bo nie zabrakło w nich miejsca (co wyraziły gorące owacje) także dla wykonanego między Góreckim a Szostakowiczem koncertu Zbigniewa Kruczka zamówionego specjalnie na FPP i napisanego specjalnie dla dwojga wspaniałych solistów: pianisty Bogdana Kułakowskiego (ze Słupska on jest, przypomnę tylko, chociaż pewnie nie muszę, każdy to wie) i flecistki Doroty Pawlus. A tak w ogóle solistów było czworo – bo dodać należy jeszcze dwóch perkusistów Wiesława Helińskiego i Pawła Karę, którzy wydawali przeróżne dźwięki, mając do dyspozycji pokaźne instrumentarium. Ku mojej wielkiej radości (bom kiedyś marzyła o takiej karierze) Dorota Pawlus zagrała na trzech fletach poprzecznych: zwykłym, piccolo i altowym. Zwłaszcza barwa tego ostatniego była urzekająca. I znowu solistom towarzyszyły nasze smyczki.

Kompozytor (mieszkający w Belgii) był obecny na sali i widać było, że jest wielce zadowolony z tego, jak jego utwór zabrzmiał na żywo w całym składzie. Bo pisał go, wyobrażając sobie tylko brzmienia wszystkich instrumentów, natomiast po raz pierwszy usłyszał, co stworzył, właśnie w Słupsku. Miałam okazję porozmawiać z tym sympatycznym panem wcześniej i zapowiadał mi, że jego koncert pt. „Rejouissances” („Radość”) będzie właśnie taki – radosny. I tak było. Pierwsza część to swingująca momentami podróż do Stanów Zjednoczonych, w drugiej przenosimy się w rytmie tanga do Ameryki Południowej, a trzecią kończymy podróż pełni wrażeń i pozytywnych emocji.

Co piękne, koncert ma długie solowe partie dla każdego wykonawcy. Uważni słuchacze w kadencji pianisty w I części mogli usłyszeć piosenkę ludową „Dwa serduszka, cztery oczy”, która podbiła serca widzów filmu „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego. Moje serce też stopniało w tym momencie. Jak się okazało, nie był to pomysł kompozytora, lecz Bogdana Kułakowskiego. Jak mi powiedział, film i ten pojawiający się w nim wielokrotnie utwór zrobił na nim tak olbrzymie wrażenie, że wybrał go jako swój twórczy wkład do koncertu.

A skoro zaczęłam od końca, to wypada skończyć na początku. Piątkowy wieczór rozpoczął się od wręczenia nagród (dyplomy i zaproszenia na recitale) oraz występów laureatów Estrady Młodych. Wyróżniono: Julię Łozowską (w kuluarach jej występ podobał się najbardziej), Appasionato Piano Duo, czyli Klarę Kraj i Dominikę Grzybacz, oraz Theo Ranganathana.

Na dzisiaj to wszystko. Podsumowanie 52. FPP, komentarze melomanów i zapowiedzi, czego możemy spodziewać się w przyszłym roku – znajdziecie w piątek w „Głosie Słupska”, dodatku do „Głosu Pomorza”.

Blog festiwalowy: 52. FPP – wieczór pierwszy
Blog festiwalowy: 52. FPP - wieczór drugi [zdjęcia]
Blog festiwalowy: 52. FPP - wieczór trzeci [zdjęcia]
Blog festiwalowy: FPP - wieczór czwarty
Blog festiwalowy: 52. FPP - wieczór piąty
Blog festiwalowy: 52. FPP - wieczór szósty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza