Chciałoby się takiego recitalu posłuchać w klubie, w którym maleje dystans między słuchaczami a muzykami, łatwiej złapać kontakt wzrokowy, można rozsiąść się wygodnie (ha, ha - to ostatnie, czego doświadczy meloman na widowni słupskiej filharmonii) i powoli w zasłuchaniu sączyć jakiś napój niekoniecznie bezprocentowy. Jednak panowie Adam Makowicz (fortepian) i Krzysztof Medyna (saksofon) dali radę. Fani muzyki improwizowanej z niedzielnego koncertu, drugiego w ramach 53. Festiwalu Pianistyki Polskiej, wychodzili zauroczeni.
Blog FPP. Wieczór pierwszy: Muzyczny diabeł ten Bies
O tym, że na scenie stanęli artyści wyjątkowego formatu, znawców tematu przekonywać nie muszę, a innych odsyłam do życiorysów. Fortepian pod dłońmi Makowicza brzmiał pięknie, a znane melodie (standardy muzyki klasycznej i jazzowej) biegły w kierunkach nieoczywistych, dla mnie często zadziwiających.
Do tego saksofon, który brzmiał raz to nostalgicznie, innym razem seksownie, a może raczej "saksownie", bo taka natura tego instrumentu. Panowie świetnie się ze sobą na scenie czuli i postarali się, aby i nas włączyć w ten nastrój. Mnie ten wieczór przeniósł myślami do nowojorskich klubów jazzowych i polskiej klasyki filmowej z czasów młodych "niewinnych czarodziei". Podróż w czasie i przestrzeni. Wzruszająca.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?