Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo w kinie jest jakaś siła, która podnosi na duchu albo dobija [komentarz]

Zbigniew Marecki
materiały dystrybutora
Taka właśnie myśl przyszła mi do głowy, gdy w piątkowy i sobotni wieczór wybrałem się do kina "Rejs" w Słupsku, aby dzień po dniu obejrzeć "Najlepszego" Łukasza Palkowskiego i "Cichą noc"Piotra Domalewskiego. Gdy wyszedłem z drugiej projekcji, pożałowałem, że właśnie w takiej kolejności oglądałem wspomniane filmy.

Obydwa są obsypane nagrodami i dobrze zrobione. Bez wątpienia młodzi reżyserzy właściwie dobrali obsadę, a aktorzy z talentem wywiązali się z zadań, które przed nimi postawiono. Jest jednak zasadnicza cecha, która je różni. "Najlepszy" dodaje bowiem widzowi sił , a "Cicha noc" mu ją odbiera , choć pozornie opowiada o wigilijnym spotkaniu pewnej wiejskiej rodziny spod Olsztyna.

Teoretycznie obydwa filmy są rodzajem fabularyzowanego dokumentu,. "Najlepszy" opowiada bowiem opartą na faktach historię Jerzego Górskiego, narkomanie z Legnicy, który po latach wychodzi z uzależnienia, udowadniając całemu światu, że można podnieść się z upadku i odnieść wielki sukces sportowy, choć na drodze do tego tryumfu pojawiają się przeszkody , które trudno pokonać, gdy nie ma się przed sobą jasno określonego celu, determinacji i woli zwycięstwa. W "Cichej nocy" natomiast głównego bohatera - Adama, wiejskiego chłopaka po studiach - poznajemy, gdy bawi się kamerą podczas podróży autobusem, którym jedzie z Holandii do rodzinnego domu na wigilię.

Tą kamerą - będącą znakiem quasi-dokumentalnego charakteru filmu - później posługują się kolejni członkowie rodziny, gdy ich wspólna uroczystość przekształca się w psychodramę, niszczącą łączące ich więzi. Jeśli wcześniej oglądało się już naturalistyczne filmy Wojciecha Smarzowskiego, to w "Cichej nocy" trafiamy do podobnie zbudowanego świata, który zarówno bohaterów, jak i widzów zanurza dosłownie i w przenośni w błocie polskiej rzeczywistości. Z niej ostatecznie ucieka główny bohater, a i widz wychodzi z kina z ulgą, że to, co zobaczył na ekranie było tylko filmem, a nie fragmentem jego życia. Niestety, jeszcze długo w jego głowie pozostają obrazy, które co najmniej przygnębiają, a myślę, że mogą nawet psychicznie podłamywać.

Dlatego bardziej jednak wolę terapeutyczny przekaz "Najlepszego", który z pewnością nie jest bajką dla grzecznych dzieci, ale po jego obejrzeniu nie żałuje się zostawianych w kasie pieniędzy i jeszcze wraca się do domu z jakąś nową siłą w głowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza